Abstrahując na
chwilę od fabuły mogę w pełni świadoma powiedzieć, że jest to książka, którą
powinni przeczytać wszyscy dojrzali, dorośli miłośnicy literatury! Jak już
wspomniałam, problematyka dotyczy każdego z nas, ponieważ pomiędzy wierszami
znajduje się mnóstwo cennych myśli i sentencji, jakie winniśmy wcielić w nasze
życie. Często bagatelizujemy potrzeby swoich bliskich. Wielokrotnie nie
rozumiemy, że proszą nas o rzeczy dla siebie ważne, i że to wcale nie oznacza,
iż należy nazwać ich egoistami. Wyrwanie się z miejsca, gdzie tylko diabeł mówi
dobranoc nie jest proste, ale możliwe. Trzeba mieć w sobie upór, silną wolę i
chęć walki o własne marzenia. Jednym się to udaje, osiągają wyznaczone cele, a
inni poddają, nieświadomi, że ich życie lada dzień mogło diametralnie zmienić
swój bieg. Corasanti pokazuje nam też niecodzienne spojrzenie na miłość. Miłość
rodzicielską, miłość braterską oraz miłość do „tej jedynej”. Jak wiele jest w
stanie znieść rodzić, by jego dziecko było szczęśliwe? Jak trudno pogodzić się
ze śmiercią ukochanej? Jak silna musi być nienawiść, by wyrzec się własnego
brata..? Na te, i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź podczas lektury „Drzewa Migdałowego”.
„Co jest lepsze: wybaczyć i zapomnieć czy
żywić złość i pamiętać?”
Głównym bohaterem
książki jest dwunastoletni Palestyńczyk, Ahmad, którego poznajemy w dramatycznej
scenerii, a który dorasta i starzeje się na naszych oczach. Pierwsze strony
książki budzą grozę. Bezlitosna wojna zabija dziecko, małą Amal, która stanęła
na minie. Chwilę później rodzina Hamidów pozbawiana jest ziemi, domu i zostaje przesiedlona
do niewielkiej glinianki na wzgórzu, wybudowanej tuż obok drzewa migdałowego. Kolejne
karty książki zawiązują fabułę… Lawirujemy pomiędzy biedą, bólem, głodem i katorżniczą,
niebezpieczną pracą a dostatnim życiem i brutalnością żołnierzy. Poznajemy
różnicę pomiędzy Palestyńczykiem a Irakijczykiem. Wędrujemy do wielkiego miasta,
gdzie młodzi ludzie nie przywiązują wagi do wyznania, a osobowości, ale starsze
pokolenie żywi nienawiść, okazując ją na każdym kroku. Szukamy własnej drogi,
współczując Ahmadowi, pragniemy mu pomóc, choć wiemy, że zrobił wszystko, by
jego los kiedyś się odmienił…
„Nie możesz cofnąć czasu i zacząć
wszystkiego od nowa, ale możesz od tej chwili tworzyć nowe zakończenie…”
„Drzewo Migdałowe” to naprawdę piękna historia.
Kiedy zabrałam się za lekturę, przez dobrą chwilę podziwiałam sposób wydania
tej publikacji. Okładka przedstawia uciekającego chłopca, bo przecież…w tym
mieście trzeba uciekać! Kolejne rozdziały z kolei opatrzone są nadrukowanym
cieniem drzewa, a dzięki temu całość świetnie się komponuje i budzi jeszcze
większe zainteresowanie. Pióro Michelle Cohen Corasanti jest dopracowane. Język
bardzo plastyczny, subtelny, intrygujący. Każda kolejna strona zachęca nas do przeczytania
następnej, wertujemy książkę w mgnieniu oka i nawet nie zauważamy, kiedy
przychodzi moment na zamknięcie okładki. Gorąco polecam „Drzewo Migdałowe”, naprawdę warto!
0 opinii:
Dziękuję!