Co może być piękniejszego od
morskich opowieści? Długich wycieczek, wojaży w towarzystwie nieposkromionej
natury, pełnej krasy, wdzięku i… bezwzględności? Wydaje mi się, że nie zdołamy
odszukać substytutu. Wielu z nas ciągnie do morza, lodowatego oceanu, który
zachwyca swoim pięknem. Jak jednak wygląda życie na statku? Czy każdy marynarz
naprawdę ma kobietę w innym porcie, a ilość rumu to tylko mit? Co opowie nam
Leśny Zwierz? Czy morskie opowieści mogą bawić i onieśmielać? Gorąco zachęcam Was
do przeczytania książki Leśnego Zwierza
Morskie Opowieści, wydanej przez Wydawnictwo Novae Res.
Rozpoczynając lekturę natrafiamy
na wstęp książki, napisany przez Marka Szymańskiego, redaktora gazetki dla
marynarzy "Dzień Dobry – tu Polska". Przyznam, że zwykle omijam szerokim łukiem dopiski
autorskie, bowiem rzadko kiedy możemy wyciągnąć z nich ciekawe wnioski. W
przypadku Leśnego Zwierza Morskich Opowieści było zupełnie inaczej. To dzięki
tej wstawce poznajemy historię książki. Dowiadujemy się, że to właśnie
„Gargamel” miał kluczowy wpływ na wydanie publikacji, a autorem dzienników
pokładowych jest Waldemar Szwoch, absolwent gdyńskiej Szkoły Morskiej.
Czytając książkę poznajemy
historię jednej osoby, a także społeczności i środowiska, które co i rusz
urzeka nas coraz bardziej. To właśnie z Panem Waldemarem wspominamy „szkolne
czasy”, młodzieńcze mrzonki, a nawet kradzież statku. Momentami zaśmiewamy się
do łez, ale i przeżywamy traumatyczne zdarzenia, które są nieodzownym kompanem
morskich przygód. W książce nie zabrakło przezabawnych anegdot, historii prawdziwych,
realnych, a także zasłyszanych w trakcie rejsów opowieści. Książka ta jest
naprawdę świetnie zorganizowana, a przyznam, ze obawiałam się lektury. Kompletnie
nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Sądziłam, że spadnie na mnie
marynarski żargon, specyficzne słownictwo i ostentacyjne podejście do
czytelnika – nic z tych rzeczy! Język, którym napisane zostały Leśnego Zwierza
Morskie Opowieści jest bardzo swobodny, lekki i przyjemny. Lektura nie nuży a
sprawia, że chcemy przeczytać tę historię jednym tchem. To naprawdę piękna,
prawdziwa opowieść, do której pewnie nie raz jeszcze powrócę. Pozwoliłam sobie
jednak sfotografować jedną ze stron książki, gdzie znajduje się krótki rozdział
„Mesje”, a pięknie odnosi się do mojego ostatniego kolokwium…
Jak widzicie, książka
przepełniona jest sporą dawką pozytywnego nastroju. W końcu to Morskie Opowieści!
Gorąco zachęcam Was do lektury, ponieważ naprawdę warto sięgnąć po tę publikację. Według mnie jest idealna na wiosenno-letnie popołudnia szczególnie, jeśli marzy Wam się wakacyjny wypad pod żagle! :)
Za Leśnego Zwierza Morskie Opowieści dziękuję Wydawnictwu Novae Res:
3 opinii:
Podziwiam twoje opisy , poproszę recenzje horrorów bądź kryminałów, trillerów wartych przeczytania
OdpowiedzUsuńA dziękuję :) Lada dzień pojawią się kryminały :D
UsuńTaki system oceniania ma dzisiaj wielu wykładowców szczególnie uniwersyteckich, bo polibudzcy piszą sobie programiki losujące ;)
OdpowiedzUsuńCo do książki, jak zwykle nie czytanej przeze mnie;), ale myślę, że autor wychował się na "Znaczy kapitan" Karola Olgierda Borchardta i jej kontynuacji "Krążownik spod Somosierry". Które, nota bene, gorąco polecam. jako przykład świetnie napisanej książki przygodowo-humorystyczno-historycznej. Szczególnie, że można w nich ujrzeć obraz dwudziestolecia międzywojennego w Polsce i tworzenie się pierwszej szkoły morskiej w Tczewie (później przeniesionej właśnie do Gdyni, w której i ja studiować chciałam;) ). Zresztą i styl pisania wydaje mi się bardzo podobny do tamtych pozycji.
Dziękuję!