Debiutancka powieść Edyty Łysiak
to gratka dla samotnych kobiet po trzydziestym piątym roku życia, równym
wiekowi głównej bohaterki, które za wszelką cenę poszukują miłości, uciekają
przed samotnością i łakną „kogoś" u swojego boku. Książka nosi tytuł Tak się
nie robi, ale by dowiedzieć się, cóż on oznacza, a dokładniej do czego się
odnosi – musicie zaprzyjaźnić się tą publikacją. Powiem Wam tylko, że lektura
jest bardzo przyjemna, książkę czyta się jednym tchem, a perypetii mamy w niej
całe mnóstwo. Prawdę mówiąc, w pewnym
momencie szczerze współczułam Marcie i… obawiałam się, że i ja kiedyś skończę
jako stara panna.
Główna bohaterka – stosunkowo ładna,
inteligentna pracownica w dużej firmie. Firmie, która z powodu cięć budżetowych
zaplanowała noworoczne, masowe zwolnienia. Marta chciałaby ratować swoją
posadę, prosi więc znajomą, by przez szwagra załatwiła jej zwolnienie
lekarskie. Wszystko idzie ku dobremu, jednak sylwestrowe postanowienie naszej
bohaterki stoi w miejscu. Skoro na okładce czytamy „przyszłoroczny sylwester
nie będzie już samotny”, w którą stronę może pójść nasza historia?
Marta postanowiła, że swoje
miłosne przygody rozpocznie od Czatu. Niewątpliwie, niejedna z Pań,
Czytelniczek Pastelowego Niecoziennika, korzystała z tego, jakże
kontrowersyjnego narzędzia komunikacyjnego. Pytanie jednak, czy nasza bohaterka
zdoła odszukać miłość przez Internet? Trudno stwierdzić, bowiem czat, nieważne
z jakiego okręgu czy wśród jakiej kategorii, przyciąga erotomanów o wyjątkowo
bujnej wyobraźni. Panowie są tam wysocy, przystojni, wysportowany i mają ogromnego
penisa, a kobiety należą do szczuplutkich, biuściastych panienek konkurujących
urodą z Keirą Knightley. Rzeczywistość nie ma zwykle nic wspólnego z realiami,
a przekonała się o tym i Marta.
Może Wam się wydawać, że jest to
bardzo sztampowa opowiastka o zdesperowanej, samotnej kobiecie. Jeśli tak
myślicie, powinniście się solidnie zawieść! Na dobrą sprawę Marta nie ma
kolorowego życia. Rodzinna „wydziedzicza” ją tylko dlatego, że nie ukończyła
szkoły rolniczej, a szwagierka w bardzo perfidny sposób, bo poprzez gazetę,
próbuje uzyskać sposób na wymeldowanie dziewczyny z rodzinnej posiadłości. Dlaczego
jednak straciła pracę, z której otrzymała wilczy bilet, przekonać musicie się
sami.
Zakończenie tej historii
przewidziałam już podczas lektury. Na dobrą sprawę każdy mniej, lub bardziej
bystry czytelnik jest skłonny odgadnąć, kim jest tajemniczy Stranger. Potwierdzenia
swoich przypuszczeń możemy szukać jedynie na przedostatniej stronie powieści, do
której dotarcie nie jest żadnym wyczynem. Jak już wspomniałam, jeden wieczór to
wystarczająca ilość czasu przeznaczona na tę książkę. Jest to bardzo lekka
opowieść, skierowana przede wszystkim do kobiet, które za wszelką cenę szukają
miłości we współczesnym świecie. Czasem jednak nie warto zwiedzać całego świata, by
odnaleźć swoje miejsce na ziemi…
3 opinii:
Uwielbiam takie powieści obyczajowe, zawsze mnie pozytywnie nastrajają.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłą recenzję:))) Główna bohaterka to Marta, wiem, że tych Magd było dużo, więc mogło Ci się pomylić. Pozdrawiam....Edyta
OdpowiedzUsuńJeeeeju! Tak podpaść. Przepraszam, już poprawiłam. :) Faktycznie, Marta. Po prostu pisząc recenzję czytałam "30 lat życia z Madzią" i być może stąd wpadło mi te imię. Opowiadałam przecież już przeczytaną książkę. Jeszcze raz przepraszam i proszę o wyrozumiałość.
UsuńA książka jest naprawdę bardzo przyjemna. Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję!