Słowem wstępu chciałabym Wam
oświadczyć, że audiobooki nie gryzą! Może i wymagają skupienia, albo
przynajmniej dobrych słuchawek, ale na pewno nie są inwazyjne ani dla naszych
zmysłów, ani dla otaczającego nas społeczeństwa.
Ja, w ramach współpracy z Audioteką,
otrzymałam Nowe przygody Mikołajka.
Pewnie niewielu z Was sądziło, że nadal żyję w krainie wiecznego dzieciństwa,
ale prawda jest taka, że bajkowe opowieści to jedne z moich ulubionych. Z
książkową wersją przygód Mikołajka nie miałam styczności. Niestety wielokrotne
próby dokonania zakupu spaliły na panewce, gdy tylko zobaczyłam cenę,
widniejąca na okładce. Cóż, studencki budżet to bardzo smutna przypadłość.
Niemniej, pozwolę sobie nawiązać
do fabuły i całej książki o Nowych Przygodach
Mikołajka. Wielu z Was pewnie doskonale zna te krótkie, ale wyjątkowo przyjemne
opowiadania, będące lekturą obowiązkową dla każdego malucha. Tom pierwszy to aż
80 historyjek, wydanych w 2005 roku przez René Gościnnego. Mamy tutaj przygody
w szkole, małe wycieczki, przeprowadzki, urodziny kolegów, słowem – normalne życie
Mikołajka, jego rodziny oraz znajomych. Publikacja jest idealnym
odzwierciedleniem „dorosłych” problemów, w oczach dzieci. Czasem sprawy są
błahe, czasem absurdalne, a innym razem naprawdę wymagają uwagi. Gościnny,
chcąc zachęcić do lektury/słuchania zarówno małych, jak i dużych uświadamia nam,
że dzieci mają swoje własne troski. Tak samo, jak brak rozwiązanego zadania z
matematyki jest dla nich ogromnym problemem, a „usprawiedliwienie” może być
nawet powodem do dumny i prestiżu w oczach rówieśników, tak niespełnione
obietnice czy ignorowanie ich potrzeb powoduje głośny przytup i obrażoną minę u
niejednego malucha.
Najistotniejszym elementem, jaki
chciałabym poruszyć jest fakt, że nie opowiadam Wam o książce, a o Audiobooku! Trwa
on co prawa dziesięć godzin, ale wierzcie mi, że warto spędzić czas w tak
doborowym towarzystwie. Kogo mam na myśli? Ano fenomenalnym duet: Jerzego i
Macieja Stuhra. Początkowo spodziewałam się, że przy nagraniach książka zostanie
podzielona na „ojca i syna” podczas dialogów, ale na szczęście połowę książki
czyta Jerzy, a pozostałą część Maciej Stuhr. Trudno stwierdzić jednak, kto
spisał się lepiej, bowiem głosy obu panów uwielbiam, a intonacja jest po prostu
cudowna! Codziennie przypinałam słuchawki to telefonu i jadąc na uczelnię, albo
wracając do mieszkania słuchałam tego opowiadania. Zapewne zabawnie wyglądałam,
kiedy wśród tłumu ludzi uśmiechałam się do ekranu, albo chichotałam pod nosem. Mam
dziwne przeczucie, że gdybym samodzielnie czytała tę publikację, nie zdołałabym
odtworzyć jej w tak malowniczy sposób. Obaj Panowie przenoszą nas do świata
Mikołajka. Pozawalają nam przeżywać jego przygody, śledzić familijne perypetie
i zazdrościć, że pomimo drobnomieszczańskich przekonań czy przyzwyczajeń, tworzą
kochającą się, ciepłą rodzinę. Mikołajek ma też specyficznych kolegów. Alcest „to
ten, który ciągle je”, Gotfryd z koeli ma bardzo bogatego tatę, a Euzebiusz zgrywa
osiłka. Cała klasowa paczka, włącznie z Ananiaszem,
Maksencjuszem, Rufusem i innymi, pozwala nam zaśmiewać się do łez, kiedy
nauczyciele usilnie próbują rozpocząć lekcje, albo kiedy chłopcy wymyślają nowe
zabawy. To tak naprawdę historia o małych, wielkich ludziach, ale z problemami,
z którymi niegdyś borykaliśmy się my sami.
Tutaj idealnie wpasowałaby się
historia z wrotkami, kiedy to tata Mikołajka obiecał mu ich zakup, gdy „będzie
najlepszy w klasie” . Mikołaj więc pisze „dyktando z niesamowitymi słowami” i
chwali się całej familii, że popełnił jedynie 7 błędów! Chłopca oczywiście
rozpiera duma, a więc postanawia wykorzystać okazję nie tylko do zjedzenia
pysznego tortu czekoladowego, ale i namówienia rodziców do zakupu wrotek!
- No i masz! Obiecują mi wrotki, piszę najlepsze dyktando w klasie,
pani mnie przy wszystkich chwali, a potem mówią, że porozmawiamy o tym kiedy
indziej! Usiadłem na dywanie i zacząłem walić w podłogę pięściami.
– Chcesz klapsa? – spytał tata, a ja się rozpłakałem i przybiegła mama.
– Co znowu? – spytała.
Więc wytłumaczyłem jej, że tata powiedział, że da mi klapsa.
– Ciekawy sposób zachęcenia dziecka do nauki – powiedziała mama.
– Tak – powiedziałem. – Jak nie dostanę wrotek, to będę strasznie
zniechęcony.
//Rozdział 6//
Powiedzcie mi, Kochani, kto z Was
nie miał takich przygód? ;) Opisane w Nowych
Przygodach Mikołajka historie są aż nadto realne, a to pozwala nam na
zidentyfikowaniem się z ich bohaterami. Jeśli tylko będziecie mieli okazję,
zachęcam Was do zapoznania się z proponowanym przez Audiotekę audiobookiem, do
którego link znajdziecie klikając >>TU<<
Za fantastycznie spędzony czas z Nowymi Przygodami Mikołajka dziękuję Wydawnictwu Audioteka
6 opinii:
Wspaniały! <3
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nie słuchałam jeszcze żadnego audiobooka. Muszę to zmienić.
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam Mikołajka, choć parę razy kupowałam dla siostry ciotecznej. Chyba w końcu mam dobrą okazję, żeby po niego sięgnąć. A czytanie książki przez "młodego Sztura"... cóż, muszę po audiobook sięgnąć. Mnie tylko trochę zniechęca to, że to nie ja czytam i że nie da się słuchać Mikołajka i w tym samym czasie czytać innej książki.
OdpowiedzUsuńJak czytają Jerzy i Maciej Stuhrowie to musi być świetny audiobook :D Muszę przyznać, że ostatnio kilku słuchałam :P
OdpowiedzUsuńNie słuchałam jeszcze audiobooka, a przygody (te stare) czytalam kiedys Mikołajowi, którym sie opiekowalam
OdpowiedzUsuńMam taką tyci tyci nadzieję, że przyczyniłam się do tego że dałaś szansę audiobookom :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję!