Jestem absolwentką klasy
biologiczno – medycznej, a więc wiedza z zakresu homeopatii czy skuteczności/działania
konkretnych kompleksów nie jest mi obca. Sięgając jednak po książkę pani Beaty
Moksa-Kwodzińskiej miałam szczerą nadzieję, że rozszerzę swoje horyzonty,
poznam ciekawe, dotąd skrywane przede mną ciekawostki z zakresu stosowania
leków homeopatycznych, albo chociaż uda mi się przypomnieć postawy związane z
medycyną niekonwencjonalną. Okazuje się jednak, ze książka pt. Homeopatia jest tylko „troszkę” ciekawą propozycją.
Dlaczego tak uważam? Już Wam opowiadam.
Poprosiłam o egzemplarz
recenzencki książki z czystej ciekawości. Miałam nadzieję, że otrzymam maleńki
wielkością, ale bogaty treścią poradnik o stosowaniu, tworzeniu, działaniu
poszczególnych kompleksów na rozmaite przypadłości. Okazało się jednak, że otrzymałam
książeczkę, w której ulubionym sformułowaniem stosowanym przez autorkę jest
zdanie: „[zastosowałam] kompleksy opracowane przeze mnie”. Może i jestem staroświecka, ale gdy
powtórzyło się to dwu-, trzykrotnie to miałam wrażenie, że oglądam reklamę
telewizyjną, choć stosowniej – autoreklamę.
Słowem wstępu, w homeopatii
chodzi o to, żeby zastosować od pokoleń znaną zasadę „podobne leczy podobne”. Leczymy się
więc rozcieńczonymi roztworami substancji, które wywołują symptomy u osób
zdrowych. Ma to na celu pobudzenie układu immunologicznego do intensywniejszej
pracy, a co za tym idzie - ma wesprzeć organizm w samodzielnym zwalczaniu choroby,
bez konieczności przyjmowania środków farmakologicznych o chemicznym składzie. Takim
przykładem może zdawać się szczepionka ochronna, bardzo popularna w
środowiskach medycyny konwencjonalnej, jednak homeopatia bierze nad nią górę. Dlaczego?
Ano dlatego, że zapewnia brak skutków ubocznych i wszelkich niepożądanych następstw
choroby – zaznacza autorka.
Po leki homeopatyczne sięgają
zwykle osoby, które wielokrotnie sparzyły się na stosowaniu chemicznych środków
i substytutów, będących często mało wydajnymi i kompletnie nieskutecznymi. Autorka
wprowadza nas do swojego świata, a wie o czym mówi, skoro opracowała 213
stosowane kompleksy. Od 11 lat związana jest homeopatią, a od 7 tworzy własne leki.
Publikacja składa się z sześciu
rozdziałów. Pozwolę sobie omówić je jednak od końca, bowiem dwa ostatnie
zajmują aż czterdzieści dwie strony. Jeden nosi tytuł „Leki homeopatyczne,
które polecam”, a drugi „Rodzaje opracowanych przeze mnie kompleksów”. Jest to
więc element, który mógłby zostać zastąpiony adresem strony internetowej, a
zająłby wtedy wyłącznie jeden wers. Prawdopodobieństwo, że ktoś skorzysta z
wymienionych przez autorkę kompleksów jest wyjątkowo małe. Każdy z nas, kiedy
ma zapalenie zęba, albo pasożyty pobiegnie bezpośrednio do lekarza, bądź
farmaceuty, zamiast wertować poradnik, który „gdzieś leży” szczególnie, jeśli
jego wnętrze jest wyjątkowo chaotyczne. Mamy tutaj na jednej stronie wypisane
preparaty na ból zęba, nadciśnienie, ale i nagłą, szybką utratę wagi. Sugerowane
leki powinny być nieco bardziej dbale pogrupowane, bowiem żaden czytelnik nie
lubi kartkować całej książki, by znaleźć konkretny kompleks. Inną sprawą jest
wydanie. Brakuje tutaj pogrubionej czcionki, sugerującej kolejny rozdział, albo
wyszczególnienia danych preparatów, bądź ich kategorii. Sądzę, że należy zadbać
o to przy realizacji II wydania książeczki. Wstęp oraz pierwsze cztery
rozdziały to podstawowe informacje dotyczące homeopatii, stosowane przez
autorkę substancje w życiu codziennym oraz nieco budzące kontrowersje sposoby
leczenia m.in. zawału serca u własnej matki. Uważam, że w tej części
stosowniejsze byłoby zamieszczenie przykładu obcej, niezwiązanej koligacjami
rodzinnymi osoby, ponieważ przedstawianie historii znajomych nie rujnuje, ale i
nie wzbudza zaufania czytelników.
Homeopatia, jako dziedzina nauki,
ma swoich zwolenników oraz przeciwników. Pisze o tym autorka, ale i wiemy o tym
sami. Co w tym dziwnego? Niewiele osób wierzy w sukces, i co istotne
nieinwazyjność takiego sposobu leczenia. Autorka zachwala tę metodę leczenia,
ale co sądzi o niej XXI wiek?
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Nova
Res:
8 opinii:
Lubię czytać o alternatywnych sposobach leczenia, mam kilka książek w swojej biblioteczce z pogranicza tego tematu. Jeśli będę miała okazję to zajrzę i do tej.
OdpowiedzUsuńMyślę, że może być to ciekawa i ucząca czegoś lektura :)
OdpowiedzUsuńWidziałam gdzies ten poradnik, przyznam, że tytuł jest ciekawy i zachęca, gorzej z wnętrzem :)
OdpowiedzUsuńTaka wiedza na pewno mi się przyda :)
OdpowiedzUsuńJakoś homeopatia do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńChciałam wierzyc ale sie nie udało. Homeopatyczny lek na ząbkowanie nie działa i jest drogi jak na 10 aplikacji
Na mnie żaden lek nie działał, a stosowałam na dolegliwości związane z bólami brzucha, zębami ect. :) Autorka książki jednak zapewnia, że leki te działają o niebo szybciej przy ostrych dolegliwościach, a ich efekty widać prawie "od ręki"... Co innego, przy długotrwałym stosowaniu oczywiście :) Ceny, racja, są przerażające...
UsuńKilka ładnych lat temu (jakieś 20) miałam do czynienia z homeopatią. Pediatra mojej siostry była lekarzem homeopatą (już jest na emeryturze). Żeby było śmieszniej, rzeczywiście przepisywała nam homeopatię, która była jeszcze wtedy tania, ale tylko w lekkich przypadkach. Nigdy, ale to przenigdy w ostrych. Poza tym wiedziała dokładnie której firmy ma to być. Innej wręcz zakazywała kupować. I rzeczywiście to działało. Dlatego uważam, że mimo hurraoptymizmu autorki, nie warto ufać osobom bez wykształcenia medycznego, które nie praktykują, bo najzwyczajniej w świecie nie są w stanie posiąść dostatecznej wiedzy o ludzkim organizmie. A z tego co wygooglałam, ta pani nie ma z medycyną nic wspólnego.
OdpowiedzUsuńMasz świętą rację, ale też jest taka zależność, że nie na wszystkich dane leki działają. Ktoś może coś zachwalać, a innemu na nic się konkretny kompleks nie zda. Moja mama teraz zaczęła stosować leki homeopatyczne z nadzieją, że uda jej się uniknąć operacji, ale chodzi na konsultacje do prof. nauk medycznych, który dodatkowo zajmuje się i zielarstwem i tworzeniem kompleksów. Ja w skuteczność w naszych czasach chyba nie uwierzę. Wiele osób po prostu stara się za wszelką cenę zarobić na swoich wynalazkach, które mniej lub bardziej powielane są przez inne osoby. Prawie nikt już nie wymyśla leków na kolejne schorzenia, a wszyscy bazują na tych samych... Co więcej, patrząc na homeopatów, chyba ufniejsza byłabym w stosunku do mojej babci, która całe życie krążyła wokół ziół, naparów i innych cudów, podobno też leczniczych... :D
UsuńDziękuję!