­
­

Kompletna edycja przygód najsławniejszego detektywa wszech czasów! Sherlock Holmes w nowym wydaniu! :)

Sherlocka Holmesa pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Najpierw były bajki, później streszczone opowiadania, potem powieści, a na koniec ekranizacje. Ostatnio jednak powróciły do mnie piękne lata młodości i najnowsze, trzytomowe wydanie książki od Wydawnictwa Zysk i S-ka.

Nawet sobie nie wyobrażacie, ile radości może przynieść 500-stronicowa publikacja, w pięknym, odmienionym wydaniu. Nie sposób nie zdjąć obwoluty i nie postawić jej w najważniejszym miejscu na swojej półce, bo przecież jest wspaniała! Może wydać się Wam to dziwne, absurdalne, paranoiczne, ale… uwielbiam Sherlocka! Sądzę, że fabuły nie muszę Wam streszczać, bowiem większość z Was i tak doskonale kojarzy dwie, najważniejsze postaci – doktora Watson i detektywa, Sherlocka Holmesa, który interesuje się wyłącznie przydatnymi sprawunkami.

Książka, jak już wspomniałam, zawiera trzy pierwsze tomy powieści. Mamy tu to czynienia ze Studium w Szkarłacie, gdzie doktor Watson po raz pierwszy spotyka niekonwencjonalnego Sherlocka, który we współczesnym świecie bardzo przypomina nam równie kultowego doktora House’a. Fabuła Studium… opowiada nam o dwóch niezwykłych zbrodniach w Londynie, gdzie jedna z nich dotyczy odnalezionego, zachlapanego krwią ciała pewnego eleganta, który z niewyjaśnionych okoliczności został zamordowany… Z kolei Znak Czterech jest chwilową odskocznią od nudnego pomieszkiwania przy Baker Street. Mężczyźni, pomagając pannie Mary Morstan i narażają się na śmiertelne niebezpieczeństwo. To właśnie w tym rozdziale poznacie wybrankę doktora Watsona oraz będziecie mogli przeanalizować rozumowanie detektywa podczas relacji i opowieści nowo poznanych bohaterów, kluczowych postaci w czasie śledztwa. 

- Pan wykonał całą pracę, a jakie są jej efekty? Ja zdobywam małżonkę, Jones zasługi, a co zostanie dla Pana?
- Dla mnie? – zamyślił się Holmes – No cóż, zawsze jeszcze będzie ampułka z kokainą – i wyciągnął po nią długą, białą dłoń.

Kolejną, a zarazem ostatnią częścią książki jest Pies Baskerville’ów, notabene jest to moje ulubione opowiadanie. Tutaj poznacie, jaka klątwa czyha nad rodziną Baskerville’ów i ile do śledztwa wnieść mogą legendy i opowiadania. Tym razem to doktor Mortimer wprowadza nas do fabuły i to wraz z nim badamy ciało odnalezionego sir Charles’a. Cenną informacją dla Holmesa są pewne ślady, które zostały pozostawione nieopodal zwłok mężczyzny… Czy to olbrzymi, czarny pies dosięga sprawiedliwości za krzywdy wyrządzone przez sir Hugona? Koniecznie przeczytajcie tę historię.

Nie chcę opowiadać Wam szczegółowo tych opowieści, bowiem stracicie całą przyjemność związaną z lekturą. Jeśli ktoś z Was nie zna losów Shelocka Holmesa to zapewniam, że książkę należy dopisać do kanonu lektur obowiązkowych!

Chciałabym też zwrócić Waszą uwagę na nowe wydanie tej książki. Wspomniałam już o pięknej, twardej oprawie, która skomponowana z formatem B5 jeszcze bardziej zachęca do sięgnięcia po tę propozycję. Na okładce z kolei widzimy cenę 45 zł. Trudno mi jednak jednoznacznie stwierdzić, czy jest to tanio czy drogo, bowiem książka jest świetnie zorganizowana i nie ma, co się oszukiwać – mamy tutaj trzy opowiadania wydane w jednym tomie. Przy takiej kalkulacji płacimy 15 zł za jedną książkę, a więc cena zdaje się być rozsądna. Jeżeli jednak miałabym zwrócić uwagę na wnętrze publikacji – tłumaczeniem zajął się Jerzy Łoziński, a i dział korekta sprawdził się świetnie. Lektura jest bardzo przyjemna, wciągająca, nie odnajdujemy tu ani kwiatków językowych, ani zdań, które zniechęcają nas do kontynuowania książki. Naprawdę jestem mile zaskoczona, bowiem Sherlock Holmes Arthura Doyle wcale nie jest prostą publikacją. Swego czasu czytałam jedną z części w oryginalnej wersji językowej i muszę przyznać, że pomimo prostych związków, czasem trudno było mi dosłownie przetłumaczyć pewne frazy. Na samym końcu warto też zwrócić uwagę na załączone ilustracje z The Strand Magazine autorstwa Sidneya Pageta. Są one bardzo ładne, jednak papier na jakim zostały nadrukowane kompletnie się nie spisuje. Wydanie książki zostało dostosowane do kobiecych torebek ;) Ja tę publikację nosiłam wraz z całym niezbędnym asortymentem oraz notatkami i przyznam, że była chyba najlżejszym elementem znajdującym się w jej wnętrzu. ;) Nie ma co się jednak rozpisywać i opowiadać Wam o mojej torebce, bowiem muszę powiedzieć coś zupełnie innego na zakończenie tej recenzji – książkę gorąco polecam!

Za możliwość powrotu do pięknych, młodzieńczych czasów dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka:


Kruchy "Mur" ludzkiej osobowości... - Czyli debiut Piotra Mańkowskiego


W ostatnim miesiącu przeczytałam wiele książek. Były to relacje podróżnicze, niekonwencjonalne poradniki, sztampowe felietony oraz historie, które na pozór mogą dotyczyć każdego z nas. Taką opowieścią okazał się „Mur”, który przypomniał mi ile przyjemności może przynieść kilkaset zadrukowanych kartek papieru. Losy głównego bohatera, choć  będące czystą fikcją literacką, to tak naprawdę szara codzienność wielu z nas. Jeśli odrzucimy tutaj dosłowność, każdy cierpi na jakąś przypadłość, każdy ma własne życie rodzinne i każdy musi wykonywać pewne prace i obowiązki, które nie opuszczają nas nawet na chwilę.  Każdy ma też wzloty i upadki, a słabości wpisane są w nasze jestestwo.

Główny bohater książki, Marek Kohun, pracuje w Wydziale ds. Przestępczości Zorganizowanej. Staż jego pracy jest na tyle duży, że obiektywnie obserwuje zdarzenia i wyciąga, na pozór ekscentryczne, wnioski, które ze względu na długoletnie doświadczenie zawodowe komisarza są zazwyczaj wcielane w życie. Czym jednak zajmuje się stołeczny Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej, kiedy poznajemy pozostałych bohaterów książki? Otóż, jak się okazuje, dotychczas nieuchwytny gangster, Brytan, zostaje wsypany przez swojego współpracownika. Oczywiście, Marek maczał w tym palce, ale szczegóły „uświadamiania” Cienkiego poznacie podczas lektury. Niemniej jednak, policja nie jest w stanie zabezpieczyć mieszkania oraz samochodu podejrzanego z braku czasu, wynikającego z odbicia więźnia podczas próby przewiezienia go na przesłuchanie. W trakcie tego zdarzenia giną przyjaciele Kohuna, a to co całkowicie odmienia bieg zdarzeń. Stołeczna za wszelką cenę stara się rozwiązać sprawę Brytana, ponieważ, przed całym zajściem, w jego domu znaleziono woreczek brylantów, sfałszowane dokumenty, które mogą pozwolić na międzynarodowe machlojki, a także broń, którą zabito jednego z dealerów. Szkopuł tkwi jednak w szczegółach, bowiem Marek przejmuje śledztwo zmarłego kolegi, stara się odszukać „kreta” w zespole oraz zweryfikować powiązania Krzysztofa z gangiem Brytana.

Życie prywatne Marka cieszy się jednak mniejszym powodzeniem niż praca zawodowa. Mężczyzna od lat ma problemy z alkoholem, jednak postanawia rozpocząć abstynencję i terapię w ośrodku dla osób uzależnionych. Uczęszcza nawet na spotkania Anonimowych Alkoholików, a wszystko to pozwala mu przeżyć swoją młodość oraz małżeńskie życie „na nowo”.

Książka Mańkowskiego pokazuje nam podwójne dno ludzkiej natury. Z jednej strony widzimy oficera służb specjalnych, którego poczynania na każdym kroku nas zaskakują. Zmysł psychologicznej obserwacji, kojarzenia i scalania faktów, analizy poszczególnych danych i informacji, a zarazem stanowczość sprawiają, że Marek wykreowany jest na postać silną i nieposkromioną. Z drugiej strony jednak poznajemy kruchość osobowości szarego człowieka, dylematy moralne, radości związane z życiem codziennym, potrzeby seksualne, bezsenność czy proste gesty, które „trzeźwy umysł” odbiera w zupełnie inny sposób. Sposób, którego emocjonalność, w namacalny sposób, została opisana na kartach powieści.

Zakończenie historii przeszło moje oczekiwania. Kompletnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy podczas lektury, a więc czytając koniecznie zwróćcie uwagę na pióro autora. „Mur”, jak się okazuje, jest debiutancką książką Piotra Mańkowskiego, a więc pozostaje mi wyłącznie pogratulować erudycji i naturalnego sposobu przedstawienia zdarzeń, faktów czy dialogów. Jestem bardzo mile zaskoczona, ponieważ grono polskich, godnych uwagi pisarzy z roku na rok się kurczy, a „Mur” jest dowodem na to, że zawsze można odszukać „perełkę” wśród sztampowej literatury. Oczarował mnie przede wszystkim sposób, w jaki autor opisywał poszczególne sytuacje, ciągi zdarzeń, które nie pozwalały mi oderwać się od lektury nawet na chwilę, bowiem ciekawość brała górę nad rozsądkiem. Chciałam wiedzieć, co zrobi Marek, czy uda mu się schwytać Brytana, kto korzystał zakupionego w Krakowie numeru telefonu, czy wypuścili już na rynek quick’a, albo co kombinuje Brygida… Słowem - wszystko!

Uważam, że książka jest dopracowana pod każdym względem, a więc okładkowa cena nie powinna być nikomu straszna. Warto przeczytać tę publikację, ponieważ każdy, kto zaczytuje się w literaturze sensacyjnej znajdzie tu „coś dla siebie”.  Na dobrą sprawę podczas lektury nie raz przechodziły mi przez myśl sceny zawarte w filmie oraz serialu „Pitbull”, który także opowiada o działaniu służb specjalnych.  Jeśli więc Wasza ciekawość jest równa mojej, nie przerażają Was sześćsetstronicowe książki i lubicie śledzić ciągi zdarzeń z zapartym tchem  - gorąco zachęcam do lektury.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Novae Res:






PS. Czytałam prawie całą noc, a później bladym świtem poszłam na egzamin… Nie bierzcie ze mnie przykładu. :D 

Recenzja "Harry Potter i Przeklęte Dziecko"

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje
Wywiad: Portal Warszawa i Okolice

Recenzja książki: Sodoma

Recenzja książki: Sodoma
Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie