"I znowu kusząca Kanada" - zapraszam na wycieczkę do Ameryki Północnej! :)

08:08

Kanady trudno nie pokochać. Opisywana w literaturze kraina pełna nieokiełznanego zwierza i przepięknych krajobrazów, zachwyca nas na każdym kroku. Historie rdzennych mieszkańców staramy się wpleść w nasze życie i zrozumieć panującą w danej społeczności kulturę. Czasem opiniotwórcze są relacje z południowo- amerykańskich przebieżek Wojciecha Cejrowskiego, a czasem z podróży protoplasty Boso Przez Świat – Arkady’ego Fiedler’a.

 Autor książki I znowu kusząca Kanada pozwala nam ujrzeć malownicze krajobrazy, dotknąć czystych, źródlanych wód, wspiąć się na najwyższe szczyty i nakarmić małego niedźwiadka z własnej dłoni. Przygodę rozpoczynamy podczas błahego wędkowania, a podziwiamy przy tym nieskażone nowoczesnością łono natury, faunę i florę, o której dzisiaj możemy wyłącznie pomarzyć… Kto by pomyślał, że niebezpieczne niedźwiedzie mogą zaprzyjaźnić się z człowiekiem. Mieszkać w przydomowej izbie i wdzięcznie dziękować za miskę strawy. Niestety jednak biały człowiek, zły biały człowiek, zniszczył i nadal niszczy nieskazitelne piękno stworzone przez matkę naturę. Fiedler opowiada historię białych ludzi, którzy wykorzystując naiwność Indian nieraz spisywali z nimi umowy będąc w gościnie, nigdy jednak nie wyjaśniali ich treści, a kolejnego dnia zbrojnym konwojem żądali opuszczenia ziem, będących już własnością białego człowieka… To smutne. Biały człowiek nauczył się wykorzystywać ludzką naiwność i niewiedzę. Nie tylko karczował lasy, niszczył zielone polany, zabijał dziką zwierzynę, by zbudować nowy, betonowy świat. Nic więc dziwnego, że Indianie nadal żywią urazę do białego człowieka… Przecież wszystko co piękne, dzisiaj zostało zamurowane. Wybaczcie mi ten subiektywny wywód, jednak podczas lektury taka refleksja zakradła się do mojej głowy. Prawdą jest, że z dnia na dzień coraz mniej plemion krąży po świecie, wielu niegdyś rdzennych mieszkańców ma dzieci, którzy od lat jeżdżą mercedesami po amerykańskich ulicach, a wszystko to wykupione zostało kosztem cudownej przyrody, którą tak namacalnie opisał nam Fiedler.

Przepraszam, że tak odbiegłam od tematu, ale jestem zachwycona opisami krajobrazu. Książka tak naprawdę powstała już w 1965 roku i w dużej mierze jest relacją z szóstej wyprawy autora do Kraju Klonowego Liścia. Publikacja opowiada nam o wszystkim – wspomniałam już Wam, że spotykamy Indian, że zwiedzamy cudowne Góry Skaliste, w rzece Parsnip łowimy pstrągi, a w czasie podróży trafiamy na łosie, jelenie, kaczki, niedźwiedzie, a nawet bizony! Poznajemy Kanadę, która nigdy nie będzie dostępna dla szarego zjadacza chleba. Rozmawiamy z ludźmi, którzy należą do rdzennych mieszkańców tych feerii. Łakniemy upajania się pięknem dzikiej przyrody…

I znowu kusząca Kanada to książka napisana lekkim, bardzo plastycznym językiem. Na dobrą sprawę, dotychczas czytane przeze mnie opisy przyrody czy krajobrazów, często przywodziły mi na myśl sienkiewiczowskie powieści i trudno było mi choć odrobinę się do nich przekonać. Tutaj jednak nie miałam z tym żadnego problemu. Książkę czytałam co prawda „na raty”, ale wracałam do niej bardzo chętnie, ponieważ lektura potrafi pochłonąć nas bez reszty. Uważam, że publikację powinny przeczytać wszystkie osoby, które chciałyby kiedyś pojechać do Kanady, ale i osoby, które uwielbiają podróżnicze opowieści. 

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Bernardinum:




A mi... tak się czytało książkę I znowu kusząca Kanada:



You Might Also Like

7 opinii:

  1. Nie przepadam za książkami z rozbudowanymi opisami przyrody. Ale jeśli tak ją zachwalasz to może jednak się skuszę, kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że warto sięgnąć po tak archaiczny (dzisiaj) obraz przyrody :)

      Usuń
  2. Mój narzeczony marzy o Kanadzie, więc może kupię mu tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę :D Przyznam,że i mnie kusi takie kanadyjskie życie, choć książka opowiada o czasach i miejscach, których jest już tak niewiele...

      Usuń
  3. Opisy przyrody w książkach zdarza mi się pomijać, wiec chyba to nie bedzie ksiązka dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka raczej nie dla mnie ;) chyba, że jest podobna do tych Pawlikowskiej, które uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie, Fiedler a Pawlikowska to dwie, bardzo różne bajki :)

      Usuń

Dziękuję!

Recenzja "Harry Potter i Przeklęte Dziecko"

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje
Wywiad: Portal Warszawa i Okolice

Recenzja książki: Sodoma

Recenzja książki: Sodoma
Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie