Wyobraźmy sobie prostą sytuację. Jest
wieczór, jesteśmy sami w mieszkaniu. Z pomieszczenia oddzielonego od nas ścianą
dobiega nieznany szmer, huk, stukot przyprawiający nas o dreszcze. Pozwalamy wodzom
naszej wyobraźni zwieść nas na manowce. Włos jeży się na głowie, a bezsilność i
strach nie pozwalają nam przekroczyć progu pomieszczenia, w którym właśnie się
znajdujemy. Kiedy jednak zbierzemy się na odwagę, postanawiamy wejść do pokoju,
z którego dobiegają tajemnicze dźwięki i zauważamy niesfornego, maleńkiego
ptaka, który za wszelką cenę próbuje wydostać się z pomieszczenia. Oddychamy z
ulgą. Przerażone zwierzę walczy o życie, stara się uciec z betonowej klatki,
więc litościwie pomagamy mu, wybaczając nawet fakt, że zranił nas ostrym pazurem
podczas chaotycznego lotu. Kiedy ptak ucieka, siadamy wygodnie w fotelu,
nabieramy powierza do płuc i gdy emocje już opadną zastanawiamy się, jak
zwierzę to dostało się do środka. Przecież okna były zatrzaśnięte. Przecież
nikt inny nie miał dostępu do mieszkania. Przecież drzwi na pewno zamykaliśmy
jeszcze chwilę temu… W jaki więc sposób ptak wleciał do pokoju...?
"Seryjni mordercy dają nam znaki, porozumiewają się z nami za pomocą
swoich czynów.
Chcą się zwierzyć..."
Zaczęłam w dość niekonwencjonalny
sposób, jednak wszystko za sprawą książki Ptaszydło
Maxa Bentowa. Doskonale wiecie, że od pewnego czasu zaczytuję się w kryminałach.
Śledzę karty powieści, wertuję każdą ze stron i próbuję, wraz z detektywem,
odgadnąć, kto stoi za sprawą makabrycznej zbrodni. Czasem ofiara jest jedna i
to tajemnica jej śmierci absorbuje nas w stu procentach. Czasem jednak na
naszych oczach giną kolejne postaci, sprawa nabiera tempa, lekturę pochłaniamy
z zapartym tchem ciekawi tego, co spotka nas na kolejnej stronie. Tak właśnie
było z książką Ptaszydło. Powieścią,
będącą pierwszym tomem cyklu o komisarzu Nilsie Trojanie.
Książkę liczącą blisko 300 stron pochłonęłam
w przeciągu dwóch wieczorów. Nigdy wcześniej nie słyszałam o twórczości Maxa
Bentowa, a warto zaznaczyć, że Ptaszydło
to debiut literacki autora. Mamy tu do czynienia z wyjątkowo dobrą, diablo
fascynującą powieścią kryminalną, która wciąga
i intryguje. Warsztat pisarza jest bardzo dopracowany. Bentow świetnie
lawiruje w naszej podświadomości. Nasuwa pozorne wnioski, zdaje się obnażać
przed nami zabójcę, po czym pozostawia nas oniemiałych na zakończenie historii. Co więcej, świetnie
buduje napięcie. Emocjonalnie i brutalnie przedstawia zbrodnię, przez co nasza
wyobraźnia pracuje bez przerwy, a dzięki temu wchodzimy w tę historię jako
naoczni świadkowie zdarzeń. O czym
jednak mówi fabuła?
Gdy rozpoczynamy lekturę
tradycyjnie poznajemy komisarza – typowego mężczyznę, rozwiedzionego z żoną
pracoholika, potrzebującego czyjegoś ciepła i zrozumienia. Autor postanowił
wpleść do fabuły niewielką historię rodzinną, jak i wątek miłosny. Ten ostatni
oczywiście odgrywa kluczową rolę w powieści, jednak nie jest przesadnie
oklepanym motywem. Nils Trojan prowadzi śledztwo w sprawie brutalnych morderstw
w centrum miasta. Okaleczone kobiety o blond włosach atakowane są przez
tajemniczego potwora o dziobie i ostrych pazurach. Jak odnaleźć sprawcę, kiedy
życie kolejnych osób jest zagrożone? Czy istnieje pewien schemat, klucz do
rozwiązania tej zagadki? Przekonacie się sami.
Chciałabym jeszcze zwrócić Waszą
uwagę na umiejętne zarysowanie głównego przesłania – motywu książki. Zbrodnie
popełnia osoba skrzywdzona przez los, cierpiąca, na co dzień pomijana i
niezauważana. Usilnie gra na emocjach i w kulminacyjnej scenie pokazuje swoje
prawdziwe oblicze. Jest to bardzo istotny element publikacji, bowiem w życiu
codziennym spotykamy wiele takich osób. Są one wśród nas, zawsze były i zawsze
będą. Pytanie, ilu z nich jest w stanie posunąć się na tle daleko, by w końcu
zwrócić na siebie uwagę? Aby zrozumieć, co dokładnie mam na myśli koniecznie
sięgnijcie po tę książkę. Nie chciałabym tutaj zarysować Wam portretu
psychologicznego głównego bohatera, bowiem stracicie całą przyjemność z
lektury, świadomie pozbawiając się analizy kolejnych zwrotów akcji.
Książkę oczywiście gorąco
polecam. Jest to świetna lektura na wakacyjne popołudnie, a nawet zimowe
wieczory. Jak już wspomniałam, Ptaszydło
to nie tylko debiut autora, ale i pierwsza część przygód komisarza Nilsa Trojana.
W księgarniach dostępna jest już kolejna książka z serii, pt. Lalkarka. Mam szczerą nadzieję, książka
będzie równie porywająca, a warsztat autora jeszcze bardziej dopracowany.
Za książkę Maxa Bentowa – Ptaszydło serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej
Publicat S.A.
5 opinii:
Oj, oj jak mrocznie się zrobiło. Najdziwniejsze jest to, że lubię kryminalne seriale, a po książki w tym gatunku nie sięgam. Jest jednak coś, co mnie do tej książki przyciąga - wątek miłosny ;) A może w lato, w ten czas cudów i zmian sięgnę po Ptaszydło? ;) Poza tym tak ciekawie opisałaś fabułę, że działa na mnie lepiej niż blurb ;)
OdpowiedzUsuńNo, no debiut a już po kilku początkowych słowach poczułam niepokój... Rozejrzę się za nią ;)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś podobną sytuację, znalazłam rano martwego ptaka w korytarzu i długo się zastanawialiśmy z rodzicami, skąd się u nas wziął. Rozwiązanie tak naprawdę było oczywiste: to mój pies postanowił zapolować i przyniósł swoją zdobycz do domu. ;) Na "Ptaszydło" mogę więc być już uodporniona.
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie twój opis , a ponieważ lubię kryminały i czytam ich dużo postanowiłam zamówić i dzisiaj odbieram przesyłkę
OdpowiedzUsuńnie lubię wątków miłosnych ... ale zobaczymy
Też wcześniej nie słyszałam o tym autorze. Motyw bardzo interesujący i zmuszający do przemyśleń. Jeśli gdzieś natknę się na tę książkę, to chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńDziękuję!