Pamiętam, kiedy Internet
rozbrzmiał na wieść „najbardziej odjechanej okładki polskiej książki”. Tytuł
ten otrzymał oczywiście Krwawy Umysł Adriana Zawadzkiego, przywodząc
potencjalnym czytelnikom na myśl drastyczny, mrożący krew w żyłach horror, a
nie powieść gatunku Science Fiction. Zapytacie pewnie, czy i ja złapałam się na
ten graficzny zabieg Pauliny Radomskiej – muszę przyznać, że tak, i to za jego
sprawą przeczytałam tę propozycję.
SF nie jest gatunkiem literackim,
który należy do moich ulubionych. Nigdy nie przepadałam za światem Stanisława
Lema, a więc dlaczego miałabym zachwycać się książką Zawadzkiego? Przyznam
jednak, że to kawałek dobrej, jeśli nie bardzo dobrej literatury pod względem
technicznym. Krwawy umysł wymaga od nas myślenia, śledzenia wydarzeń i
skupiania się wyłącznie na zapisanych kartach powieści. Nie jest to książka
prosta, łatwa w odbiorze, ani skierowana do młodocianego czytelnika, któremu obcy
jest „wielki świat” i bezmyślne zatracanie się w swoich aspiracjach.
Kiedy przeczytałam wstęp do
książki poczułam mdłości. Okres, którym oglądałam Saw i pozostawałam
niewzruszona już minął, a moja wyobraźnia (rozbudowana na literaturze baśniowo-fantastycznej) zabrnęła zbyt daleko. Tutaj należy docenić
pióro autora książki, bowiem pracując przez lata nad powieścią dopracował tekst
na tyle, że wraz z narratorem wchodzimy do obskurnego pomieszczenia i czujemy
unoszący się zapach śmierci. Podobna sytuacja nie opuszcza nas w kolejnych
rozdziałach, gdzie spotykamy np. przykutego do ściany mężczyznę przez którego
bok – lędźwie zostaje przeciągnięty łańcuch, a czerwień krwi zaszywa się w
naszym umyśle. Brutalność tych scen sprawiła, że książkę przekartkowałam z
przymusu a nie chęci, wiążącej się z przyjemnością z lektury. Zraziło mnie też
wykorzystywanie znaków i symboli religijnych np. utożsamienie, opisanie
głównego bohatera (wizualnie), Georgy’ego, z wykorzystaniem Kazania o Maryi
Pannie Czystej. Należę do osób, które
nie aprobują tak ostentacyjnych zachowań
i wykorzystywania ich w literaturze, w celu wykreowania wizerunku swoich bohaterów. Wychowano mnie w domu, w którym wiara to jedno, a przyzwoitość to zupełnie inna sprawa. Nie wiem, czy takie poczynania należy
piętnować, jednak nie widzę też sensu w tzw. przymykaniu oka.
- Podnieś ręce jak papież. Zrób, jak mówię! - rzekł do mnie Oliwer Macali w kilka, może kilkanaście dni po tym, jak o książce zrobiło sie głośno.
- Co?! - spytałem zdziwiony, ale podniosłem je.
Tłum zawył. Szał. Nie wiedziałem, co o tym sądzić. Widziałem uśmiechnięte buzie, zapłakane, wrzeszczące.
- Sława jest w eXst eXiste. Nie tylko ona. Mamy władzę. W modlitwach będą wspominać twoje imię. Będziesz większy niż Jezus. To jest tutaj. Spójrz na nich, pożarliby cię żywcem. Tak cię kochają - zapewnił.
- Kochają moją książkę.
- Daj im więcej... miłości. Oni dadzą ci sławę i władzę nad sobą. Chcesz tego.
- Chcę...
//* Fragment powieści Krwawy umysł, strona 44 //
Książka ma nam przekazać, że czasem
nie warto gonić za wszelką cenę i stawiać sobie zbyt wysoko poprzeczki, a
przynajmniej ja tak odebrałam jej fabułę. Przez pewne zachowania niszczymy siebie,
swoje otoczenie – zatracamy się w rzeczach i sprawunkach nabytych, a nie
trwałych relacjach. Bohaterowie, których losy śledzimy na kartach powieści,
zakładają rozmaite maski, chcą zbudować własny świat na własnych zasadach, a
wszystko tworzyć pod szyldem eXst
eXiste. Gregory początkowo jest wyalienowany, całkowicie abstrahuje od
otaczającego go społeczeństwa. Na dobrą sprawę nie mogłam zrozumieć, jak to możliwe,
ponieważ praca modela wymaga kontaktów międzyludzkich, szerokich relacji
społecznych i ich ugruntowania. Z czasem jednak zdałam sobie sprawę, że może być
to analogia do współczesnej młodzieży, która krok po kroku musi wyjść z cienia,
pokazać się innym i zrobić to najlepiej, jak tylko potrafi. Z drugiej strony
może to trauma wynikająca ze straty matki. Przecież jedyne, co mu po niej
pozostało to ojcowskie wspomnienia rugające kobietę, oraz pamiętniki, które
pozostawiła. Oliviera i Tristana z kolei wiąże toksyczna przyjaźń, która nie
może przynieść niczego dobrego…
Czy książkę polecam? Nie wiem.
Osoby, które mają podobny do mojego światopogląd niewątpliwie zrażą się
lekturą. Ja na kolejną część powieści czekała nie będę, bowiem książka nie
przypadła mi do gustu, ale ciekawskich recenzentów i uważnych miłośników SF gorąco zachęcam do lektury.
Za Krwawy umysł dziękuję Wydawnictwu Novae Res:
5 opinii:
A mnie zainteresowała ta historia. Jeśli będę miała okazję, to przeczytam.
OdpowiedzUsuńOkładka mniam i mlask, ale sama treść niekoniecznie mnie zachęca. Na wyprzedaży - być może, nie wykluczam ;-)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś niespecjalnie zainteresowała, ale za to dobra recenzja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
W.
Religia to ogromna siła, również jeżeli o kreowanie wizerunku chodzi. Nie wspominając już o zdobywanie władzy nad tłumem... Nie czytałam tej książki ale zaintrygowałaś mnie. Po pierwsze jestem ciekawa jak autor tą moc wykorzystał, po drugie lubię literaturę gore, po trzecie ta książka obojętnie czy się podoba komuś czy nie wydaje się pozostawiać mocne wrażenie. Dlatego myślę, że przy okazji po nią sięgnę. Recenzja świetna ;)
OdpowiedzUsuńTrafne spostrzeżenie z okładką, swego czasu wylądowała nawet na stronie głównej kwejka ;-). Po przeczytaniu książki można powiedzieć że jest "średnia". Początek jest niezły - pokazanie historii od końca nawet zaciekawiło. Sylwetki bohaterów też są dobrze przemyślane, wątki kryminalno-psychologiczne też trzymają się kupy. To co jednak mnie zraziło to nadmiar wulgarnego seksu, wręcz pornografii. Nie trzeba było tak przeładowywać książki. Ale zapewne znajdą się i zwolennicy tego typu literatury ;-) Jak kogoś zainteresuje, tutaj jest nasza
OdpowiedzUsuńrecenzja książki "Krwawy Umysł". Zapraszamy
Dziękuję!