- 14:44
- 16 Comments
Kochacie podróże, ale nie chcecie spędzać zbyt długo czasu w samochodzie? W Polsce oraz tuż przy granicach kraju czeka na Was mnóstwo wspaniałych miejsc. Dziś mamy dla Was kolejną propozycję, czyli czeskie skalne miasta: Teplické skaly i Adršpach.
Należy pamiętać, że oba te obiekty to wielohektarowe skupiska skalne mieszczące się kilkadziesiąt kilometrów od granicy Polski na terenie Republiki Czech. Zatwierdzenie jest możliwe po wcześniejszym zakupie biletu. Bilet wejścia upoważniania do zwiedzenia całego kompleksu, jednak ceny uzależnione są od miejsca rozpoczęcia zwiedzania. Teplické skały kosztują 100 Kč za bilet normalny i 50 Kč z bilet ulgowy. Parking jest dodatkowo płatny. Wejście do Adršpach to z kolei 120 Kč za bilet normalny i 70 Kč za bilet ulgowy. Pamiętajcie, że cennik zmienia się również w zależności od sezonu.
Nie ukrywam, że dla mnie to Adršpach okazał się niesamowitą przygodą i zrobił największe wrażenie. Olbrzymie formacje skalne i możliwość rozpoznawania obiektów to niesamowita przygoda. W trakcie spaceru będziecie mogli wspiąć się na specjalnie przygotowany taras widokowy, z którego rozpościera się leśna, sudecka panorama.
Spacerując wśród skał będziecie mogli wejść do jaskiń, skryć się wśród olbrzymim głazów, a także na własne oczy zobaczyć proces erozji skalnej. Miłośnicy wspinaczki również nie będą zawiedzeni. Istnieje możliwość wspinania się z asekuracją tradycyjną według reguł piaskowcowych.
Teplické skały przyciągają największą ilość turystów. Tuż za wejściem będziecie mogli podziwiać górskie jezioro otoczone piaskowcem, a tuż za nim możecie wybrać szlak, którym chcecie podążać. Dodatkową atrakcją w tej części kompleksu jest możliwość przepłynięcia specjalnie przygotowaną łodzią. Atrakcja jest dodatkowo płatna.
Za serce ujęła nas malownicza ścieżka łącząca oba skupiska skalne. Wracając tą drogą czuliśmy naprawdę bliski kontakt z naturą - drewniana okładka odgradzała nas od podłoża pełnego mchu, a w spacerze towarzyszyły nam ptaki oraz jeden maleńki wąż. Zresztą zdjęcia mówią same za siebie.
Przepiękne góry ujęły nas za serce. Wybierając się tam koniecznie zabierzcie ze sobą wygodne obuwie oraz wodę. W kompleksie nie ma schronisk, ale bywają ławki, na których można chwilę odpocząć. Zwiedzenie całego skalnego miasta, czyli Adršpašskoteplickich skál to wielogodzinna wędrówka o zróżnicowanym stopniu trudności. Całość jest jednak niezwykle imponująca. Z pewnością oczaruje Was fauna i flora, ale na szczególną uwagę zasługują z pewnością wąwozy, skalne labirynty, szczyty o najbardziej fantazyjnych kształtach oraz ruiny zamków.
Podczas wakacyjnej wyprawy w góry, z powodu złej pogody oczywiście, postanowiliśmy odwiedzić Czechy. Kraj ten niebywale nas zaskoczył, ale zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. W czym tkwi problem? Pierwszą sprawą była winieta. Oczywiście nie można kupić jednodniowej, a minimum tygodniową, za dużo wyższą stawkę rzecz jasna. Droga ze Szklarskiej Poręby, początkowo z widokiem na Śnieżne Kotły, ścieżkę do Wodospadów Szklarki i Kamieńczyka przerodziła się w cudowne, bajeczne podjazdy iście w samym środku Karkonoszy. Niesamowite! Podjeżdżaliśmy wysoko, by po chwili bardzo obniżyć wysokość nad poziomem morza. Wokół góry, las na wyciągnięcie ręki i zakręty, wymagające od kierowców skupienia i precyzyjnej jazdy. Niemniej, dojechaliśmy! Czas ustawić się w kolejkę, aby kupić bilety do Zamku Frýdlant.
Zamek ten leży blisko granicy Polsko-Czeskiej, a sama budowla, średniowieczna konstrukcja, z późniejszą renesansową przebudową pamięta rok 1278! Zamek ten, otoczony jest fosą, a dokoła możemy podziwiać zapierające dech w piersiach krajobrazy. Cena za zwiedzanie jest dość wysoka, jednakże każda wycieczka wymaga opieki przewodnika. Słuchamy tam o koligacjach rodzinnych, podziwiamy zdobione wnętrza i malowidła i portrety. W jednej z sal znajduje się makieta obrazująca zamek przed laty. Tutaj uprzedzam, stolik na którym została postawiona nie jest stabilny, a mi podniosło się ciśnienie, gdy w niego wpadłam :D Wnętrza nie można fotografować.
