­
­

Makaron z sosem Carbonara

Przedstawiam przepis będący wynikiem wielu zepsutych i nieudanych prób przyrządzenia Carbonary, ale zapewniam, że przygotowując danie w tym stylu, istnieją małe szanse, że zostaniecie zbesztani przez rodowitego Włocha. 

Z premedytacją w tytule przepisu nie użyłem słowa Spaghetti! Spaghetti to rodzaj makaronu, nie nazwa dania. Na dodatek, makaron ten nie do końca pasuje do tego sosu, zdecydowanie lepiej sprawdzi się tagliatelle (choć spaghetti w ostateczności też się nada ;)). Ja jestem absolutnym makaronozjadaczem więc w sumie każdy z nich będzie super.

Z uwagi na sentymentalną wartość konkretnej marki makaronu, pozwolę sobie na jej wymienienie w tym przepisie, choć nie jest to lokowanie produktu. Jakiś czas temu, będąc kolejny raz we Włoszech, podążaliśmy 100% włoskim autem czyli Fiatem 500 do Mediolanu, kiedy naszym oczom ukazały się wielkie fabryki marki Barilla. Umiejscowione są w Parmie, przy Drodze do Mantui. Co ciekawe, na półkach we włoskich sklepach rządzi niepodzielnie (niczym w polskiej polityce Jarosław K.) właśnie ta marka makaronowa. Zerknijcie, będąc na zakupach, skąd przyjechały Wasze ulubione produkty. Jest w tym bowiem coś urzekającego, że ogólnoświatowe marki pilnują swoich korzeni, pochodzenia i regionalności. Podobne wartości przyświecają producentom np. Jacka Danielsa, który produkowany jest w Tennessee, Sosu Tabasco, rozsyłanego do wszystkich zakątków świata z Luizjany czy Leathermanna - słynnego multitoola, wywodzącego się z Portland w U.S.A.

Do rzeczy, a raczej do Carbonary - piszcie ją zawsze dużą literą, z szacunku i uwielbienia :)

Składniki dla 2 osób (choć i tak dobrze wiecie, że wyjdzie za dużo, zawsze wychodzi za dużo):
  • 250 g makaronu (u nas zawsze jest to Barilla lub własnoręcznie robiona Pasta Fresca - makaron ze świeżego ciasta, niesuszony) - typ w miarę dowolny choć klasyka gatunku to Tagliatelle
  • 3 jajka (użyjemy 2 żółtek i 1 całego jaja)
  • 150 g guanciale, ew. pancetty i w ostatecznej ostateczności (niehandlowa niedziela nie jest usprawiedliwieniem) boczek
  • 100 g Parmezanu ew. Grana Padano
  • sól - z młynka
  • pieprz - z młynka
  • śmietana… - żartuję!!! Żadnej śmietany, cebuli, czosnku itp.

Przygotowanie
Już na samym początku możecie wziąć duuuuży garnek, wypełnić go min 3l wody (100 g makaronu potrzebuje ok. 1l wody), bez soli. Postawcie go na średnim ogniu, przykryjcie i zajmijcie się guanciale.


Odetnijcie od guanciale twardą skórkę z tłuszczem i połóżcie na patelni. Patelnię natomiast postawcie na małym gazie, by tłuszczyk się wytapiał, ale mięso nie smażyło się niczym kotlet schabowy. Resztę guanciale pokrójcie na 0,5 cm kostkę i dodajcie na patelnię. Jeśli guanciale nie puści odpowiedniej ilości tłuszczu, dodajcie odrobinę oliwy (pół kieliszka do wódki)


W czasie gdy guanciale będzie pięknie dochodziło, czas przygotować sos (sos który w pierwszej fazie będzie miał konsystencję gęstej pasty). Cały Parmezan należy zetrzeć na tarce do ziemniaków, tworząc serowy puszek. 1/4 sera odłóżcie do finalnego posypania dania tuż przed podaniem. Pozostałe 3/4 zmieszajcie widelcem z 2 żółtkami i 1 całym jajem, dodajcie odrobinę soli i pieprzu, a gdy całość stworzy złotożółtą pastę, odstawcie na bok. 

Zapewne, gdy pasta jajeczna będzie gotowa, guanciale będzie już dostatecznie podsmażone. Odłówcie je z tłuszczyku, ten oczywiście pozostawcie na patelni. Mięso przełóżcie na deskę i dosyć drobno pokrójcie/posiekajcie tak, by nieco zmienić jego formę z kostki na pyłek (nie za drobno).


W międzyczasie woda na makaron zapewne już się zagotuje. Należy posolić ją ok. 1 łyżkę, zmniejszyć gaz o tzw. jeden ząbek i wrzucić makaron. W połowie gotowania makaronu podbierzcie filiżankę wody i odstawcie na bok.

Gdy makaron będzie chwilę przed al dente, przełóżcie go wprost na patelnię z tłuszczem (nie ma sensu bawić się w odcedzanie). Zamieszajcie, aż woda z makaronu dostatecznie odparuje. Tę czynność jeszcze wykonajcie na małym gazie (w skali 1-6, numerek 2), dodając posiekane guanciale.

Gdy makaron, tłuszcz i mięso dobrze się podgrzeją i wymieszają, KONIECZNIE zdejmijcie patelnię z ognia (nie wystarczy wyłączyć gazu), i przełożyć ją na zimny palnik*


Do dania dodajcie pastę serowo-jajeczną i wymieszajcie całość sprawnym ruchem. Mocno, ale z uczuciem, stanowczo, ale z pasją! Jeśli uznacie, że sos jest zbyt „ sztywny”, możecie dolać wodę z makaronu, którą wcześniej odlaliście do filiżanki (przyda się do rozrzedzenia sosu, jeśli zajdzie taka potrzeba). Uwaga! Zdejmijcie patelnię z gazu bo jaja zetną się na jajecznicę. 

Gdy jajka i ser będą ścinać się pod wpływem temperatury makaronu i patelni, sos stanie się gładki, aksamitny, delikatny i obłędny. Nie przeciągajcie niepotrzebnie tego kroku. Gdy sos zgęstnieje i stanie się pociągająco apetyczny, od razu wykładamy makaron na talerze, posypujemy pozostawionym wcześniej parmezanem i pałaszujemy.


Dajcie znać czy wyszło ;)

*Używam sformułowań palnik i gaz, gdyż jestem z pokolenia które za młodu marzyło o walkmanie Sony.  Osobiście jednak używam kuchenki z ceramiczną płytą, sentyment mam do gazu, a tym którzy gotują na indukcji… współczuję.


Recenzja "Harry Potter i Przeklęte Dziecko"

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje
Wywiad: Portal Warszawa i Okolice

Recenzja książki: Sodoma

Recenzja książki: Sodoma
Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie