Zaintrygowana tytułem dałam się
pochłonąć bez reszty najnowszej książce Paula M. Levitta Fryzjer Stalina. Przecież, czy miłośniczka II Wojny Światowej może
przepuścić okazję i pozwolić, by tak intrygująca publikacja przeszła jej koło
nosa? Oczywiście, że nie! Zaraz po premierze otrzymałam od Wydawnictwa Fronda
tę książkę. Lada dzień też zabrałam się za lekturę, a z opinią zmuszona byłam
poczekać aż do dzisiaj. Rzecz jasna z mojej winy, bowiem wszystko za sprawą
moich szpitalnych przygód i perypetii. Zdradzę Wam jednak, że dzięki temu
„przesunięciu” nie dość, że przeczytałam książkę dwukrotnie, to jeszcze
odnalazłam mnóstwo ciekawostek pomiędzy wierszami.
O tym, że stalinowskie rządy
pozornie sugerowały życie mlekiem i miodem płynące wiedzą wszyscy. O tym, że
Wódz dawał liczne obietnice bez pokrycia, zapewniał rozwój demokracji, szerzenie równości i pomoc
najuboższym czy prześladowanym także uczą w szkołach, ale kiedy prosta książka
pozwala nam przenieść się do ówczesnych czasów, śledzić kolejne zdarzenia na
bieżąco i wtapiając się w tłum obserwować reakcje społeczeństwa – stajemy po
drugiej stronie barykady. Mamy możliwość poznania reakcji szarych ludzi na
propagandę, reakcję na słowa, które wszyscy chcą usłyszeć.
Głównym bohaterem książki jest
Awraham Bahar, albański golibroda, który czuje się zaszczuty i prześladowany w
swoim kraju. Gdy tylko nadarza się okazja, postanawia sprzedać zakład i uciec
do utopijnego królestwa, czyli wielkiej ZSRR. Ma on szczere nadzieje, że jego
los się odmieni, że zdoła polepszyć warunki życia, że ucieknie od prześladowań,
i że jego żydowskie pochodzenie nie będzie stanowiło problemu w „wolnym,
przepełnionym równością” kraju. Nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności staje
przed oblicze samego Józefa Stalina, i choć wiedzie mu się raz lepiej, raz
gorzej, postanawia przyjąć stałą pracę prywatnego golibrody. Od tego momentu
cała historia nabiera rozmachu.
Okazuje się jednak, że życie na
salonach jest godne pozazdroszczenia. Na ulicach głodują i umierają ludzie, a
on, albański Żyd, który po poślubieniu Anny Lipnoski, zowie się Razan Sztube,
obraca się wśród najznakomitszych dostojników Kremla. Chwali się rodzinie
spokojnym, bezpiecznym dachem nad głową i ani przez moment nie żałuje
decyzji o ucieczce z Albanii. Z biegiem
czasu jednak wszystko ulega zmianie… Bahar zdaje sobie sprawę, że Stalin, który
korzysta z jego usług, za każdym razem jest… inny. Ma swoje humory, czasem
prowadzi długie dyskusje, czasem odburkuje półsłówkami pod nosem, a innym razem
budzi grozę. Golibroda nie rozumie Wodza, walczy ze sobą, próbuje zrozumieć
panujące zwyczaje, aż w końcu… odkrywa prawdę. Zdaje sobie sprawę, że bajkowy
Związek Radziecki oparty jest na kłamstwach i obłudzie. To typowa utopia, w
której nikt nie może czuć się bezpiecznie, a pewne fakty, które zostały obrażone
mogą przynieść przykre konsekwencje…
Jeżeli miałabym wyrazić swoją opinię o samej
książce, to pozwolę sobie zacząć od efektów wizualnych. Otóż Wydawnictwo Fronda
zawsze miło zaskakuje mnie wydawanymi publikacjami. Książki mają piękną oprawę
graficzną, świetnie zgraną kolorystycznie, ale także doskonale dopracowaną szatę.
Gramatura papieru jest wysoka, a więc pomimo braku twardej okładki, książka nie
niszczy się podczas noszenia jej w torebce. Jeśli jednak chodzi o wnętrze
publikacji czy samo pióro autora to przyznam, że początkowo lektura wcale nas
nie zachęca do jej kontynuowania. Naszą przygodę rozpoczynamy jeszcze przed
aneksją Albanii do faszystowskich Włoszech, a więc poznajemy rodzinę Awrahama,
jego ucieczkę z dobrze prosperującego zakładu i wędrujemy przez ogarniętą
głodem Ukrainę (która miała przecież być oazą) czy Birobidżan, gdzie znajduje
się specjalna strefa osiedleńcza dla Żydów. Dopiero pierwsze pląsy wśród
wyższych sfer zaczynają nas intrygować, budzić kontrowersje, zachęcać do
kontynuowania lektury. Na szczęście jednak książka nie opisuje nam wyłącznie
losów Awrahama Bahara vel. Razana Sztube. Jest on co prawda główną postacią,
ale autor zadbał o barwne tło społeczno-historyczne. Poznajemy siatkę szpicli,
donosicieli, czy niebezpieczeństw, grożących za jakiekolwiek głośno
wypowiedziane słowo sprzeciwu wobec aktualnie panującej władzy. Podczas lektury
nie raz powracałam myślami do Innego
Świata Grudzińskiego (pomimo tego, że okładka sugeruje Rok 1984 oraz Paragraf 22), chyba jednej z najpopularniejszych książek o
ówczesnej Rosji.
Książkę gorąco polecam. Według mnie
lektura jest bardzo intrygująca i na pewno pouczająca. Wśród zapisanych kartek
znajdziecie mnóstwo ciekawostek, których nie powiedziano Wam na lekcjach
historii, a przy tym poznacie losy Awrahama Bahara i jego rodziny. Kiedy tylko
zdołacie przebrnąć przez pierwsze czterdzieści stron, zaczniecie czerpać
przyjemność z lektury, bowiem to właśnie tam fabuła zaczyna zmieniać swój bieg.
Serdecznie polecam Fryzjera Stalina!
Za egzemplarz książki dziękuję
Wydawnictwu FRONDA:
3 opinii:
Szkoda, że dopiero dziś o tym czytam. Miałabym prezent na dzień ojca ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio widziałam tę książkę, nawet zastanawiałam się nad jej zakupem... Zapowiada się świetnie!
OdpowiedzUsuńhttp://rozdaniablog.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję!