­
­

Doktor Jekyll i Mr. Hyde, czyli Stephen King i jego „Mroczna Połowa"

Reedycja najwyższych lotów! Dziś mam dla Was jedną z moich ulubionych książek Stephena Kinga. 


Do lektury Mrocznej połowy zabrałam się pełna entuzjazmu. Zawsze lubiłam książki autora a do tej czuję też pewien sentyment. O czym więc rozprawia fabuła? Thad Beaumont, czyli nasz główny bohater, to pisarz borykający się z problemem rozdwojonej osobowości. Na co dzień pisze mało chwytliwe opowiastki, które nie przysparzają mu sympatyków. Jednocześnie jednak tworzy pod pseudonimem, w zupełnej tajemnicy, pełne brutalności książki grozy wierząc, że jego tajemnicze alter ego nigdy nie wyjdzie na jaw. Niestety jednak pewnego dnia odwiedza go młody mężczyzna, który grozi, że ujawni sekret mistrza. Rozpoczyna szantaż. Thad Beaumont nie ma więc wyjścia. Decyduje się obnażyć prawdę, uśmiercając tym samym George'a Starka, pozując wraz z żoną nad atrapą jego nagrobka. Wktóce jednak okazuje się, że mroczna połowa Thada ożywa i w realnym świecie zaczyna zbiera krwawe żniwo.  Giną koleje osoby, a policja podejrzewa tylko jedną osobę… 

Niewielu z Was wie, że ta książka jest wyjątkowa także dla autora, bowiem przed laty Stephen King również pisał pod pseudonimem! Nazywał się Richard Bachman, a w 1981 zadebiutował na amerykańskim rynku wydawniczym. Jego powieść pt. Rage jest dzisiaj prawdziwym białym krukiem, a jej nakład, na prośbę autora, nie jest już wznawiany. 
Sprawdź na stronie Wydawnictwa
Wiecie, co jest największym atutem powrotu do znanej już literatury? Możliwość spojrzenia na nią z nieco innej perspektywy. Dostrzeżenia wątków i elementów na pozór błahych, płytkich, a czasem pominiętych z pełną premedytacją. Jestem bardzo szczęśliwa, że dzięki uprzejmości Wydawnictwa Albatros mogłam przeżyć tę historię raz jeszcze po wielu latach. Wam również to polecam. Zróbcie to w najlepszym stylu, czyli jak Doktor Jekyll i Mr. Hyde. 

"Rook" Grahama Mastertona

Jim Rook nie pozbywa się trupów, ale wieczorami poprawia prace uczniów, chodzi na koncerty lun spotyka się z przyjaciółmi. strona  116, „Rook”


Niektóre książki się czyta, a inne połyka w całości. Nie, nie żartuję. Siedząc w autobusie ZTM , notabene wracając z zajęć, zabrałam się za Rook  i w przeciągu 25 minut przeczytałam 100 stron. Najnowszą książkę Wydawnictwa Replika, która wyszła spod pióra mistrza literatury grozy – Grahama Mastertona.

Przyznam, że horror, thriller, sensacja to gatunki odległe od mojej codziennej biblioteczki. O ile nieraz wracałam do książek Kinga, o tyle Mastertona unikałam jak ognia. Sama nie rozumiem dlaczego. Może powodem jest fakt, że spodziewałam się trudnej, brutalnej i naprawdę przerażającej publikacji? Nie mam pojęcia. „Rook” przeczytałam w przeciągu dwóch godzin. Przewracałam stronę za stroną i zasmucił mnie fakt, że pierwsza część cyklu już za mną.

Fabuła książki rozpoczyna się na pozór banalnie. Przecież bójki nastolatków są czymś normalnym i mają rozmaite podłoże, a nie oszukujmy się – w szkołach specjalnych nikogo one nie dziwią, ani nie zaskakują. Problem jednak rodzi się w momencie, w którym jeden z uczestników batalii zostaje zabity. Umiera w niewyjaśnionych okolicznościach, skatowany na śmierć. W książce „Rook” ofiarą okazuje się Elvin, a kto jest jedyną osobą, której policja może postawić zarzuty? Oczywiście Tee Jay, chłopiec, który wcześniej groził koledze. Sęk w tym, że historia bójki to jedynie tło całego opowiadania. Głównym bohaterem książki jest Jim Rook, nauczyciel drugiej klasy specjalnej, który odnalazł zwłoki chłopca. Widział też mistyczną, czarną postać, która mogła być sprawcą tej brutalnej zbrodni. Rook postanawia odkryć prawdę, zagłębić się w świat magii i voodoo, by za wszelką cenę chronić swoich podopiecznych. Pytanie tylko, czy spokojny, stateczny nauczyciel jest w stanie pokonać Monstrum o nadprzyrodzonych mocach? Dlaczego „Wuj Umber” tak bardzo chce zaprzyjaźnić się z belfrem? Dlaczego śledzi go i prześladuje? Koniecznie sięgnijcie po tę książkę.

„Poszedł do drugiego pokoju i przez dłuższy czas stał tam, nie zapalając świtała. Nie chciał jednak widzieć tego,  co leżało pod łóżkiem Nagle jednak przyszło mu do głowy, że szczątki pani Vaizey mogą zacząć wychodzić spod łóżka, kołysząc się na boki w krwiście czerwonej narzucie jak gigantyczna dżdżownica, i natychmiast zapalił światło.” Strona 122

Pióro Mastertona jest lekkie, przyjemne, zachęcające do kontynuowania lektury. Książka momentami sprawia, że przechodzą nas dreszcze, czujemy się skonfundowani, czasem zniesmaczeni, ale nie możemy oderwać się od czytania. Jest to moje pierwsze spotkanie z autorem i już zaznaczam, że bardzo udane. Rook jest pierwszą częścią cyklu, który liczy aż osiem publikacji. Mam szczerą nadzieję, że Wydawnictwo Replika wydana pełną serię i lada dzień na półkach pojawi się kolejna część przygód Jima.

Jeżeli jednak obawiacie się powieści grozy - Rook wcale nie jest taki straszny jak go malują. Owszem, mamy tu kałużę krwi, ciało, które samo się zjada, a także niebezpiecznego i nieobliczalnego kapłana voodoo, którego "przyjaźń" jest wyjątkowo stronnicza. Książka jednak zachęca do lektury. Dzięki niej spędziłam naprawdę miły wieczór, a to zdarza się naprawdę rzadko. 

Pewnego dnia, przyjacielu, znajdę inną laskę loa i wtedy wrócę po ciebie. Obiecuję ci to. Strona 273


Książkę gorąco polecam, ponieważ naprawdę warto po nią sięgnąć. Za mój egzemplarz z kolei serdecznie dziękuję Księgarni Matras.


Zapraszam na "Rook", Grahama Mastertona

Jim Rook nie pozbywa się trupów, ale wieczorami poprawia prace uczniów, chodzi na koncerty lun spotyka się z przyjaciółmi. strona  116, „Rook”


Niektóre książki się czyta, a inne połyka w całości. Nie, nie żartuję. Siedząc w autobusie ZTM , notabene wracając z zajęć, zabrałam się za Rook  i w przeciągu 25 minut przeczytałam 100 stron. Najnowszą książkę Wydawnictwa Replika, która wyszła spod pióra mistrza literatury grozy – Grahama Mastertona.

Przyznam, że horror, thriller, sensacja to gatunki odległe od mojej codziennej biblioteczki. O ile nieraz wracałam do książek Kinga, o tyle Mastertona unikałam jak ognia. Sama nie rozumiem dlaczego. Może powodem jest fakt, że spodziewałam się trudnej, brutalnej i naprawdę przerażającej publikacji? Nie mam pojęcia. „Rook” przeczytałam w przeciągu dwóch godzin. Przewracałam stronę za stroną i zasmucił mnie fakt, że pierwsza część cyklu już za mną.

Fabuła książki rozpoczyna się na pozór banalnie. Przecież bójki nastolatków są czymś normalnym i mają rozmaite podłoże, a nie oszukujmy się – w szkołach specjalnych nikogo one nie dziwią, ani nie zaskakują. Problem jednak rodzi się w momencie, w którym jeden z uczestników batalii zostaje zabity. Umiera w niewyjaśnionych okolicznościach, skatowany na śmierć. W książce „Rook” ofiarą okazuje się Elvin, a kto jest jedyną osobą, której policja może postawić zarzuty? Oczywiście Tee Jay, chłopiec, który wcześniej groził koledze. Sęk w tym, że historia bójki to jedynie tło całego opowiadania. Głównym bohaterem książki jest Jim Rook, nauczyciel drugiej klasy specjalnej, który odnalazł zwłoki chłopca. Widział też mistyczną, czarną postać, która mogła być sprawcą tej brutalnej zbrodni. Rook postanawia odkryć prawdę, zagłębić się w świat magii i voodoo, by za wszelką cenę chronić swoich podopiecznych. Pytanie tylko, czy spokojny, stateczny nauczyciel jest w stanie pokonać Monstrum o nadprzyrodzonych mocach? Dlaczego „Wuj Umber” tak bardzo chce zaprzyjaźnić się z belfrem? Dlaczego śledzi go i prześladuje? Koniecznie sięgnijcie po tę książkę.

„Poszedł do drugiego pokoju i przez dłuższy czas stał tam, nie zapalając świtała. Nie chciał jednak widzieć tego,  co leżało pod łóżkiem Nagle jednak przyszło mu do głowy, że szczątki pani Vaizey mogą zacząć wychodzić spod łóżka, kołysząc się na boki w krwiście czerwonej narzucie jak gigantyczna dżdżownica, i natychmiast zapalił światło.” Strona 122

Pióro Mastertona jest lekkie, przyjemne, zachęcające do kontynuowania lektury. Książka momentami sprawia, że przechodzą nas dreszcze, czujemy się skonfundowani, czasem zniesmaczeni, ale nie możemy oderwać się od czytania. Jest to moje pierwsze spotkanie z autorem i już zaznaczam, że bardzo udane. Rook jest pierwszą częścią cyklu, który liczy aż osiem publikacji. Mam szczerą nadzieję, że Wydawnictwo Replika wydana pełną serię i lada dzień na półkach pojawi się kolejna część przygód Jima.

Jeżeli jednak obawiacie się powieści grozy - Rook wcale nie jest taki straszny jak go malują. Owszem, mamy tu kałużę krwi, ciało, które samo się zjada, a także niebezpiecznego i nieobliczalnego kapłana voodoo, którego "przyjaźń" jest wyjątkowo stronnicza. Książka jednak zachęca do lektury. Dzięki niej spędziłam naprawdę miły wieczór, a to zdarza się naprawdę rzadko. 

Pewnego dnia, przyjacielu, znajdę inną laskę loa i wtedy wrócę po ciebie. Obiecuję ci to. Strona 273


Książkę gorąco polecam, ponieważ naprawdę warto po nią sięgnąć. Za mój egzemplarz z kolei serdecznie dziękuję Księgarni Matras.


Wyłącznie KILKA słów o Labiryncie Fauna w reżyserii Guillermo del Toro

Labirynt Fauna (El Laberinto del fauno) to baśniowy świat, utopijne mrzonki i dramatyczne przeżycia małej dziewczynki. Na imię jej Ofelia, i to właśnie ona zapozna nas z Faunem, królem i tajemniczymi wróżkami...

 Bohaterka zaraz po przeprowadzce do ojczyma, kapitana Vidal, rozpoczyna nowe życie. Na każdym kroku jest szykanowana, jej potrzeby są ignorowane i gdyby nie Mercedes, guwernantka, pozostałaby całkowicie osamotniona. Pewnego razu jednak, przechadzając się po ogrodzie, odkryła tajemniczy labirynt, a w nim – Fauna. Gwoli ścisłości, czy wiecie kim jest Faun? Zapewniam Was, że to bardzo popularna postać w mitologii. Początkowo przypisywano mu zasługi dla płodności zarówno kobiet, jak i zwierząt, jednak z czasem stał się opiekunem pasterzy i górskich lasów. Jego wygląd niestety wzbudza wiele kontrowersji, bowiem jest to człowiek o koźlich rogach i najprawdziwszych kopytach. W dzisiejszych czasach częściej spotykamy go w bajkach, niż w ludowych przekazach - możecie więc czuć się bezpiecznie. :)


Wróćmy jednak do naszej ekranizacji, ponieważ Faun w niej jest przerażający! Jego głowę przyozdabiają potężne rogi, pozbawiona mimiki twarz przywodzi na myśl lifting hollywoodzkich celebrytów, a długie szpony i pełne narośli ciało sprawia, że przeszywają nas dreszcze, gdy tylko pojawia się na ekranie. Faun jednak nie jest taki zły, jak go malują. Chorej matce Ofelii przynosi korzeń mandragory, a dziewczynce daje szansę na spełnienie marzeń. Poddana jest ona trzem próbom. Każdą z nich musi przejść, zadanie wykonać zgodnie z radami i wytycznymi, a relację zdać Faunowi odwiedzającemu ją w środku nocy…

Nie bez powodu Labirynt Fauna został zakwalifikowany do gatunku "horror". W naszej baśni brakuje happy endu. Trudno też stwierdzić, czy dobro wygrało walkę ze złem… Historia jednak jest godna uwagi, bowiem dane nam na własne oczy poznać losy rodziny tyrana. Życie, które nie mogło potoczyć się inaczej.

Nie chcę opowiadać Wam, Moi Drodzy, całej fabuły filmu. Uważam jednak, że prędzej czy później powinniście sięgnąć po tę produkcję.  Choć niektórym fragmentom przypniemy łatkę „przerażających”, gdzie włos jeży się na głowie, to i tak historia ta jest godna uwagi. Mała Ofelia chce zostać księżniczką, a bezlitosny Faun… nakazuje spełnić jej trzy niebezpieczne zadania. Jak zakończy się ta historia? Przekonać musicie się sami. Dodam tylko, że kreacje bohaterów zostały fantastycznie zrealizowane, muzyka jest idealnie skomponowana, a cały film nagrodzono aż trzema Oscarami!

O tym, że Richard Matheson "Jest legendą"


Wiele osób pytało mnie, dlaczego tak często sięgam po antologie. Moja odpowiedź jednak od lat nie uległa zmianie i za każdym razem brzmi tak samo: Mam nadzieję, że odszukam nową perełkę, nowego faworyta, nowego ulubieńca wśród sztampowych stworów literackich. W przypadku książki Jest legendą trudno jednak poprzeć moje wcześniejsze słowa, ponieważ autorzy publikacji to światowej sławy mistrzowie literatury grozy, którzy postanowili oddać hołd największemu wśród nich - Richardowi Mathesonowi. Nazwisko to na pewno wielu z Was doskonale zna, a przynajmniej kojarzy, ponieważ to na podstawie jego książek, powstały kultowe filmy jak m.in.: Opętanie, Giganci ze stali oraz trzykrotnie ekranizowana powieść Jestem legendą. Dzisiaj niestety Mathesona nie ma wśród nas, ponieważ odszedł w wieku 87 lat 23.06.2013 roku, ale pamięć po nim pozostała zarówno na kartkach papieru, w naszych umysłach, jak i na szklanym ekranie.

Jak już wspomniałam, autorów książki jest siedemnastu, a mrożących krew w żyłach opowiadań aż piętnaście. Wśród nazwisk nie zabrakło Stephena Kinga, Nancy A. Collins czy Barry’ego Hoffmana, słowem – postaci doskonale znanych miłośnikom dreszczowców.

Mi książka przyniosła niebanalnie udany wieczór, bowiem lekturę rozpoczęłam nocą, późną nocą, gdy już zakończyłam pracę i obowiązki poszły w niepamięć. Niestety jednak potem bałam się spać przy zgaszonym świetle, ale od początku. Położyłam się w łóżku, przykryłam kocem, włączyłam lampkę i… zaczęłam czytać. Niestety wiatr za oknem, w akompaniamencie gałęzi stukoczących o parapet, ujadający pod oknem pies i szurający w mieszkaniu kot, który postanowił rozpocząć swoje nocne swawole i zabawy sprawiły, że zbyt bardzo zatopiłam się w przerażającym świecie autorów i z gęsią skórką „po wszystkim” wędrowałam umyć zęby. Obudziłam oczywiście całą familię, ponieważ nie dość, że zostawiłam na oścież otwarte drzwi, to jeszcze zapanowała bezlitosna jasność od wszystkich lamp i żyrandoli, które włączałam z każdym krokiem.

Rano zdałam sobie sprawę, że książka wcale taka straszna nie była, jednak pióro autorów poszczególnych opowiadań jest na tyle profesjonalne, że musimy skupić się tylko i wyłącznie na tekście, bowiem uciekną nam istotne wątki i fragmenty fabuły. Jeśli już wejdziemy w świat Mathesona,  zaczniemy śledzić bieg zdarzeń z zapartym tchem, a co za tym idzie – będziemy próbowali zidentyfikować się z głównymi bohaterami danej historyjki.

Dlaczego napisałam „wejdziemy w świat Mathesona”? Ano dlatego, że autorzy opowiadań, chcąc oddać hołd jednemu z największych twórców, postanowili osadzić zdarzenia swoich bohaterów w elementach jego powieści. Tak na przykład Stephen King, który napisał opowiadanie wraz ze swoim synem, Joem Hillem, skupił się na książce Pojedynek na szosie, z której zapożyczył autostradę i umiejscowił tam fabułę. Mick Garris wykorzystał powieść Jestem Legendą i zaserwował nam dramatyczną opowiastkę z wampirami w roli głównej, której głównym motywem jest zaprzysiężenie zemsty, mogącej stać się otwartą furtką do kontynuacji tejże historii. Albo opowiadanie jedynej, w tym zacnym gronie, przedstawicielki płci pięknej – Nancy Collins – która wykorzystując Piekielny dom, napisała własną historię o tytule Powrót do piekielnego domu, opowiadającą o pierwszej konfrontacji naukowca – badacza. Benjamina Fischera, z posiadłością Belasców.

Czy książkę warto przeczytać? Oczywiście, że tak. Lektura jest idealną propozycją dla miłośników grozy, dreszczowców i mrożących krew w żyłach horrorów. Sam pomysł, na wydanie antologii w hołdzie wielkiemu pisarzowi i scenarzyście to nie lada wyzwanie, a  wszystkim autorom udało się zrealizować je na mistrzowskim poziomie. Książka zawiera piętnaście opowieści, które zostały zapisane na 367 stronach wypełnionych po brzegi. Jedynym mankamentem może być wielkość czcionki, która zmusiła mnie do nocnego włożenia soczewek, a zarazem przesuwania lampki nocnej pod odpowiednim kontem, by cień kartki nie przysłaniał tekstu. Sądzę jednak, że czytanie w ciągu dnia pozbawi Was podobnych problemów, a więc nie zrażajcie się moja opinią. Ja, do Jest legendą na pewno powrócę podczas wakacyjnych wyjazdów. Książkę uważam za mistrzostwo w swojej klasie, a więc gorąco zachęcam Was do lektury. 


Za świetną propozycję dziękuję Wydawnictwu SQN:


Cmentarna opowieść Kinga? Zapraszam na Pet Sematary!


Pobrano z Internetu

Stephen Edwin King to znany na całym świecie autor powieści grozy. U jego boku stanąć może wyłącznie Graham Masterton, jednak i jemu daleko do osiągnięcia mistrzostwa w swojej profesji. „Król” urodził się 21 września 1947 roku w Portland, mieście w południowej części Stanów Zjednoczonych. Słynie z takich powieści jak Miasteczko Salem, Lśnienie, czy Smętarz dla Zwierząt. Właśnie tę ostatnią, z wymienionych pozycji, chciałabym Wam przedstawić i mam nadzieję – zachęcić do lektury.

Książka opowiada historię na pozór typowej familii. W jednorodzinnym domu mieszka szczęśliwe małżeństwo, dwójka dzieci oraz przeuroczy kotek. Jestem miłośniczką tych puchatych stworów, a więc nie trudno tu o mój zachwyt w trakcie lektury. ;) Niemniej, toczące się idealnie rodzinne życie zaczyna zmieniać swój bieg. Kiedy Rachel wraz z pociechami odwiedza swoją matkę w Chicago, przyjaciel domu, Chuch, zostaje potrącony przez ciężarówkę na biegnącej nieopodal autostradzie. Louis ma świadomość, jak wielka byłaby to strata dla małej Ellie, a więc pomimo przestróg sąsiada postanawia pogrzebać kota na tytułowym Smętarzu dla Zwierząt. Zwierzę… zmartwychwstaje! Jednak jak określa to Louis jest „trochę martwe”. Kot coraz częściej poluje, zachowuje się nieco bardziej agresywnie, a z jego ciała ulatnia się nieprzyjemny fetor. Zwierzę, pomimo swojego „życia”, nadal się rozkłada, a jego dusza (o ile można nazwać to tak w przypadku kota) zahaczyła już o kręgi piekielne. Louis bardzo szybko żałuje swojej decyzji. Boi się konsekwencji jednak nikomu, poza Judem, nie zdradza swojej tajemnicy. Od tego momentu, historia rodziny Creedów toczyłaby się szczęśliwie, gdyby nie kolejny wypadek na autostradzie. Najmłodsza pociecha, Gage, ginie pod kołami ciężarówki... Co postanawia zrobić Louis? Ano po raz kolejny odwiedza starożytne kurhany, tym razem licząc na przywrócenie do świata żywych swojego synka…

Pozostałej części książki nie mogę Wam opowiedzieć. Wierzcie mi jednak, że od tego momentu lekturę czyta się jednym tchem. Śledzimy wyjątkowo uknutą, dopracowaną w najmniejszych szczegółach fabułę, a to wszystko dzięki lekkości Kingowskiego pióra. Jeśli lubicie powieści grozy, a przeczytane historie nie powracają do Was w postaci nocnych koszmarów, zachęcam do lektury. Historia rodziny Creedów, niewątpliwie, krąży niczym legenda w okolicach Ludlow. I choć jest przerażająca i momentami niesmaczna to watro po nią sięgnąć. Dla mnie Smentarz dla Zwierząt  to bardzo ważna pozycja w domowej biblioteczce, bowiem powracam do niej w każdy gorszy dzień.

Na zakończeniem dodam, że w  1989 roku powstał film o tym samym tytule, Pet Sementary, a scenariusz napisał sam Stephen King. Muszę przyznać, że ekranizacja powieści należy do klasyków światowej kinematografii i jest jednym, z moich ulubionych dreszczowców.



Artykuł opublikował także Magazyn Internetowy DebiuText!

Anne Rice - Wywiad z Wampirem

Bestsellerowa powieść… autorki samych bestsellerów, czyli Anne Rice i jej Wywiad z Wampirem. Książka fascynująca, tajemnicza i intrygująca dla niejednego amatora czarnej magii, okultyzmu i… wampirów!


 Zawód dziennikarza nie jest prosty i ja wiem o tym doskonale. Liczne godziny spędzone nad artykułami, notoryczne poprawki i komentarze ze strony korekty to nasza codzienność. Poprzeczka podnosi się jeszcze wyżej, kiedy dane nam przeprowadzić wywiad. Czemu? Odpowiedź jest bardzo prosta - przecież konieczne jest zebranie wszystkich informacji dotyczących spotykanej przez nas osoby. Poznanie jej biografii, prześledzenie publicznych wypowiedzi, a nawet wgląd we wcześniej opublikowane wywiady innych redaktorów. Odpowiednie fragmenty musimy zapamiętać, inne z kolei zapisać na wypadek przejścia rozmowy na nieco inny tor. W przypadku Wywiadu z Wampirem, cała hierarchia, tygodniami knuta lawina pytań nie miała miejsca...

 W obskurnym pokoju hotelowym mieszącym się w San Francisco, dziennikarz przeprowadza wywiad z przypadkowo poznanym przy barze enigmatycznym mężczyzną, Louisem, który jak się później okazuje – jest wampirem. Daniel wysłuchuje najbardziej przerażającej, niezwykłej historii opowiedzianej przez przybysza, która porywa go tak bardzo, że sam pragnie stać się nieśmiertelnym.

 Louis jednak nie podziela jego zdania. Nie rozumie, dlaczego Lestat uczynił go potworem.  Nie może pogodzić się ze swoim przeznaczeniem, a co za tym idzie przyszłym życiem… Bohater chce rozwiązać tę zagwozdkę. Chce zrozumieć Lestata, jego osobowość, charyzmę i potrzeby. U jego boku jednak pojawia się mała Claudia. Kobieta obdarzona przez bohatera najczystszym z najszczerszych uczuć, jednak kobieta… zaklęta w ciele dziecka. Mała Claudia nigdy nie dorośnie, nigdy nie dojrzeje, choć rozwija się, nabiera wdzięku i krasy. Ojcowska miłość Louisa towarzyszy nam przez całą powieść. Wampir współczuje swojej pociesze, bowiem to on uczynił ją potworem. Historia, choć porusza wiele wątków, jej przewodnim motywem jest odnalezienie swojego miejsca na ziemi. Przystojny, pociągający, dobroduszny Louis, z wiekiem drapieżna Claudia i diaboliczny Lestat – to właśnie powieść Anne Rice!

Wywiad z Wampirem to kawał dobrej roboty. Jest to najprostsze, choć trywialne skomentowanie tej książki. Anne Rice stanęła na wysokości zadania, napisała innowacyjną powieść, która zapoczątkowała jej karierę, a historię Lestata poznał cały świat! Autorka wykreowała w nas pierwszy wizerunek wampira.  Mrocznego, pełnego siły potwora, żądnego krwi i dosięgnięcia zemsty. Czy książkę warto przeczytać? Oczywiście, że tak! Nie wiem, jak mają się polskojęzyczne edycje publikacji, z całego serca jednak polecam oryginale wydanie. Obawiam się, że Wywiad z Wampirem to najcenniejsza z moich księgarskich zbiorów pozycja. 

Recenzja "Harry Potter i Przeklęte Dziecko"

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje
Wywiad: Portal Warszawa i Okolice

Recenzja książki: Sodoma

Recenzja książki: Sodoma
Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie