O tym, że Wydawnictwo MG od
pewnego czasu zaskakuje nas pięknymi wydania klasyki literatury już wiecie. Na Pastelowym
Niecodzienniku opisywałam Wam wspaniale stworzony Proces Franza Kafki, a dziś przyszło na kolejny bestseller – Kubuś Fatalista i jego pan.
(...) mam serce, ale chowam je na lepszą okazję. Kto zbyt hojnie szafuje tym bogactwem, tyle go roztrwoni wówczas, gdy trzeba było oszczędzać, że mu zabraknie w porze, gdy trzeba być rozrzutnym.
Któż nie słyszał o tej książce Denisa
Diderota? Kto nie czytał jej przed laty? Przezabawna historia, pełna anegdot dysputa
o wyobrażeniach nowego świata, w którym zatarta zostaje granica pomiędzy panem
a sługą. Przecież długa podróż przepełniona przezabawnymi dialogami i wysnutymi
opowiastkami Kubusia to fenomenalny sposób na udany wieczór. Pozwolicie, że nie
będę zagłębiała się w fabułę książki. Przypomnę tylko, że Dierot w latach
swojej twórczości wpłynął na powstanie nowego nurtu i szerzenia kompozycji otwartej
utworów w drugiej połowie XVIII wieku. Książka jest pewnego rodzaju opowiastką,
filozoficznym elaboratem, który właściwie nie skupia się na żadnym z wątków. Poruszanych
jest wiele tematów, ciągle przewijanych humorystycznymi dygresjami, ale utrzymanych
zwykle w głównym motywie powieści, a mianowicie myśli, że niebawem zatriumfuje
sprawiedliwość na świecie. Kubuś bowiem
uważa, że nasza przyszłość została już z góry ustalona, zapisana na kartach
naszego życia i nic nie zdoła jej zmienić. Nasze życie wiąże się z pewnego
rodzaju fatum, a co za tym idzie dane nam godzić się na wszelkie smutki i
radości losu. Warto jednak zaznaczyć, że to właśnie przygody Kubusia i jego
pana, którzy niespiesznie „człapią” konno są powodem retrospekcji i wymyślanych
w biegu kolejnych historyjek i anegdot fatalisty.
Nowe wydanie książki Kubuś Fatalista i jego pan jest po prostu piękne.
Twarda oprawa, niebieska okładka z rysunkiem zaprojektowanym przez Elżbietę
Chojną intryguje i zmusza do refleksji. Na pewno minusem jest brak grafik we
wnętrzu publikacji, choć pewnie jeśli lekturę zaczęłabym od Kubusia…, a nie Procesu, kompletnie by mi to nie przeszkadzało. Publikacja liczy
263 strony, czcionka jest czytelna, a tłumaczenie świetnie dopracowane. Uważam,
że Wydawnictwo MG stanęło na wysokości zadania, a dzięki temu my mamy możliwość
renowacji domowej biblioteczki.
Czy warto zakupić książkę? Oczywiście, że tak. Jeżeli nigdy dotąd nie czytaliście historii Kubusia - koniecznie musicie nadrobić zaległości. Przed laty była to fenomenalna książka. Dziś w niektórych szkołach nadal należy do kanonu lektur obowiązkowych. Dla mnie z kolei jest miłym wspomnieniem młodych lat i przyznaję - kiedyś naprawdę nie zrozumiałam kontrowersyjnych wątków poruszonych w powieści, ale dzięki temu uśmiech miałam jeszcze szerszy w trakcie czytania.
Gorąco polecam!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu MG
2 opinii:
Aż wstyd się przyznać, ale ja nie znam tej książki. Muszę nadrobić, skoro wydawnictwo raczy nas takimi pięknym wydaniem klasyki literatury ;)
OdpowiedzUsuńTak. Wydanie bardzo ładne. Może sobie sprawię...
OdpowiedzUsuńDziękuję!