- 10:10
- 4 Comments
Jak już wspomniałam, autorów
książki jest siedemnastu, a mrożących krew w żyłach opowiadań aż piętnaście. Wśród
nazwisk nie zabrakło Stephena Kinga, Nancy A. Collins czy Barry’ego Hoffmana, słowem
– postaci doskonale znanych miłośnikom dreszczowców.
Mi książka przyniosła niebanalnie
udany wieczór, bowiem lekturę rozpoczęłam nocą, późną nocą, gdy już zakończyłam
pracę i obowiązki poszły w niepamięć. Niestety jednak potem bałam się spać przy
zgaszonym świetle, ale od początku. Położyłam się w łóżku, przykryłam kocem, włączyłam
lampkę i… zaczęłam czytać. Niestety wiatr za oknem, w akompaniamencie gałęzi
stukoczących o parapet, ujadający pod oknem pies i szurający w mieszkaniu kot,
który postanowił rozpocząć swoje nocne swawole i zabawy sprawiły, że zbyt
bardzo zatopiłam się w przerażającym świecie autorów i z gęsią skórką „po
wszystkim” wędrowałam umyć zęby. Obudziłam oczywiście całą familię, ponieważ
nie dość, że zostawiłam na oścież otwarte drzwi, to jeszcze zapanowała
bezlitosna jasność od wszystkich lamp i żyrandoli, które włączałam z każdym
krokiem.
Rano zdałam sobie sprawę, że
książka wcale taka straszna nie była, jednak pióro autorów poszczególnych
opowiadań jest na tyle profesjonalne, że musimy skupić się tylko i wyłącznie na
tekście, bowiem uciekną nam istotne wątki i fragmenty fabuły. Jeśli już
wejdziemy w świat Mathesona, zaczniemy
śledzić bieg zdarzeń z zapartym tchem, a co za tym idzie – będziemy próbowali
zidentyfikować się z głównymi bohaterami danej historyjki.
Dlaczego napisałam „wejdziemy w
świat Mathesona”? Ano dlatego, że autorzy opowiadań, chcąc oddać hołd jednemu z
największych twórców, postanowili osadzić zdarzenia swoich bohaterów w elementach
jego powieści. Tak na przykład Stephen King, który napisał opowiadanie wraz ze
swoim synem, Joem Hillem, skupił się na książce Pojedynek na szosie, z której zapożyczył autostradę i umiejscowił tam
fabułę. Mick Garris wykorzystał powieść Jestem
Legendą i zaserwował nam dramatyczną opowiastkę z wampirami w roli głównej,
której głównym motywem jest zaprzysiężenie zemsty, mogącej stać się otwartą furtką
do kontynuacji tejże historii. Albo opowiadanie jedynej, w tym zacnym gronie, przedstawicielki
płci pięknej – Nancy Collins – która wykorzystując Piekielny dom, napisała własną historię o tytule Powrót do piekielnego domu, opowiadającą
o pierwszej konfrontacji naukowca – badacza. Benjamina Fischera, z posiadłością
Belasców.
Czy książkę warto przeczytać?
Oczywiście, że tak. Lektura jest idealną propozycją dla miłośników grozy,
dreszczowców i mrożących krew w żyłach horrorów. Sam pomysł, na wydanie
antologii w hołdzie wielkiemu pisarzowi i scenarzyście to nie lada wyzwanie, a wszystkim autorom udało się zrealizować je na
mistrzowskim poziomie. Książka zawiera piętnaście opowieści, które zostały
zapisane na 367 stronach wypełnionych po brzegi. Jedynym mankamentem może być
wielkość czcionki, która zmusiła mnie do nocnego włożenia soczewek, a zarazem
przesuwania lampki nocnej pod odpowiednim kontem, by cień kartki nie
przysłaniał tekstu. Sądzę jednak, że czytanie w ciągu dnia pozbawi Was
podobnych problemów, a więc nie zrażajcie się moja opinią. Ja, do Jest legendą na pewno powrócę podczas
wakacyjnych wyjazdów. Książkę uważam za mistrzostwo w swojej klasie, a więc
gorąco zachęcam Was do lektury.
Za świetną propozycję dziękuję Wydawnictwu SQN:
![]() |
Pobrano z Internetu |
Stephen Edwin King to znany na całym świecie autor powieści
grozy. U jego boku stanąć może wyłącznie Graham Masterton, jednak i jemu daleko
do osiągnięcia mistrzostwa w swojej profesji. „Król” urodził się 21 września
1947 roku w Portland, mieście w południowej części Stanów Zjednoczonych. Słynie
z takich powieści jak Miasteczko Salem,
Lśnienie, czy Smętarz dla Zwierząt.
Właśnie tę ostatnią, z wymienionych pozycji, chciałabym Wam przedstawić i mam
nadzieję – zachęcić do lektury.
Książka opowiada historię na pozór typowej familii. W
jednorodzinnym domu mieszka szczęśliwe małżeństwo, dwójka dzieci oraz
przeuroczy kotek. Jestem miłośniczką tych puchatych stworów, a więc nie trudno
tu o mój zachwyt w trakcie lektury. ;) Niemniej, toczące się idealnie rodzinne
życie zaczyna zmieniać swój bieg. Kiedy Rachel wraz z pociechami odwiedza swoją
matkę w Chicago, przyjaciel domu, Chuch, zostaje potrącony przez ciężarówkę na
biegnącej nieopodal autostradzie. Louis ma świadomość, jak wielka byłaby to
strata dla małej Ellie, a więc pomimo przestróg sąsiada postanawia
pogrzebać kota na tytułowym Smętarzu dla Zwierząt. Zwierzę… zmartwychwstaje!
Jednak jak określa to Louis jest „trochę martwe”. Kot coraz częściej poluje,
zachowuje się nieco bardziej agresywnie, a z jego ciała ulatnia się
nieprzyjemny fetor. Zwierzę, pomimo swojego „życia”, nadal się rozkłada, a jego
dusza (o ile można nazwać to tak w przypadku kota) zahaczyła już o kręgi
piekielne. Louis bardzo szybko żałuje swojej decyzji. Boi się konsekwencji
jednak nikomu, poza Judem, nie zdradza swojej tajemnicy. Od tego momentu, historia
rodziny Creedów toczyłaby się szczęśliwie, gdyby nie kolejny wypadek na
autostradzie. Najmłodsza pociecha, Gage, ginie pod kołami ciężarówki... Co
postanawia zrobić Louis? Ano po raz kolejny odwiedza starożytne kurhany, tym
razem licząc na przywrócenie do świata żywych swojego synka…
Pozostałej
części książki nie mogę Wam opowiedzieć. Wierzcie mi jednak, że od tego momentu
lekturę czyta się jednym tchem. Śledzimy wyjątkowo uknutą, dopracowaną w
najmniejszych szczegółach fabułę, a to wszystko dzięki lekkości Kingowskiego
pióra. Jeśli lubicie powieści grozy, a przeczytane historie nie powracają do
Was w postaci nocnych koszmarów, zachęcam do lektury. Historia rodziny Creedów,
niewątpliwie, krąży niczym legenda w okolicach Ludlow. I choć jest przerażająca
i momentami niesmaczna to watro po nią sięgnąć. Dla mnie Smentarz dla Zwierząt to
bardzo ważna pozycja w domowej biblioteczce, bowiem powracam do niej w każdy
gorszy dzień.
Na
zakończeniem dodam, że w 1989 roku
powstał film o tym samym tytule, Pet
Sementary, a scenariusz napisał sam Stephen King. Muszę przyznać, że
ekranizacja powieści należy do klasyków światowej kinematografii i jest jednym, z moich ulubionych dreszczowców.
Artykuł opublikował także Magazyn Internetowy DebiuText!
- 19:32
- 4 Comments
Bestsellerowa powieść… autorki samych bestsellerów, czyli
Anne Rice i jej Wywiad z Wampirem.
Książka fascynująca, tajemnicza i intrygująca dla niejednego amatora czarnej
magii, okultyzmu i… wampirów!
Zawód dziennikarza nie jest prosty i ja wiem o tym doskonale. Liczne godziny spędzone nad artykułami, notoryczne poprawki i komentarze ze strony korekty to nasza codzienność. Poprzeczka podnosi się jeszcze wyżej, kiedy dane nam przeprowadzić wywiad. Czemu? Odpowiedź jest bardzo prosta - przecież konieczne jest zebranie wszystkich informacji dotyczących spotykanej przez nas osoby. Poznanie jej biografii, prześledzenie publicznych wypowiedzi, a nawet wgląd we wcześniej opublikowane wywiady innych redaktorów. Odpowiednie fragmenty musimy zapamiętać, inne z kolei zapisać na wypadek przejścia rozmowy na nieco inny tor. W przypadku Wywiadu z Wampirem, cała hierarchia, tygodniami knuta lawina pytań nie miała miejsca...
W obskurnym pokoju hotelowym mieszącym się w
San Francisco, dziennikarz przeprowadza wywiad z przypadkowo poznanym przy barze
enigmatycznym mężczyzną, Louisem, który jak się później okazuje – jest
wampirem. Daniel wysłuchuje najbardziej przerażającej, niezwykłej historii
opowiedzianej przez przybysza, która porywa go tak bardzo, że sam pragnie stać
się nieśmiertelnym.
Louis
jednak nie podziela jego zdania. Nie rozumie, dlaczego Lestat uczynił go
potworem. Nie może pogodzić się ze swoim
przeznaczeniem, a co za tym idzie przyszłym życiem… Bohater chce rozwiązać tę
zagwozdkę. Chce zrozumieć Lestata, jego osobowość, charyzmę i potrzeby. U jego
boku jednak pojawia się mała Claudia. Kobieta obdarzona przez bohatera
najczystszym z najszczerszych uczuć, jednak kobieta… zaklęta w ciele dziecka.
Mała Claudia nigdy nie dorośnie, nigdy nie dojrzeje, choć rozwija się, nabiera
wdzięku i krasy. Ojcowska miłość Louisa towarzyszy nam przez całą powieść.
Wampir współczuje swojej pociesze, bowiem to on uczynił ją potworem. Historia,
choć porusza wiele wątków, jej przewodnim motywem jest odnalezienie swojego
miejsca na ziemi. Przystojny, pociągający, dobroduszny Louis, z wiekiem
drapieżna Claudia i diaboliczny Lestat – to właśnie powieść Anne Rice!
Wywiad z Wampirem to kawał dobrej
roboty. Jest to najprostsze, choć trywialne skomentowanie tej książki. Anne
Rice stanęła na wysokości zadania, napisała innowacyjną powieść, która
zapoczątkowała jej karierę, a historię Lestata poznał cały świat! Autorka
wykreowała w nas pierwszy wizerunek wampira.
Mrocznego, pełnego siły potwora, żądnego krwi i dosięgnięcia zemsty. Czy
książkę warto przeczytać? Oczywiście, że tak! Nie wiem, jak mają się
polskojęzyczne edycje publikacji, z całego serca jednak polecam oryginale
wydanie. Obawiam się, że Wywiad z
Wampirem to najcenniejsza z moich księgarskich zbiorów pozycja.
- 20:49
- 0 Comments