­
­

Lalaland - hit czy kit?

Do kina pomaszerowałam z nadzieją zobaczenia drugiej Deszczowej Piosenki. Uwielbiam dobre musicale, dlatego miałam nadzieję, że ten również mi się spodoba... I niestety bardzo, bardzo się rozczarowałam... Aż dziwne, że film dostał tyle nominacji do Oscarów, bo film zamiast do Deszczowej... porównałabym go raczej do High School Musical!


Na wstępie muszę wspomnieć o istotnym szczególe - nie lubię Ryana Goslinga. Wiem, że połowa moich koleżanek dałaby pokroić się za kolację z nim. Jednak pomimo wielu prób i starań on mnie po prostu nie przekonuje! Dobrze, przyznam, ma słodkie oczy... jednakże nawet to nie pomaga przykryć "umiejętności" aktorskich Ryana, które są nad wyraz słabe. Ciągle mu kibicuję i mam nadzieję, że w kolejnych jego filmach pokaże na co go stać - łudzę się, że naprawdę gdzieś tam pod spodem jest dobrym aktorem. A dodatkowo śpiewa gorzej niż Pierce Brosnan w Mamma Mia! (na marginesie, Pierce - i tak Ci to wybaczam, bo jesteś wspaniały!)

Wracając jednak do jego występu w Lalalandzie - podobał mi się wyłącznie w scenach, kiedy siedział za fortepianem (ciekawe, czy on na nim grał czy miał od tego suflera? :))

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w kontekście Emmy Stone. Bardzo cieszę się, że została nagrodzona Oscarem. Pomimo dość lichego śpiewu, aktorka jest wspaniałą ozdobą filmu. Przyjemnie się na nią patrzy (uważam, że jest naprawdę ładna), to na dodatek nieźle gra.

Chciałabym jeszcze wspomnieć o strojach. O ile na początku czułam lekkie zażenowanie (w co oni ubrali Emmę i jej koleżanki wybierające się na bankiet?!) jednakże wraz z rozwinięciem się filmu, rozwija się również kostiumolog. Brawo dla niego (czy dla niej!) :)

Co do fabuły - film opowiada o dwójce marzycieli - artystów, którzy liczą na szczęście w życiu i karierze. Oboje wyjechali do Miasta Aniołów i próbują swoich sił jako jedni z tysiąca muzyków czy aktorów. Niestety w obu aspektach idzie im dość... opornie, dopóki oczywiście się nie spotykają. Na początku między nimi dosłownie iskrzy, potem złośliwości przeradzają się w przyjaźń, a następnie miłość. Uczucie, które połączy bohaterów przyniesie im wiele szczęścia, sukcesów i pieniędzy...Tylko czy ich idylliczna historia zakończy się happy endem? A może czeka nas zaskakujące zakończenie? Przekonacie się w kinie ;)


K.

Recenzja "Harry Potter i Przeklęte Dziecko"

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje
Wywiad: Portal Warszawa i Okolice

Recenzja książki: Sodoma

Recenzja książki: Sodoma
Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie