Czytacie książki podróżnicze? Ku mojemu zaskoczeniu, bardzo często sięgam po propozycje Beaty Pawlikowskiej. Zawsze lekko napisane, merytoryczne i przede wszystkim bajkowo zdobione rysunkami autorki książki. Poznajcie Blondynkę w Urugwaju.
Niewielkie Państwo w Ameryce Południowej, graniczące pomiędzy Argentyną a Brazylią liczy zaledwie 3,4 mln mieszkańców. Życie tam jednak toczy się własnym szlakiem, czas do godziny 10:00 jakby się zatrzymuje, a lokalne knajpki rozsmakowują nas głównie w mięsnych daniach. Nie brakuje życzliwych ludzi, którzy po chwili odsłonią swoje prawdziwe oblicze ani tajemniczych jegomościów, których nie chcielibyśmy spotkać w najciemniejszej uliczce. Kraj jednak wydaje się bardzo pozytywny, każdy uczeń w szkole dostaje własnego laptopa, a o codzienne flow wielu mieszkańców dba legalny dostęp do marihuany.
Blondynka oprowadza nas po wybrzeżu, poznacie: Colonia del Sacramento, Montevideo i Punta del Ester, przeplecione życiem ludzi, opisami krajobrazu, kulturą i jedzeniem. Wszystko z kolei zwieńczone wieloma pięknymi fotografiami i rysunkowymi adnotacjami.
Pawlikowska zauroczyła mnie swobodnym podejściem do stworzenia kolejnej książki. W jej świecie słowotwórstwo, brak interpunkcji i kaleczenie zasad gramatyki, które dla nas są istotne na porządku dziennym, dla niej nie mają znaczenia. Nie boi się złej interpretacji, nie konfrontuje z czytelnikiem, zmusza jednak do samodzielnego wyciągania wniosków. Z wieloma przemyśleniami nie potrafiłam zgodzić się podczas lektury, inne z kolei chciałabym przedyskutować, ale całość oceniam jako dobrą. Ogromną stratą był dla mnie brak opisu zabytków, ważnych miejsc turystycznych, które dla przeciętnego turysty starają się gratką, gdy samodzielnie planuje urlop. Mało kto zdecyduje się na samotną wyprawę w sam środek obcej kultury i społeczności. Gdybym miała ocenić książkę, dałabym jej 6/10.
10 opinii:
Czasami zdarza mi się sięgnąć po literaturę podróżniczą, jednak nigdy chyba nie czytałam Pawlikowskiej :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu czytałam dość sporo książek podróżniczych, ale teraz jakoś mniejszą mam werwę do tego. Beate Pawlikowską znam głownie z książek motywacyjnych. Jedną z nich akurat czytam.
OdpowiedzUsuńCzytałem, masz rację- w książce brakuje ciekawostek i propozycji dla zwyczajnych turystów. Jest jednak interesująca.
OdpowiedzUsuńNa razie po nią nie sięgnę, ale może za jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńCzasami ięgam po tego typu ksiązki
OdpowiedzUsuńjest na mojej liscie do zrobienia, na razie Kapuscinski
OdpowiedzUsuńMnie nie bardzo kręcą dalekie kraje, bardziej ciekawią mnie podróże po Europie, a już najbardziej po Polsce i sama obecnie przygotowuję książkę właśnie na ten temat :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie książki Pawlikowskiej. Jedna to poradnik, druga to kurs języka hiszpańskiego. Obie bardzo mi się podobały. Ciekawa jestem jak pisze książki/przewodniki podróżnicze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Po podróżnicze książki zawsze chętnie sięgam, oczywiście nie każda podróż jest w pełni udana, ale jednak sporo wiedzy można z nich wyciągnąć, inspiracji do zwiedzania świata, poznania klimatu danych regionów. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Kaleczenie zasad gramatyki i interpunkcji to wstyd, a nie wolność artystyczna. A co ona? Futurystka? Niestety jej pseudopsychologiczny bełkot dojrzałego czytelnika może przyprawić jedynie o mdłości.
OdpowiedzUsuńDziękuję!