Barwna, subtelna, iście wakacyjna
nowość od Wydawnictwa Amber to książka pt. Miłość
jest jak toskański deser. Co jednak łączy pasję i pożądanie z miłością do
gotowania? Jak wybrnąć z opresji, gdy nasze danie główne ląduje z impetem na
marynarce aroganckiego, acz wyjątkowo przystojnego mężczyzny? Jak udowodnić, że
kobieta także może zostać świetnym kucharzem, albo czy da się stworzyć z ruiny (dosłownie) dobrze prosperująca
restaurację? O spełnianiu marzeń, zmienianiu swojego życia i trwałym odcięciu od
przeszłości opowiedzą Wam Elisabetta Flumeri i Gabriella Giacometti.
Historia Margherity rozpoczyna
się dość tuzinkowo. Najpierw poznajemy jej egoistycznego męża i
futrzasto-pierzaste plemię, żyjących wspólnie w niewielkim mieszkanku w Rzymie.
Sama bohaterka zdaje się być ofiarą losu, która nie tylko nie potrafi
samodzielnie znaleźć dobrze płatnej pracy, ale i nie potrafi ugryźć się w język
w najbardziej wymagających tego sytuacjach. Przyznaję, że w pewnym momencie
zrobiło mi się jej żal. Kiedy człowiek zdaje sobie sprawę, w jak trudnej
sytuacji finansowej się znajduje i ma świadomość tego, że bez dodatkowej
gotówki ani rusz – przemilczy wszelkie niedogodności i przyjmie każdą ofertę.
Margherita, idąc na rozmowę kwalifikacyjną, która miała okazać się czystą
formalnością, nie zdołała się powstrzymać przed subiektywnym zdaniem na temat
produktów, a tym samym – kłótnią z rekruterem. Opowiadając historię swojemu
mężowi nie mogła liczyć na zrozumienie, a kolejne zdarzenia były już tylko
zwieńczeniem ich codziennych relacji. Bywa w życiu tak, że często jesteśmy
znużeni codziennością, szukamy nowych doznań, brakuje nam inspiracji, a
dotychczasowa miłość po prostu wygasa. Nikt nie pielęgnuje uczucia, nie ratuje
sytuacji, pozwala mu zejść na drugi plan, by pod błahym przykryciem
bagatelizować potrzeby i uczucia drugiej osoby. Pytanie, ile jest w stanie
znieść człowiek dla kogoś, kogo pozornie kocha? Jak wielka musi zostać
wyrządzona mu krzywda, by odejść bez chwili zawahania?
"...zamknęłam pewien rozdział i chcę zacząć od nowa. Nie wiem jak, ale zacznę
właśnie tutaj."
Miłość jest jak toskański deser to bardzo lekka propozycja. Fabuła
co prawda nie może nas niczym zaskoczyć, bowiem tak jak pisała Anna Mucha „Ta
książka jest jak czekoladowe ciastko. Niby doskonale wiesz, jak smakuje, a
jednak nieustająco cię zachwyca”. To typowa historia o miłości poznawanej od
kuchni. O pięknie Toskanii, o kwintesencji ziół i przypraw zebranych w cudowne
dania główne i desery. To historia o tym, że warto zmienić dotychczasowe
życie, jeśli nie daje nam ono szczęścia. O tym, że należy walczyć o swoje
marzenia i o tym, jak ważna w życiu każdego z nas jest rodzina. Całość oczywiście ubrana jest w
przezabawne anegdoty i dialogi, a więc rokuje miło spędzonym wieczorem.
Fantastycznie. Mam halucynacje w biały dzień.
(…)
Zasadniczo halucynacje nie mówią.
(…)
I nie robią propozycji.
(…)
I nie jeżdżą samochodami!
Czy książkę polecam? Oczywiście. Jeśli
lubicie typowo kobiecą literaturę, pełną przemyśleń, emocji i retrospekcji na
pewno znajdziecie tutaj coś dla siebie. Miłość jest jak toskański deser to lektura, której nie wręczyłabym wymagającym
Czytelnikom, ponieważ to książka mająca zapewnić mile spędzone popołudnie w
cieniu drzew bez siatki intryg i przemyśleń. Włoski duet Flumeri-Giacometti zadbał
o to, by lektura stała się przyjemnością, pełną uśmiechu i pogodnego
nastawienia.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Amber:
4 opinii:
Gratuluję! Zachęciłaś mnie tą krótką recenzją do czytania. Na pewno w najbliższym czasie kupię i przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Brzmi pysznie, myslę że na lato będzie jak znalazł ;)
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł mnie zachęca. Zabieg retrospekcji jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńKlimatyczna okładka intryguje...
OdpowiedzUsuńDziękuję!