- 15:13
- 11 Comments
Z pewnością nikt z Was nie wyobraża sobie świąt Bożego Narodzenia bez filmu Kevin Sam w domu. Ta prosta komedia budzi jednak marzenia w każdym dziecku! Jakie?
Tworzenie planu ataku na włamywaczy, domek na drzewie, samotność w wielkim mieście w pięknej limuzynie, wśród kolejnych kawałków pizzy i… sklep z zabawkami!
Spacerując po zakątkach czeskiej Pragi, odkryliśmy Hamleys. Miejsce, w którym nasze dziecięce marzenia zostały spełnione. Przepiękny, trzy poziomowy sklep, przepełnionymi miejscami do testów i wspólnej zabawy. Z karuzelą, zjeżdżalnią, gabinetem luster i autami skradł nasze serce. Zobaczcie sami! Przepraszam za fatalną jakość zdjęć! :)
![]() |
Wężowa zjeżdżalnia dla dużych i małych |
![]() |
Zdjęcie z Hulkiem? Nic prostszego! |
![]() |
Gabinet Luster również na Was czeka! :D |
Hamleys to przepiękne miejsce, w którym z pewnością można się zakochać. Może wydać się to dla Was zabawne, ale jednym z moich kolejnych marzeń jest urodzinowa wyprawa do tego bajkowego świata. A urodzinowa - bo przed świętami! Wyobrażacie sobie przyozdobione w Xmassowym klimacie ściany, półki i podłogi? Wszechobecnych Mikołajów i choinki, wśród ludzi, goniących za prezentami? Ehh... byłoby pięknie. Jednak wszystkim, którzy nie mogą wybrać się do Pragi zdradzę Wam ciekawostkę - Hamleys wszedł do Polski! Tę krainę dziecięcego szczęścia znajdziecie w warszawskiej Galerii Północnej. Byliście? My niestety jeszcze nie odwiedziliśmy tego miejsca, ale już niebawem czeka na Was fotorelacja na InstaStory (@gusiapp). Zapraszam!
- 10:07
- 15 Comments
Praga jest miastem, które pokochałam od pierwszego wejrzenia. Przepełnione fascynującą historią, legendami, przesądami i pięknymi zabytkami sprawia, że nie można być wobec niego obojętnym. Praga w 12 godzin? Z pewnym niedosytem, ale to naprawdę możliwe.
Jak doskonale wiemy, dzień należy rozpocząć od śniadania. Restauracja Jan Paukert cieszy się niezwykłą popularnością w godzinach porannych i serwuje niezwykle pyszne posiłki. Dostać możecie się tam zarówno tramwajem, jak i metrem że stacji Florenc, wliczając w to kilkunastu minutowy spacer. My z uwagi na hotel, który serwował śniadania w ramach noclegu, trafiliśmy tu dopiero na lunch. Pyszne klasyczne Fish & Chips, serwowane w iście amerykańskim stylu, choć z sosem tatarskim zamiast ketchupu, cieszy podniebienie. Nie brakuje również czeskiej kuchni w menu dnia - we wtorek - czekała na nas zupa ziemniaczana z leśnymi grzybami oraz pieczone mięso podawane z kremowym puree i surówką. Z ciekawych pozycji w menu możecie znaleźć m.in. duszoną soczewicę, serwowaną z jajkiem sadzonym, albo lemoniadę truskawkową na bazie wody gazowanej. Niemniej, po takim posiłku czas wyruszyć w podróż!
Wyszehrad (Vysehrad) to niezwykle piękny zakątek czeskiej Pragi. Aby dotrzeć tam komunikacją miejską, wystarczy kupić bilet (bilet normalny, ważny 30 min kosztuje 24 Korony, a dobowy 110 Koron), i wsiąść na stacji metra do linii C. Czesi bardzo precyzyjnie oznaczają swoje stacje i linie komunikacyjne. Ciekawostka, dla tych, którzy byli w Warszawie i wiedzą, że kontrola biletów ma miejsce na peronach metra, w Pradze kontrolerzy wsiadają do wagonu, prosząc o okazanie biletu.
Gdy jednak dotrzecie już na miejsce, wysiądziecie tuż obok Praskiego Centrum Konferencyjnego. Tam tablice informacyjne pokierują Was do Wyszehradu. Zgodnie z legendą Wyszehrad, miał być siedzibą czeskiego władcy Kroka, który wedle wierzeń, miał wybudować stolicę w miejscu, w którym zostanie odnaleziony chłop, który w danym momencie ciosa próg do swojego mieszkania. Dla tych, którzy nie zagłębiali się w historię, po czesku “Praha", oznacza “próg”, a skoro legenda została spełniona, Wyszehrad na wiele lat stał się siedzibą królów. Najbardziej charakterystycznym obiektem Wyszehradu jest kościół św. Piotra i Pawła, pochodzący z XI wieku.
Obok niego znajduje się cmentarz, na którym przez lata chowano najbardziej znaczące postaci, związane z krajem. Nekropolia dla wielu turystów (w tym mnie) jest niesamowitą galerią sztuki. Piękne, dopracowane w najmniejszych szczegółach rzeźby i posągi, wspaniałe mozaiki oraz zapierające dech freski przyciągają uwagę na wiele minut.
