­
­

„Na jej rozkazy” A.M. CHAUDIÈRE & A. CALIGO

Na ryku pojawiła się nowa, intrygująca seria Różana od Wydawnictwa Czarna Kawa. Czy wiecie już, jaki tytuł mam dziś dla Was? Poznajcie bezpruderyjną książkę Na jej rozkazy.


Decydując się na tę powieść miałam chwilę zawahania. Lawirując pomiędzy opisem wydawcy a recenzjami blogerów wiedziałam, że czeka mnie wyprawa w głąb siebie, swojego nastawienia i próba wejścia do świata rządzącego się inny prawem. Lektura książek E.L.James przyszła mi łatwo, tu, wiedząc, że czeka mnie spotkanie z dwiema kobietami, zaczęłam rozważać wszystkie za i przeciw. Oczywiście nie wynikało to z mojego stosunku do relacji damsko-damskich i męsko-męskich, ponieważ w pełni je akceptuję, ale jak ja, jako osoba heteroseksualna, odbiorę opisy tej bliskości. Przepełnione erotyczną fascynacją i mrocznymi fantazjami sceny dodają pikanterii, a fakt, że autorki powieści, A.M. Chaudière i Angelina Caligo, prywatnie są szczęśliwą parą i być może upuszczają wodze własnych fantazji oraz przeżyć.  

Podczas lektury w mojej głowie kłębiły się kolejne myśli. Długo zastanawiałam się, czy bohaterki naprawdę czują się komfortowo w relacji, którą tworzą. Wbrew pozorom sam seks, choć niezwykle udany i zmysłowy, to dla wielu kobiet czynność, która zbliża, ale nie zastąpi pełnego związku.
Nie spodobało mi się korektorskie niedopracowanie powieści, ponieważ kilka razy napotkałam literówki, a liczne elementy – drobne szczegóły – były pomylone. Druga sprawa – zarys fabuły jest identyczny jak w książce E.L.James – nieziemsko piękna Prezes Art. F. Corporation - Rosalie Lewis – oraz nieporadna stażystka, Fanny, która ma za zadanie przeprowadzić wywiad. Wyzwaniem byłoby chociażby odwrócenie ról głównych bohaterek, albo osadzenie wątku w zupełnie innej scenerii.
Sprawdź na stronie Wydawnictwa

Książka Na jej rozkazy jednak z pewnością zasługuje na uwagę. Wypełnia lukę, jaka do tej pory istniała w polskiej literaturze erotycznej i choć budzi kontrowersje, warto po nią sięgnąć. Życzę Wam miłej lektury, ponieważ autorki mają wyjątkowo sprawne pióro, lawirują pomiędzy kolejnymi wątkami, a każda z nich opowiada historię z osobnej perspektywy. 

Joanna Bagrij - Oddech Śmierci

Joanna Bagrij, pracująca w mojej branży, miłośniczka literatury popełniła intrygująca książkę. Jak pisze na swoim blogu, sam pomysł narodził się już w 2013 roku, a zainspirowały ją inne kryminalne powieści znanych autorów. 


Napisanie dobrego kryminału nie jest jednak rzeczą prostą. Zawód copywritera mobilizuje do tworzenia nowych rzeczy, zmusza do poprawnego składania słów i jednocześnie zainteresowania czytelników. Oddech śmierci jest jednak debiutem młodej Joanny Bagrij, dlaczego więc powinniście przeczytać tę książkę?



Czytając opis powieści muszę się do czegoś przyznać – spodziewałam się sztampowej książki, jednakowej, monotonnej i ze słabo wypracowanym piórem. Naprawdę. Czym nowym jest seryjni morderca? Czym zaskoczy nas korupcja funkcjonariuszy? W ilu książkach sprawca celowo zostawia ślady w miejscu zbrodni, a później wymyka się temidzie w najmniej spodziewanym momencie? Ślepa sprawiedliwość?

Bagrij postanowiła nas jednak nas nieco zaskoczyć. Na miejscu zarodni nie ma żadnych śladów. Morderca, owszem, pozostawia ślady, ale są to jedynie znaki i symbole, które nie ułatwiają śledczym rozwiązania zagadki. Sami policjanci również nie kwapią się do analizy zbrodni. Wydaje mi się, że autorka postanowiła nieco ironizować z wymiaru sprawiedliwości. Lista kroków, które udaje im się wypełnić w każdej części daje jakiś jednoznaczny trop, ale w momencie, w którym policjanci są przekonani, że zdemaskowali sprawcę – dochodzą słuchy o kolejnej zbrodni. Akcja jest stosunkowo wartka, książkę czyta się lekko, a w całą fabułę wmieszane są rozmaite postaci – policjanci, arystokratyczne rodziny, obłudni wielbiciele sztuki, biznesmeni. Tutaj więc czas na pierwszą wadę książki (moim zdaniem). Podczas lektury brakowało mi obszerniejszych opisów i informacji. Autorka zdecydowanie skupia się na seryjnym mordercy, pozornie to on jest główną i najważniejszą postacią tej książki, a wszelkie inne wątki pozostały na drugim planie. Wszystkie elementy jednak są spójne ze sobą i choć motywów pojawia się naprawdę wiele, każdy z nich odnajduje swoje miejsce w tej historii.

Kto i dlaczego został porwany? Kim jest seryjny morderca? Czyj „oddech śmierci” stanowi tytuł powieści Bagrij? W co zamieszani są funkcjonariusze policji? Czy odnajdą brutalnego i przebiegłego killera? Na te pytania odpowiedź uzyskacie jedynie podczas lektury.

Cała historia jest dość klarowna. Poznawane postaci nie angażują naszej uwagi, pojawiają się, znikają, ale nie budzą zbytnich kontrowersji. Na samym początku lektury poznajemy rodzeństwo, Natalie i Ethana, którzy nie potrafią żyć bez siebie nawzajem, później spotykamy dwóch funkcjonariuszy – Marka i Paula, wspólnie pracujących w policji przy kilku śledztwach. Dzięki nim poznajemy też Rose, ambitną policjantkę, a przez całą powieść przewija nam się malarz, właściciel galerii i wiele innych, powiązanych z fabułą postaci. Połączenie świata policji, artystów i przestępczego to mieszanka wybuchowa, która zajmuje nam kilkanaście godzin lektury.

Sprawdź na stronie Wydawnictwa

360 stron potrafi wciągnąć. Ja co prawda początkowo czułam znużenie i kilkakrotnie podchodziłam do lektury, zanim Oddech śmierci na dobre zagościł w mojej biblioteczce, ale finalnie nie żałuję poświęconego czasu. Książka jest interesująca, a zważając na to, że jest literackim debiutem Bagrij można wybaczyć pewne mankamenty i niedociągnięcia. Całość powstawała przez kilka lat, jednak może dało to autorce czas do namysłu i poznanie rzeczy, które wykorzystała w trakcie pisania – nie ukrywajmy, praca w prosektorium, działania policji, analiza dowodów czy choroby psychiczne to nie są tematy, które dotykają nas na co dzień. Bagrij posługuje się lekkim, przystępnym językiem. Nie unika co prawda nomenklatury, nadającej książce nowoczesnego stylu i pewnej fachowości, jednakże całość dostała dość przemyślanie skonstruowana. Czekam na więcej, czas pokaże, jak rozwinie się pióro Joanny Bagrij i co zaprezentuje swoim czytelnikom.

Recenzja "Harry Potter i Przeklęte Dziecko"

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje
Wywiad: Portal Warszawa i Okolice

Recenzja książki: Sodoma

Recenzja książki: Sodoma
Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie