W ostatnim miesiącu przeczytałam
wiele książek. Były to relacje podróżnicze, niekonwencjonalne poradniki,
sztampowe felietony oraz historie, które na pozór mogą dotyczyć każdego z nas.
Taką opowieścią okazał się „Mur”, który przypomniał mi ile przyjemności może
przynieść kilkaset zadrukowanych kartek papieru. Losy głównego bohatera,
choć będące czystą fikcją literacką, to
tak naprawdę szara codzienność wielu z nas. Jeśli odrzucimy tutaj dosłowność,
każdy cierpi na jakąś przypadłość, każdy ma własne życie rodzinne i każdy musi
wykonywać pewne prace i obowiązki, które nie opuszczają nas nawet na
chwilę. Każdy ma też wzloty i upadki, a
słabości wpisane są w nasze jestestwo.
Główny bohater książki, Marek
Kohun, pracuje w Wydziale ds. Przestępczości Zorganizowanej. Staż jego pracy
jest na tyle duży, że obiektywnie obserwuje zdarzenia i wyciąga, na pozór
ekscentryczne, wnioski, które ze względu na długoletnie doświadczenie zawodowe
komisarza są zazwyczaj wcielane w życie. Czym jednak zajmuje się stołeczny
Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej, kiedy poznajemy pozostałych bohaterów
książki? Otóż, jak się okazuje, dotychczas nieuchwytny gangster, Brytan, zostaje
wsypany przez swojego współpracownika. Oczywiście, Marek maczał w tym palce, ale
szczegóły „uświadamiania” Cienkiego poznacie podczas lektury. Niemniej jednak,
policja nie jest w stanie zabezpieczyć mieszkania oraz samochodu podejrzanego z
braku czasu, wynikającego z odbicia więźnia podczas próby przewiezienia go na
przesłuchanie. W trakcie tego zdarzenia giną przyjaciele Kohuna, a to co
całkowicie odmienia bieg zdarzeń. Stołeczna za wszelką cenę stara się rozwiązać
sprawę Brytana, ponieważ, przed całym zajściem, w jego domu znaleziono woreczek
brylantów, sfałszowane dokumenty, które mogą pozwolić na międzynarodowe
machlojki, a także broń, którą zabito jednego z dealerów. Szkopuł tkwi jednak w
szczegółach, bowiem Marek przejmuje śledztwo zmarłego kolegi, stara się
odszukać „kreta” w zespole oraz zweryfikować powiązania Krzysztofa z gangiem
Brytana.
Życie prywatne Marka cieszy się
jednak mniejszym powodzeniem niż praca zawodowa. Mężczyzna od lat ma problemy z
alkoholem, jednak postanawia rozpocząć abstynencję i terapię w ośrodku dla osób
uzależnionych. Uczęszcza nawet na spotkania Anonimowych Alkoholików, a wszystko
to pozwala mu przeżyć swoją młodość oraz małżeńskie życie „na nowo”.
Książka Mańkowskiego pokazuje nam
podwójne dno ludzkiej natury. Z jednej strony widzimy oficera służb
specjalnych, którego poczynania na każdym kroku nas zaskakują. Zmysł psychologicznej
obserwacji, kojarzenia i scalania faktów, analizy poszczególnych danych i
informacji, a zarazem stanowczość sprawiają, że Marek wykreowany jest na postać
silną i nieposkromioną. Z drugiej strony jednak poznajemy kruchość osobowości
szarego człowieka, dylematy moralne, radości związane z życiem codziennym,
potrzeby seksualne, bezsenność czy proste gesty, które „trzeźwy umysł” odbiera
w zupełnie inny sposób. Sposób, którego emocjonalność, w namacalny sposób,
została opisana na kartach powieści.
Zakończenie historii przeszło
moje oczekiwania. Kompletnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy podczas
lektury, a więc czytając koniecznie zwróćcie uwagę na pióro autora. „Mur”, jak
się okazuje, jest debiutancką książką Piotra Mańkowskiego, a więc pozostaje mi
wyłącznie pogratulować erudycji i naturalnego sposobu przedstawienia zdarzeń,
faktów czy dialogów. Jestem bardzo mile zaskoczona, ponieważ grono polskich,
godnych uwagi pisarzy z roku na rok się kurczy, a „Mur” jest dowodem na to, że
zawsze można odszukać „perełkę” wśród sztampowej literatury. Oczarował mnie
przede wszystkim sposób, w jaki autor opisywał poszczególne sytuacje, ciągi
zdarzeń, które nie pozwalały mi oderwać się od lektury nawet na chwilę, bowiem
ciekawość brała górę nad rozsądkiem. Chciałam wiedzieć, co zrobi Marek, czy uda
mu się schwytać Brytana, kto korzystał zakupionego w Krakowie numeru telefonu,
czy wypuścili już na rynek quick’a, albo co kombinuje Brygida… Słowem - wszystko!
Uważam, że książka jest
dopracowana pod każdym względem, a więc okładkowa cena nie powinna być nikomu
straszna. Warto przeczytać tę publikację, ponieważ każdy, kto zaczytuje się w
literaturze sensacyjnej znajdzie tu „coś dla siebie”. Na dobrą sprawę podczas lektury nie raz
przechodziły mi przez myśl sceny zawarte w filmie oraz serialu „Pitbull”, który
także opowiada o działaniu służb specjalnych. Jeśli więc Wasza ciekawość jest równa mojej,
nie przerażają Was sześćsetstronicowe książki i lubicie śledzić ciągi zdarzeń z
zapartym tchem - gorąco zachęcam do lektury.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu
Novae Res:
PS. Czytałam prawie całą noc, a
później bladym świtem poszłam na egzamin… Nie bierzcie ze mnie przykładu. :D
0 opinii:
Dziękuję!