Po zwiedzeniu tego pięknego zakątka Pragi, aż żal nie przejść spacerem brzegiem Wełtawy do samego mostu Karola. Zejście niesamowicie stromymi schodami na bulwary dla jednych jest karą, dla innych przyjemnością, jednak zapierającą dech panorama miasta z pewnością rekompensuje wszystkie troski.
Most Karola jest jednym z najstarszych mostów na świecie, a wiąże się z nim długa historia. Faktem jest to, że jego budowę rozpoczęto w 1357 roku, a głównym inicjatorem jego powstania był cesarz Karol IV. Z mostem Karola, a dokładniej posągami, które na nim stają wiąże się wiele przesądów i legend. Najpopularniejszą postacią, której wizerunek pojawia się na moście jest św. Jan Nepomucen. Duchowny, który został wrzucony do Wełtawy 20 marca 1393 roku na rozkaz Wacława IV ponieważ odmówił ujawniania spowiedzi żony króla, Zofii, podejrzewanej o zdradę. Dzisiaj w tym miejscu, dokładnie pośrodku mostu, ustawiają się długie kolejki, aby dotknąć wizerunku świętego. Według przesądów, dotknięcie jego wizerunku ma przynieść szczęście, z kolei odnalezienie i dotknięcie psa, ma zapewnić wierność drugiej osoby. Ile w tym prawdy? Nikt nie wie. Zawsze lepiej mieć więcej szczęścia niż mniej, a więc spodziewajcie się długiej kolejki…
Z mostu Karola droga jednak jest niezwykle prosta, tylko chwila dzieli Was od najpopularniejszego zabytku Pragi - Hradczany. Zamek nie tylko przez wiele wieków służył jako siedziba czeskich królów, ale znalazł swoje miejsce w księdze rekordów Guinnessa, jako największy, pod względem zajmowanej powierzchni, zamek na świecie. Aby zwiedzić cały zamek, musicie kupić bilety w kasie. W zależności od tego, którą trasę wybierzcie, zobaczycie odpowiednie jego zakątki. Do najbardziej interesujących zalicza się Katedra św. Wita, Wieża Prochowa oraz Złota Uliczka.
Zamek na Hradczanach jest jednym z piękniejszych zabytków miasta i z której strony byście nie spojrzeli na Pragę, zawsze będzie spoglądał na Was ze wzgórza. Koniecznie musicie stanąć również w kolejce, by odwiedzić katedrę św. Wita. Bazylika dzisiaj jest siedzibą arcybiskupów praskich oraz prymasa Czech, a swój początek miała w 925 roku. Przez lata była oczywiście wiele razy rozbudowana i zmieniana, a swój dzisiejszy kształt? zdobyła dopiero w 1929 roku.
Tuż obok zamku znajduje się czeski Senat - wystarczy od Złotej Uliczki kierować się w dół schodami. Jest to piękny park, gdzie wśród posągów i pawi możecie na chwilę odetchnąć.
Podczas Waszego spaceru nie może zabraknąć kolejnego parku, ze wzgórza którego rozpościera się niesamowita panorama miasta. Niestety jeżeli chcecie odwiedzić Ogrody, które znajdują się obok zamku, musicie zaplanować podróż tak, by do 18:00 znaleźć się na Hradczanach. Po tej godzinie brama jest już zamknięta. Niestety nam nie udało się po raz kolejny dostać do środka. Powierzchnia parku jest jednak tak duża, że musicie zarezerwować na zwiedzanie kilka godzin.
Powrót z zamku w kierunku stacji Florenc musi odbyć się przez kolejny park. Znajdujący się na wzgórzu, nad brzegiem Wełtawy, to kolejne miejsce, gdzie w ciszy, braku zgiełku i przy obecności nielicznych turystów możecie podziwiać panoramę Pragi. Mieszkańcy często tam czytają książki lub w ciszy spacerują. Idealne miejsce, by odpocząć.
W Pradze czeka na Was wiele muzeów, które koniecznie musicie odwiedzić, aby poznać i zrozumieć historię miasta. Jednym, które nas zainteresowało było muzeum Apple, przybliżające nie tylko rozwój najpopularniejszych laptopów na świecie MacBooków, ale i historię Stevena Jobbsa.
Spacerując koniecznie musicie wstąpić do kawiarni, z widokiem na przepiękne kamienice, a także spróbować lokalnego specjału Trdelnika - ciasta drożdżowego, posypanego waniliowym cukrem (wedle życzenia nadzianego lodami lub nutellą), upieczonego w piecu opalanym prawdziwym drewnem. Ta przekąska, u nas zwana Kołaczem, smakuje zupełnie inaczej niż jej polska wersja.
Jeden dzień to zbyt krótko, by zwiedzić całe miasto. Aby poznać Pragę, zarezerwujcie sobie długi weekend. Ku naszemu zaskoczeniu, okazuje się, że to naprawdę duże miasto. Spacerując przez 10h, przeszliśmy ponad 40km, a i tak nie odkryliśmy wszystkich jego zakamarków.
- 22:33
- 15 Comments