Pan na ogrodach czyli debiutancka powieść Elżbiety Waszczuk to
niekonwencjonalna, kobieca literatura na zimowy wieczór. Książka łączy ze sobą nowoczesność,
korzystanie z dóbr nowych technologii, a zarazem emocjonalność kobiety w
średnim wieku. Czy pani po czterdziestce zasługuje na miłość? Czy przeżyje
niezapomnianą przygodę za sprawą wycieczki do Budapesztu? O tym, przekonać
musicie się sami, sięgając po tę propozycję, zdradzę Wam jednak, że historia Ewy,
głównej bohaterki, wcale nie jest tak kolorowa, jakby mogło się wydawać. Oczywistym
jest fakt, że musi pojawić się „ta druga”, a wybranek serca okazuje się być typowym
facetem, łaknącym frywolnych figli bez
zobowiązań.
Gdyby ta historia skończyła się
szczęśliwie, przypominałaby brazylijskie telenowele i nie zyskałaby wielu czytelników.
Jeśli jednak wydarzyłoby się coś, co obróciłoby całą sytuację o sto
osiemdziesiąt stopni – wiele osób, z
oniemiałym wyrazem twarzy, powracało będzie do lektury. Tutaj także połaszczę
się na uchylenie rąbka tajemnicy, bowiem zakończenia książki, nie byłam w stanie, trafnie, przewidzieć nawet
ja.
Pozwólcie, że zarysuję Wam fabułę:
Ewa postanawia wybrać się na wycieczkę do Budapesztu, gdzie poznaje Jerzego,
przewodnika, w którym zauroczona jest od pierwszego wejrzenia. Przy fascynującym
mężczyźnie krąży jednak Lidia, towarzyszka podróży. Ewa jest w o tyle fatalnej sytuacji, że Lidia ubiegła ją w zalotach, udając nieco „niedostępną”,
a co za tym idzie - zafascynowała mężczyznę nieco bardziej. Rokuje to ich
przyszłym „związkiem”. Problem jednak polega na tym, że Jerzy nie chce wiązać
się z nikim na stałe. Gdy tylko wyczuwa większe zainteresowanie jego osobą, a
uczucia poruszają wodze fantazji – ucieka. Mężczyzna należy do typowych
flirciarzy. Adoruje zarówno Ewę, jak i Lidię, a kiedy obie kobiety zaczynają
czuć się oszukane – brak czasu czy zainteresowania tłumaczy natłokiem obowiązków
i pracą, a w efekcie porzuca wszystkie, dotychczasowe kobiety słowami:
Nieważne, jak bardzo Ci zależy, nieważnej, jak bardzo kochasz. Czasami jednak
musisz zakończyć coś, co Ciebie wykańcza, zadaje ból każdego dnia. Musisz! Dla własnego
dobra i dla dobra drugiej osoby. Choćby serce miało Ci pęknąć z żalu, po prostu
musisz. I jeszcze jutro zatęsknisz, i pojutrze… Ale z każdym dniem będziesz
tęsknić coraz mniej…”
Nie mogę zdradzić Wam, co wydarzy
się później, ponieważ stracicie całą przyjemność z lektury. Dodam tylko, że
książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Może widać pewne niedociągnięcia
w obszerniejszych opisach, jednak całość komponuje się świetnie. Podoba mi się
też sam pomysł na powieść, bowiem choć temat jest bardzo bliski kobietom w XXI
wieku, nigdy nie przeczytałam podobnej książki. Cieszy mnie to, ponieważ wraz z
Ewą zakochujemy się, marzymy, rozpaczamy i stajemy się z dnia na dzień
silniejsze. Propozycję Pani Waszczuk można potraktować niczym dobry drogowskaz
dla współczesnych kobiet. Gorącą polecam Wam tę propozycję!
PS. Nie sugerujcie się okładką, bowiem ma ona się nijak, do fabuły powieści. Jerzy, owszem, jest urodziwym mężczyzną, jednak nie pierwszej młodości. Tytuł z kolei, Pan na ogrodach, wskazuje, że ów przystojniak jest... ogrodnikiem! Tak, to prawda. ;)
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Novae Res:
5 opinii:
Chyba wpiszę tą książkę na listę do przeczytania w przyszłym roku. :)
OdpowiedzUsuńJest na tyle nietuzinkowa, że warto po nią sięgnąć ;))
UsuńOgólnie okłądki polskich książek jakieś takie średnie są ;)
OdpowiedzUsuńCo racja, to racja choć muszę przyznać, że wiele z nich jest naprawdę fajnie zrobiona. "Pan na ogrodach" na pewno zaciekawiłby mnie w księgarni, ale czy to dobra droga?
UsuńOkładka rzeczywiście niezbyt udana, ale moim zdaniem już tytuł książki jest lepszy.
OdpowiedzUsuńLubię książki, gdzie zakończenie jest nieprzewidywalne - więc może sięgnę po nią w wolnej chwili :)
Dziękuję!