Każda nekropolia posiada swoje „motto”
u bram. Każdy cmentarz „ożywa” 01 listopada. Dzień ten zwany jest dniem
Wszystkich Świętych… Muszę przyznać, że uwielbiam święto to za swoją
enigmatyczność. Możliwość swobodnej przechadzki wśród cmentarnych zgliszczy oświetlonych
przytulnymi lampionami. To piękne miejsce! Szczególnie w ciemnościach.
Z roku na rok odwiedzam „cmentarz
nocą”. Chadzając pomiędzy poszczególnymi grobowcami i pomnikami mijam zarówno
opuszczone mogiły, jak i wystawne (porównywalnie do kaplic w dniu pochówku) kwatery.
Serce kraje mi się na miejscu, gdy przechodzę obok tych samotnych, niczym nie
przyozdobionych płyt, a czasem i gromadek piasku, wokół których spróchniały
krzyż chwieje się na wietrze. Nawykłam więc do obłamywania jednej, zakupionej
chryzantemy. Spacerując więc pozostawiam na każdej, opuszczonej mogile jedną
gałązkę. Aby ktoś o nich pamiętał…Wiem,
nie jest to normalne. Jest to wręcz dziwne i absurdalne. Ja jednak tak mam. Chcę
tak mieć. Tak mnie wychowano i nauczono. Zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że
lada dzień mój grób pozostanie zapomniany i nikt już nie będzie chciał go
odwiedzać. Liczę wtedy, że znajdzie się kolejny samotny wędrowiec z jedną,
jedyną gałązką chryzantemy.
Nie wiem, jak wygląda dzień
Wszystkich Świętych w dużych miastach,
jakie aspiracje kierują poszczególnymi mieszkańcami i czy z pustymi rękami
odwiedzają swoich bliskich. Wiem jednak, że małe miejscowości mają do siebie
barokowy przepych, usilne pokazanie sąsiadom – i przede wszystkim zawistnej
rodzinie – „Zobacz! Ja mam więcej! Moje było droższe!”. To naprawdę smutne…
Doskonale widzę, co dzieje się w moim domu „Mam 46 zniczy… muszę jednak kupić
jeszcze z dziesięć wkładów. Co będzie, jeśli okaże się to zbyt mało?”. Tak to
właśnie wygląda. Niestety. Według mnie można postawić dwie, cztery świeczki,
ale nie czternaście na jednym grobie. Przecież to oznaka „pamięci”, a nie „nastawiania
ile wlezie”. Podobnie jest z kwiatami. „Kupiłam dwie chryzantemy, ale w sumie
jest jeszcze trochę miejsca – idę po trzecią…trzy razy większą od poprzednich”.
Mógłby ktoś wyjaśnić mi… po co?
Całe szczęście, że w moim domu
obyło się bez tak horrendalnych zakupów w tym roku. Gdyby nie to – budżet ucierpiałby
znacznie, a i niejeden lokalny złodziej zacierałby już ręce ochoczo. Tak. Ludzie
kradną. Szczególnie te ładne i rzadko spotykane rzeczy, które osobiście
wyszukuję tygodniami. Zabawny jest też plagiat. Nie wiedzieliście? Ach, już
wyjaśniam. Od blisko dwóch, a może trzech lat zajmuję się układaniem kompozycji
do wieńców i wiązanek. Nieważne, czy mówimy tu o bukietach pogrzebowych czy
zwykłych kwiatkach podarowanych bez
okazji. Niemniej, jako osoba uzdolniona manualnie – uwielbiam konfekcjonować
przeróżne konstelacje i przyznam, sprawia mi to mnóstwo radości. Problem polega
na tym, że kiedy uda mi się wykombinować jakąś zawiłą strukturę – nie mija
tydzień, a „sąsiad z naprzeciwka” ustawia bez mała identyczną u swoich
bliskich. To zabawne.
Spodziewaliście się zapewne
głębokich przemyśleń dotyczących samego Święta Zmarłych, Zaduszek, bądź jakiegokolwiek
wątku związanego z kościołem czy religią. Postanowiłam jednak zająć się
techniczną stroną 01 listopada, a więc pomarudzeniem i ponarzekaniem na ludzi. Przepraszam
osoby, które poczuły się zawiedzione. Nie chciałam nikogo rozczarować, ani
zasmucić. Teraz jednak wybaczcie, Drodzy Państwo, czas zacząć przygotowania do wieczornej przechadzki...
0 opinii:
Dziękuję!