Igrzysk Śmierci ani nie czytałam, ani nie oglądałam. Kojarzę jedynie
„trzy po trzy” postaci filmowej produkcji, bowiem spoty reklamowe oraz bilbordy
spotkać można było na każdym kroku. Dzisiaj jednak mam dla Was najnowszą,
nieautoryzowaną biografię gwiazd serii, opowiadającą
o głównych bohaterach - Jennifer, Liamie i Joshu.
Książka została podzielona na
dwie części: Życie przed Igrzyskami oraz Życie po Igrzyskach. Nie sposób się
nie domyślić, że w pierwszej połowie publikacji mowa o nudnym, statecznym życiu kochającej konie Jennifer,
wyjątkowo przystojnym Liamie czy Joshu, cierpiącym na dość popularny przerost ambicji. Tak
naprawdę ta część książki ma nam pokazać, że to zwykli ludzie, mający mniej lub
więcej szczęścia w swojej karierze. Jennifer nie uważa się za celebrytkę,
nienawidzi zakupów, ale nareszcie cieszy się, że stać ją na markowe ciuchy. Liam za to jest najmłodszy w rodzinie. Mia dwóch
braci, którzy (jak to starsze rodzeństwo) regularnie naśmiewali się z chłopca. A to płatali mu figle, a to ubierali go w kilka bluz i strzelali z wiatrówki do
uciekającej ofiary. Czy ktoś z Was nie miał tak kontrowersyjnych, młodzieńczych
przygód? Josh z kolei od dziecka znał ścieżkę, jaką ma podążać. Jego rodzice
wykreowali mu światopogląd i osobowość godną, jak został nazwany w książce, „hollywoodczyka”.
Chłopak zdobywał liczne nagrody, przyjaźnił się z kamerą, a swój pierwszy pocałunek
przeżył… w wieku 11 lat! Autor książki naigrywa się z bohatera mówiąc, że „w
trakcie kręcenia Małego Manhattanu,
miał okazję wykorzystać doświadczenie przed kamerą”.
Druga część publikacji ma
pokazać, jak zmieniły się losy bohaterów
w realnym życiu, oraz jak Suzanne Collins broniła swojej książki przed oskarżeniami
związanymi z możliwym plagiatem mangi Koushuna
Takami pt. Battle Royale,
zekranizowanej przez Quentina Tarantino. Innym elementem jest poczucie dumy
przez autorkę, gdy sam Stephen King pozytywnie zrecenzował jej książkę, choć oczywiście nie zabrakło zgryźliwości w opinii: „przejawy
autorskiego lenistwa, które dzieci zaakceptują chętniej niż dorośli”. Według mnie
jednak sam fakt, że mistrz powieści grozy sięgnął po tę książkę i napisał o
niej kilka słów powinno być powodem do dumy. Ciąg dalszy publikacji to oblegane
przez dziennikarzy posesje, strach przed premierą filmu, wywiady, relacje,
plotkarskie portale oraz miłosne intrygi.
Głównych bohaterów kochają miliony. Jennifer, Liam
i Josh to jedne z najpopularniejszych twarzy Hollywood, które swoją przygodę ze
szklanym ekranem miały przed rozpoczęciem serii. Wszystko jednak ulega zmianie.
Ciężka praca przynosi efekty i pozwala odnieść sukces nawet na amerykańskich czerwonych dywanach...
Jennifer, Liam i Josh. Nieautoryzowana biografia gwiazd Igrzysk Śmierci to książka dla osób,
zaciekawionych prywatnym życiem bohaterów. Ich własnymi, rodzinnymi
szczęściami, normalnością i relacjami na planie filmowym. Mnie lektura
przekonała, by sięgnąć po powieści Suzanne Collins z nadzieją, że te wiadomości
wesprą mnie podczas czytania. Z kolei publikacja Danny’ego White to bardzo
lekka, przyjemna lektura. Książka została napisana prostym, stosunkowo zabawnym
językiem, a zamieszczone w jej wnętrzu fotografie ukazują nam realność kreowanych
postaci. Jedynie okładka pozostawia
wiele do życzenia. Uważam, że dobranie nieco bardziej profesjonalnych zdjęć, przyciągnęłoby
uwagę większego grona odbiorców książki.
Za Jennifer, Liam i Josh. Nieautoryzowaną biografię gwiazd Igrzysk Śmierci
dziękuję Wydawnictwu Feeria. Chciałabym też Was poinformować, że jest to
pierwsza publikacja wynikająca ze współpracy Wydawnictwa z Pastelowym
Niecodziennikiem:
2 opinii:
Dla mnie największą niespodzianką było, że Liam jest bratem filmowego Thora. myślałam, że to zbieg nazwisk, ale faktycznie są przecież bardzo podobni :)
OdpowiedzUsuńIgrzyska Śmierci czytałam i oglądałam (błędem było najpierw oglądać, całkiem inaczej odbiera się film znając odczucia wewnętrzne bohaterów). Biografii raczej nie przeczytam - fanką aktorów nie jestem ;)
Żeby czytać kogoś trzeba być naprawdę oddaną fanką inaczej czytanie traci sens. Film lubię, jednak nie aż do tego stopnia ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję!