­
­

Słodka niespodzianka!

Słodkości nigdy dość! Na Instagramie pokazywałam Wam piękną, blogową niespodziankę do Sklepu z Krówkami. Zapewne nie wszyscy wiecie, że sami możecie sprawić sobie tak cudowny prezent :)

Już Wam wszystko opowiadam! Sklep z Krówkami to strona internetowa, na której możecie zamówić własne, spersonalizowane krówki. Świetnie sprawdzą się jako słodki upominek, podziękowania na rozmaite przyjęcia, ale... najlepiej smakują bez okazji. Krówki Odsłoń Kulturę trafiły do naszych znajomych, przyjaciół, współpracowników i najbliższej rodziny. Wszystkim smakowały! :) 

Pytaliście też o skład krówek. Jak to w słodyczach bywa, króluje w nich cukier, jednak na drugiej pozycji znajdziecie prawdziwe, krowie mleko. Są też w przystępnej cenie. Kilogram tej karmelowej słodyczy możecie kupić już od 25 zł za kilogram.

Sprawdźcie, jak zamówić personalizowane krówki! ;)
Lubicie krówki? Zerknijcie na stronę SklepzKrowkami.pl i zobaczcie, jak możecie je samodzielnie personalizować. Obserwujcie też nasz profil na instagramie @gusiapp - wkrótce pojawi się słodki konkurs, w którym prześlę do Was korówkowy upominek! :)

Jesienne Czytanie: Kasie West - Chłopak z sąsiedztwa

 Kochani! Mam dziś dla Was książkę, którą możecie kupić pod patronatem Odsłoń Kulturę! Ciepła, barwna opowieść o byciu nastolatką, o trudach dorastania i poszukiwaniu siebie to coś, co proponuje nam Kasie West w powieści Chłopak z sąsiedztwa.

"Chłopak z sąsiedztwa" - Kasie West

Niewątpliwie książka zostanie jesiennym bestsellerem wydawnictwa Feeria Young! Lekka, przyjemna, skierowana do szerokiego grona młodych ludzi propozycja na długie, jesienne wieczory. Naszą główną bohaterka jest Charlie Reynolds, którą poznajemy w zabawnym momencie – dziewczyna otrzymuje kolejny mandat za przekroczenie prędkości. Boi się przyznać ojcu, ale ten i tak dowiaduje się pierwszy. Decyduje, że dziewczyna musi ponieść konsekwencje, skoro pouczenia i miłe dotąd słowa nie przyniosły rezultatów. Charlie podejmuje pracę w eleganckim butiku, który odmieni jej życie o 360 stopni.

Kasie West zaproponowała nam niecodzienną rozrywkę, która z pewnością zauroczy niejedną nastolatkę. 6 lipca 2016 roku miała miejsce premiera jej pierwszej książki, wydanej przez wydawnictwo Feeria – Chłopak na zastępstwo. I choć pozornie tytuł każe myśleć inaczej – to zupełnie inna historia. Obie propozycje dotyczą dorastania, zmian, nadziei i planów, ale nie mają wspólnej fabuły.

Kiedy rozpoczęłam lekturę… identyfikowałam się z główna bohaterką niemalże na każdym kroku! Od kiedy pamiętam uwielbiałam sport, spędzałam cały swój czas z braćmi, przyjaciółmi, kolegami i kompletnie nie potrafiłam dogadać się z przedstawicielkami płci żeńskiej. Byłam chłopczycą. Tak, na swój sposób naprawdę byłam chłopczycą. Potrafiłam dorównać im tempa. Postępować podobnie do nich i w tak sam bezmyślny sposób toczyć spory i inicjować zakłady. Poczułam, że Charlie jest mną. Mną sprzed lat.

Książkę możesz kupić na stronie www.empik.com

Lektura jest bardzo lekka, przyjemna, bardzo prosto napisana. Spoglądając na barwną okładkę spodziewałam się młodzieńczego romansu, motyli w brzuchu i niecodziennych zwrotów akcji z udziałem tytułowego chłopaka z sąsiedztwa. West nie jest jednak dla nas zbyt oczywista. Nocne rozmowy z Brandenem świadczą zdecydowanie o ich przyjacielskich relacjach, które czasem próbują pogłębić, czasem odsuwają się na kilka metrów, łaknąć dystansu i oddechu. Pokazują nam młodzieńcze zauroczenie, zabawę, przyjaźń i problemy młodych ludzi.

Chłopak z sąsiedztwa to książka inna niż wszystkie. Propozycja wydawnictwa Feeria nie nudzi, nie pokazuje zwyczajnej, sztampowej historii, ale w ciekawy sposób intryguje czytelnika. Na każdej stronie możemy znaleźć powód do uśmiechu. Na każdej na nowo poznać bohaterów i pomimo „dorosłego życia” - każdy czytelnik może świetnie się bawić podczas lektury. Aż chce się więcej! 

Chłopak z sąsiedztwa to przyjemna, ciepła, pozytywna lektura, która może być istotną cegiełką w budowania przyszłych relacji w życiu młodego człowieka. Chrlie przemawia do nas od pierwszej strony i choć Kasie West nie posługuje się wyszukanym językiem, ma wiele do poprawki jeżeli chodzi o prowadzenie fabuły w powieści i sposób wypowiedzi, chcemy poznać losy głównych bohaterów. Gorąco polecam!

Książka pod patronatem Odsłoń Kulturę

Jesienne Czytanie: Elementarz stylu - Katarzyna Tusk

Katarzyna Tusk od wielu lat jest jedną z najpopularniejszych w Polsce blogerek modowych. Znane nam „szafiarki” czerpały z jej pomysłów i inspiracji, jednak sama autorka stworzyła podstawowy Elementarz stylu, będący kompendium najprostszych kreacji na każdą okazję, a także sposobów ich dobierania.


Nie od dziś wiadomo, że każda kobieta potrzebuje w szafie przynajmniej jednej czarnej marynarki, niebieskich jeansów i białej, koszulowej bluzki. Na zimowe wieczory idealnie sprawdzi się szary, gruby sweter, a klasyczne czółenka są idealnym uzupełnieniem naszej szafy. Katarzyna Tusk pokazuje jednak, że musimy zwracać szczególną uwagę nie tylko na to, co na siebie wkładamy, ale i jakiej jest jakości oraz z jakiego materiału zostało wykonane. Jedwab, wiskoza, bawełna, satyna – nie tylko feeria barw, ale i rodzajów tkanin jest w zasięgu naszych dłoni.

Książkę czytamy bardzo lekko. W mgnieniu oka przekładamy kartki, wyciągając z nich kolejne rady i wskazówki. Katarzyna Tusk pokazuje nam też, że nie trudno zaprowadzić ład w swojej szafie, albo stworzyć naprawdę elegancką kreację w kilka sekund. Okazuje się bowiem, że im więcej ciuchów, tym większy problem z tym, co w danym dniu na siebie włożyć. Ja już kilka lat temu stworzyłam swoja bazę, czyli uniwersalną podstawę każdego stroju i potwierdzając słowa autorki – każda z nas powinna w pewnym etapie swojego życia zrobić szczery research ubrań, bezlitośnie rozprawiając się z gadżetami pt. ”jeszcze kiedyś to założę”, „schudnę, wtedy będzie ekstra”, albo „szkoda mi wyrzucać”. Pamiętajcie, mniej ubrań, mniej chaosu. A to tylko jeden z rozdziałów książki. Autorka pokazuje nam sposoby na tworzenie bazy, opowiada o swojej nastoletniej miłości do kolorowych „stadionowych” strojów. Zdradza nam swoją historię, pokazuje własne błędy i radzi jak ich unikać. Nawiązuje do własnych przeżyć, relacji rodzinnych, trendów z największych miast, jak i sopockiego deptaka. Nie brakuje też głębokich porad nie tylko tych dotyczących wspomnianych kolorów, ale i sposobów dobierania ubrań do sylwetki czy okazji.

Całość zwieńczona została piękną, twardą oprawą – równie prostą, jak meritum książki. Jej wnętrze z kolei ubarwione zostało serią zdjęć, czystych i dopracowanych. Nie potrzebujemy też dużo czasu, by przeczytać całą książkę, ponieważ bardzo prosto złapać bakcyla, który nie pozwoli nam zakończyć lektury przed ostatnią stroną.

Polecam!

#13 Levi Henriksen - Śnieg przykryje śnieg

Czytanie książek w hotelowym pokoju u podnóża górskich, osypanych śniegiem szczytów to czysta przyjemność. Powieść Leviego Henriksena miałam przyjemność przekartkować niemalże rok temu, tuż przed sylwestrem, na chwilę po powrocie ze szlaku. Przyznam jednak, że kryminał w takim otoczeniu budzi pewien niepokój podczas spacerów, przecież wszystko może się zdarzyć i hasło „śnieg”, potrafi przyprawić o gęsią skórkę. Jednak biały puch przykrywający zalegający brud i stwardniałe bryły niczego nie zmieni. On również stanie się szary, on tylko pozornie odmieni rzeczywistość na jeden moment…

Dan Kaspersen, główny bohater książki, powraca w rodzinne strony zmuszony nagłym pogrzebem swojego brata.   Mężczyzna, pomimo młodego wieku, odsiadywał już dwuletni wyrok za przemyt narkotyków, jednakże łaknie powrotu do normalności. Śmierć bata niestety nie jest najlepszym akompaniamentem resocjalizacji, a tym bardziej śmierć w mało oczywistych i niekoniecznie jednoznacznych okolicznościach. W końcu znalezienie zwłok w samochodzie zaparkowanym na własnym podwórku nie brzmi przekonująco. Daniel stara się rozwikłać zagadkę, próbuje odnaleźć motyw samobójstwa swojego brata, jednakże każdy nowo odkryty wątek pozbawia go stabilizacji. Nic przecież nie wskazywało, aby Jakob cierpiał na depresję. Owszem, przeżywali obaj śmierć swoich rodziców, ale bieg czasu winien choć zaleczyć niewielkie rany. Dan decyduje się sprzedać gospodarstwo, zapomnieć, porzucić wspomnienia i wyjechać ze Skogli.

Mistycznym połączeniem kryminału z powieścią obyczajową jest wątek pewnej miłości, a przynajmniej zauroczenia. Tuż przed podjęciem ostatecznej decyzji, dotyczącej opuszczenia rodzinnego miasteczka, pojawia się tajemnicza Mona Steinmyra. Kobieta o najpiękniejszym uśmiechu i cudownych oczach.

Powiedzcie mi więc, gdzie zaprowadzić może nas zima, kobieta, tajemnicze samobójstwo i zagubiony 37-latek, który obnaża wiele skrzętnie skrywanych sekretów? Musicie przekonać się sami, bowiem rozwiązania zagadki nie pozwolę zdradzić. Śnieg przykryje śnieg nie jest tradycyjnym kryminałem, nie należy więc do norweskich lektur, do których współcześnie zostaliśmy przyzwyczajeni. Levi Henriksen to nie Jo Nesbo, to również nie Stieg Larsson, ale osoba o nowym spojrzeniu na skandynawską prozę. To zarazem osoba, która fenomenalnie zabarwiła tę historię wątkami psychologicznymi i stworzyła niesamowity obraz całej scenerii.

Spodziewałam się zimowego kryminału, a dostałam dobrą powieść obyczajową. Czy jestem zawiedziona? Skąd! Śnieg przykryje śnieg to lekka lektura, bardzo dobrze zorganizowana i przystępnie napisana. Całość ozdobiona została zakładkami, które na pierwszy rzut oka są niemałym zaskoczeniem. W trakcie lektury okazuje się jednak, że zdobiąca je grafika została idealnie wpasowana do treści tej publikacji.
Czy warto sięgnąć po tę książkę? Oczywiście! Gorąco polecam!

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Smak Słowa:


#5 KSIĄŻKA NA WAKACJE: Joanna Sykat Cztery strony miłości

Justyna Sykat, a właściwie Joanna Zakrzewska, na polskim rynku wydawniczym gości nie od dziś. Ma na swoim koncie znane i cenione przez wielu krytyków powieści, m.in. Jesteś tylko mój (2013), Wszystko dla Ciebie (2013) czy Biedronki są ważne (2012), będącą debiutem literackim. W tym roku powróciła z nową propozycją, mającą nie tylko piękną oprawę, ale i fascynująca historię. Poznajcie Cztery strony miłości.

Łucja jest 42-letnią nauczycielką muzyki. Jeszcze trzy lata temu była najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Trafiła się jej miłość, jaka się nie zdarza. Dziesięć lat młodszy od niej mężczyzna postanowił zawalczyć o nią z całym światem. Jednak, po krótkim czasie, mąż z dnia na dzień, wyprowadził się ze wspólnej sypialni i podzielił resztę mieszkania na pół. Łucja, chcąc nie chcąc, godzi się na taką sytuację, ponieważ sprawę komplikuje budowany dom i zaciągnięty na niego kredyt.

Czy Łucja w końcu dowie się, dlaczego mąż się od niej odsunął? Co stanie się z domem, który miał być zwieńczeniem marzeń o wspólnym życiu? I wreszcie. Kim był, a może jest tajemniczy Szymon, któremu Łucja poświęca tyle ciepła w swoich wspomnieniach?

Fabuła książki nie jest przewidywalna. Akcja nie dzieje się tak, jakbyśmy tego chcieli, a sama Sykat nie pozwala nam ułożyć historii głównym bohaterom. Łucja była szczęśliwa… była. Z dnia na dzień jej świat obrócił się o 180 stopni i bez pytania stanął na głowie. Piękne chwile dobiegły końca. Motyle wyfrunęły z brzucha. Kochający mąż jedynie jest, i to w innym pokoju.

Nie lubimy powielać czyichś wzorców. Zwykle dbamy o to, by nasze życie było radosne, frywolne i pozbawione problemów. Coraz częściej jednak małżeństwa się rozpadają, co i rusz słyszymy historię par, których wielka miłość prysnęła niczym bańka mydlana i zniknęła wraz z dziecięcą radością. Sykat pokazuje nam historię, która można dotknąć nas wszystkich. Główna bohaterka analizuje swoją sytuację, z każdym rozdziałem brnie głębiej w poszukiwaniu odpowiedzi, przywołuje wspomnienia i doszukuje się powodu, który dziś spędza jej sen z powiek.

FRAGMENT KSIĄŻKI
Cztery strony miłości to książka zawiła i skomplikowana. Jest jedną z niewielu historii, które tak realnie przedstawiają relacje międzyludzkie i jednocześnie historii, które pozwalają wyciągać wnioski. Nietuzinkowa fabuła pozwala nam narysować oczyma wyobraźni wszystkie postaci, poznajemy ich portrety psychologiczne, poszukujemy odpowiedzi, rozwiązania i przeżywamy ich losy.

Ciekawostką jest fakt, że podczas lektury pojawia się tajemniczy Szymon. Jaką odegra rolę w życiu małżeństwa? Zagadką dla wszystkich odkrywców jest też odpowiedź na jedno i to samo pytanie – dlaczego losy Łucji, nauczycielki muzyki, i konserwatora potoczyły się takim torem? Jak można było uniknąć gromu rozczarować i zawiedzionych nadziei? Gdzie znaleźć własny klucz do szczęścia, o którym każdy mówi i który każdy chciałby zagarnąć tylko dla siebie?

Brawa dla Pani Joanny Sykat!



Już jutro rozpoczynają się Warszawskie Targi Książki 2016!

Węgry – Gość Honorowy
Barcelona i literatura katalońska – Gość Specjalny
Warszawskich Targów Książki 2016


Tegoroczne 7. Warszawskie Targi Książki odbędą się w dniach 19-22 maja na PGE Narodowym. Wyjątkowy dwugłos na tegorocznych Targach wprowadzają goście z dwóch obszarów językowych: Gość Honorowy – Węgry oraz Gość Specjalny – Barcelona i literatura katalońska. W Targach udział weźmie ponad ośmiuset wystawców z 25 krajów i blisko tysiąc autorów. Czterodniowe wydarzenie obejmie prawie 1 500 spotkań, dyskusji, debat, prezentacji nowości wydawniczych i bestsellerów, konkursów, atrakcji literacko-artystycznych i wystaw.

Na stoisku węgierskim można będzie zetknąć się nie tylko z ciekawą literaturą: począwszy od klasyków, przez literaturę współczesną, po fascynujące opracowania historyczne, ale i z bogatą kulturą tego kraju. Tak wyraźna obecność Węgier na WTK związana jest z obchodami 60. rocznicy Węgierskiej Rewolucji 1956 roku i rozpoczęciem Roku Kultury Węgierskiej w Polsce. W Warszawie gościć będą m.in.: István Kovács, Endre László Varga, Csaba Gy. Kiss, György Spiró, Lajos Grendel, nos Háy, Johanna Bodor oraz Krisztina Tóth. Program Węgier na WTK powstał dzięki Ambasadzie Węgier w Polsce i Węgierskiemu Instytutowi Kultury w Warszawie.

Obecność Katalończyków na WTK to okazja do najszerszego jak dotąd kontaktu z literaturą katalońską Polsce. Na Targach będzie wiele spotkań literackich, wydarzeń branżowych, będzie też czwartkowy blok „Spotkanie sportu z kulturą”, przygotowany we współpracy z FC Barcelona. WTK odwiedzą: Sebastià Alzamora, Blanca Busquets, Jaume Cabré, Jenn Díaz, Rafel Nadal, Marc Pastor, Jordi Puntí, Care Santos, Màrius Serra oraz Jordi Sierra i Fabra. Organizatorem wystąpienia Barcelona i literatura katalońska jest Instytut Rajmunda Llulla, przy współpracy Urzędu Miasta Barcelony, Biura Radcy ds. Współpracy, Przejrzystości i Kultury Rządu Balearów i klubu FC Barcelona.

W ramach Salonu Frankofonia zaprezentuje się aż jedenastu znanych i cenionych pisarzy z różnych stron świata (z Algierii, Francji, Haiti, Kanady, Maroka, Turcji, Walonii-Brukseli). Będą to Pierre Assouline (członek Akademii Goncourtów), Tahar Ben Jelloun (członek Akademii Goncourtów), Elisabeth Carrier, Barbara Constantine, Paul Colize, Nedim Gürsel, Hermann (zdobywca Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Angoulême w 2016 r.), Georges Mink, Boualem Sansal (zdobywca Grand Prix Akademii francuskiej dla najlepszej powieści w 2015 r.), Lyonel Trouillot, Dominique Wolton. Natomiast, towarzyszący Targom, Salon Literacka Ukraina gościć będzie 20 wydawców z Ukrainy, uczestnicy wymienią doświadczenia i ocenia perspektywy rozwoju rynków książki w Polsce i na Ukrainie.

Wśród wydarzeń towarzyszących Targom warto wymienić spotkania z brytyjskim historykiem, autorem bestsellerów Simonem Sebagiem Montefiore, amerykańską pisarką rosyjskiego pochodzenia Paulliną Simons, niemieckim autorem bestsellerów z dziedziny filozofii i dziejów ludzkiej myśli Rüdigerem Safranskim, czy austriacką pisarką Barbarą Frischmuth i południowokoreańskim autorem Kim Young-ha. Nie lada gratką dla miłośników kryminałów będzie spotkanie z duńskimi przedstawicielami tego gatunku, jak: Michael Katz Krefeld, A.J. Kazinski oraz Lotte&Soren Hammer czy też z gwiazdą niemieckiego kryminału Nele Neuhaus.

W ramach towarzyszącego Targom Festiwalu Komiksowa Warszawa, będzie można spotkać się
z wieloma twórcami komiksu z różnych stron świata. Pojawią się tu m.in.: Hermann Huppen,
Marcel Ruijters, Osvaldo Medina, Marcello Quintanilha-Wolfram ni Klaas Verplancke.

Targi będą atrakcją także dla miłośników polskiej literatury. Gośćmi Targów będą pisarze, tłumacze, ilustratorzy, dziennikarze, przedstawiciele świata kultury, a wśród nich m.in.: Katarzyna Bonda, Bohdan Butenko, Jerzy Bralczyk, Iga Cembrzyńska, Iwona Chmielewska, Anna Czerwińska-Rydel, Mariusz Czubaj, Jacek Dehnel, Andrzej Friszke, Józef Hen, Jacek Hugo-Bader, Wojciech Karpiński,
Grzegorz Kasdepke, Barbara Krafftówna, Hanna Krall, Zygmunt Miłoszewski, Piotr Nesterowicz, Łukasz Orbitowski, Kazimierz Orłoś, Joanna Papuzińska, Jerzy Pilch, Karolina Korwin Piotrowska, Mariola Pryzwan, Eustachy Rylski, Małgorzata Strzałkowska, Mariusz Szczygieł, Michał Rusinek, Olga Tokarczuk, Agnieszka Tyszka, Adam Wajrak, Adam Wiedemann, Janusz Leon Wiśniewski, Krzysztof Varga, Adam Zagajewski czy Zenon Żyburtowicz.

Piątek będzie Dniem Książki Akademickiej i Naukowej. Tradycyjnie już sobota na WTK to Dzień Reportażu. Odbędą się spotkania z autorami i tłumaczami – finalistami 7. Międzynarodowej Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za Reportaż Literacki.

Nie zabraknie wydarzeń dla dzieci i młodzieży, m.in. w ramach Festiwalu Komiksowa Warszawa, Festiwalu Literatury Dziecięcej, lekcji historii i literatury czy wykładów Wszechnicy PAN.

Całe rodziny zapraszamy na Warszawski Weekend Rodzinny na murawie Stadionu, gdzie na leżakach obok kawiarenki będzie można znaleźć chwilę wytchnienia z dala od targowego zgiełku, wziąć udział w Festiwalu Gier, a także w cieszącej się co roku wielką popularnością wymianie książek serwisu Lubimyczytac.pl.
Na scenę na płycie Stadionu zaprasza Biuro Kultury Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy i Warszawski Program Edukacji Kulturalnej (WPEK). Publiczność spotka się tu także z laureatami Nagrody Literackiej m. st. Warszawy.

Audyt statystyk imprez targowych CENTREX w Polsce za rok 2015 pokazał, że Warszawskie Targi Książki pod względem liczby wystawców (860) były największymi targami w Polsce, pod względem liczby zwiedzających (72.000 osób) zajęły drugie miejsce za targami Moto Show w Poznaniu (99.000 osób).

Dopełnieniem WTK w dniach 16-29 maja będą Wirtualne Targi Książki (etargi-ksiazki.waw.pl).

7. WTK będą czynne: 19 maja (czwartek) od 10.00 do 18.00, 20 i 21 maja (piątek i sobota) od 10.00 do 19.00
a 22 maja (niedziela) od 10.00 do17.00. Bilety dostępne będą w kasach targowych. Przedsprzedaż prowadzimy na stronie twojbilet24.pl oraz w warszawskich salonach EMPIK.  
Więcej: targi-ksiazki.waw.pl

Coma w warszawskim klubie Stodoła

Niesamowite widowisko audiowizualne w warszawskiej Stodole to klasyka, gdy na scenie gości nie kto inny, jak zespół Coma. Fakt, że wszystkie bilety zostały wyprzedane to gwarancja niesamowitej atmosfery na sali – idealna propozycja na sobotni wieczór!


