- 10:16
- 22 Comments
"Muzyce na nas nie zależy. Nie przejmuje się bólem ani
radością, którą w nią wkładamy, grając czy słuchając. Wykorzystuje nas, tak jak
kobieta wykorzystuje obojętnego jej kochanka"
Miłość i samotność. Alkohol, jazz i Lizbona nocą –
najczęściej nagradzana powieść Munoza Moliny.
Byliście w Lizbonie? Niesamowite miasto, położone w
zachodniej części Półwyspu Iberyjskiego, będące przepiękną stolicą Portugalii. Jak
jednak prezentuje się w świetle klubowych lamp i neonów? Podczas spaceru w
porywach wiatru i spadających z nieba zimnych strugach deszczu? Podejrzane hotele,
ciemne uliczki, gangsterskie rozrywki i krwawe porachunki. Oto Lizbona Munoza
Moliny. Brutalna, bezlitosna, okrutna! To nie piękna, wakacyjna podróż. To miasto,
gdzie czasem tylko diabeł mówi dobranoc…
Akcja naszej historii rozpoczyna się w madryckim klubie
Metropolitano, a na pozór błaha historia muzyka, przepleciona niespełnioną
miłością, nie wróży kryminalnego obrotu zdarzeń. Niesamowita książka Moliny
opowiada w dużej mierze o samotności. W naszej powieści pojawia się Lukrecja,
która decyduje się odejść od męża, ażeby ożywić uczucia w dawnym kochanku i
wraz z nim uciec do wspominanej w jego muzyce Lizbony.... Splot rozmaitych
faktów, zwierzeń i opowieści każe zmierzyć się naszym bohaterom z prawdziwymi
demonami. Czy da się uciec przed przeznaczeniem? Jak zemści się mąż kobiety? Czy
Lukrecja zdoła uciec…?
Zima w Lizbonie to
nietypowa powieść. Zwykle czytając książki o tak niesamowitych miejscach
spodziewamy się długich wieczorów, podczas których subtelna muzyka i fale
oceanu ukołyszą nas do snu. Tu jednak podąża za nami ciągła niepewność, strach,
a poruszony wątek miłośny przedstawia obraz smutnej rzeczywistości i
prawdziwego życia. Trudne wybory, dylematy, uległość i przedzierająca się na
każdym kroku samotność to kluczowe elementy, dyktujące losy naszym bohaterom.
Lukrecja i Santiago Biralbo to zakazana miłość. Ale czy spowolnione tempo
zdarzeń, niespieszna akcja i tajemnicza aura będą sprzyjały parze?
Nasza przyjaźń była
doraźna, nocna, oparta raczej na zbliżonych upodobaniach alkoholowych – piwo,
białe wino, angielski dżin, burbon – niż na bezwstydzie jakichkolwiek wynurzeń,
w jakie nigdy, no, może prawie nigdy nie zdarzało nam się popaść. Jako pijacy
ze znacznym stażem obaj nie wierzyliśmy zbytnio w przesadną euforię i przyjaźń
niesione przez alkohol i noc. Tylko raz, nad ranem, pod wpływem czterech
nieroztropnych wytrawnych martini Biralbo opowiedział mi o swojej miłości do
dziewczyny prawie mi nieznanej – Lukrecji – i o ich wspólnej podróży, z której
właśnie powrócił. Obaj wypiliśmy zbyt dużo tamtej nocy. Następnego dnia, kiedy
wstałem, okazało się, że wprawdzie nie mam kaca, ale ciągle jestem pijany, i że
zapomniałem wszystko, co mi opowiedział. Pamiętałem jedynie nazwę miasta, w
którym ta – tak gwałtownie rozpoczęta i zakończona - podróż miała dobiec kresu:
Lizbona - fragment powieści
Książkę gorąco polecam fanom „starego kina”. Historia Santiago
Biralba, na co dzień podyktowana miłością i rytmem listów nadsyłanych przez
Lukrecję, staje się dla nas pięknym obrazem męskiej przyjaźni i uczuć, takich
jak smutek i tęsknota. Piękna i niebezpieczna kobieta w otoczeniu zadymionych
barów i jazzowej muzyki w tle to główne miejsce zdarzeń tej historii. Po życiu
Biralba oprowadza nas jego przyjaciel – nie do końca szczegółowy, czasem nawet
zazdrosny, ale wierny swojemu kompanowi. Całość zwieńcza ponura Lizbona –
Lizbona nocą.
Zima w Lizbonie to
książka, która niektórym może się dłużyć. Jest smutną książką, brak w niej
kolorów, nadziei i optymizmu. Jest jednak piękną, ponadczasową, czasem trudną w
odbiorze powieścią autorstwa jednego ze sławniejszych hiszpańskich pisarzy Antonia
Munoza Moliny. Miłej lektury!