Zespół supportowały dwie kapele, The Freeborn Brothers i The Roop. A punktualnie o 21:15 bębny zaprosiły fanów pod scenę i pojawił się nie kto inny, jak Piotr Rogucki. Tajemniczy blask świateł i dbałość o najmniejsze detale wprowadziły wszystkich w mistyczny nastrój. Niski, męski wokal, gitara, perkusja, światła! Każdy element pasował i każdy idealnie współgrał ze sobą. Coś niesamowitego!


Set lista to zbiór hitów minionych lat, mogliśmy usłyszeć m.in. Spadam, Los, cebula i krokodyle łzy, Daleką drogą do domu czy Deszczową piosenkę. Publiczność śpiewała, a to dało niesamowitą energię artyście i całemu zespołowi. Koncert trwał dwie godziny, a sam bis blisko 20 minut. Nie zabrakło pogo, harców i zabaw pod sceną. Cena biletu za tak udany wieczór nie była wygórowana. Mało tego, artyści zapowiedzieli premierę najnowszej płyty najpóźniej jesienią bieżącego roku. Czekamy! 


Wojciech Cejrowski - "Wyspa na prerii", czyli wielki powrót krzu i rdzy!

Podróżnik WC w nowej odsłonie! Niby ta sama książka, pozornie znana historia, a jednak nieco inna publikacja. Boso przed świat powraca wraz z Wyspą na prerii, której nie mogło zabraknąć w serii podróżniczej Wydawnictwa Bernardinum.    
    
Po raz pierwszy książkę tę otrzymałam dwa lata temu z polecenia Wydawnictwa ZYSK i S-ka. Zauroczyła mnie wtedy nie tylko historią, barwną i przezabawną opowieścią Wojciecha Cejrowskiego o samotnej, a jednak fascynującej prerii. Zakochałam się w oprawie i fotografiach, a niebawem moim oczom ukazał się kolejny egzemplarz. Inna okładka. Inne fotografie. Inna forma, a treść ta sama. Dziwne, że nadal może intrygować?

Wielu z nas powraca do ulubionych książek. Nie sprawiło mi więc problemu przeczytanie po raz kolejny tej samej publikacji. Dla tych, którzy nie poznali jeszcze Wyspy na prerii zdradzę, że jest to przygoda Wojciecha Cejrowskiego w drewnianym domku na rancho, który wygrał, otrzymał i kupił. Ameryka! Tu wszystko można wziąć, tu ulicę można samodzielnie nazwać i nikogo nie dziwi, że tu nawet tzw. wychodek nie ma zabudowy w tylnej ścianie. Cejrowski opowiada nam o przyrodzie – dzikiej, trawiastej i wietrznej. O zwierzętach, o łowach, nawet o swoim niebieskim krześle. Zaznacza jednak, że „preriowa codzienność to kurz, gwoździe i rdza”, przy czym bawi nas nieziemsko swoimi rozprawami, przeczytajcie sami: Skoro wiesz już, że najważniejsza na prerii jest blacha, musisz doceniać także znaczenie gwoździ – bez nich Twoja blacha byłaby teraz gdzie indziej, prawda? I skoro jesteś tu „odpowiednio długo”, na pewno wiesz, że na prerii nic nie jest Cię w stanie uchronić od kurzu – ani blacha, ani najciaśniejsze majtki, ani skafander astronauty. Zawsze się jakoś przeciśnie. Choćbyś nie wiem jak zakręcał, uszczelniał, zawijał, pakował w słoiki i oklejał srebrną taśmą. Wszędzie, gdzie chciałbyś go nie dopuścić, on już tam jest – preriowy kurz, wraz z tym jego chrupiącym chrzęstem.

Nie ukrywajmy, Cejrowski jest mistrzem słowa. Bawi się językiem, wodzi za nos Czytelników i w przezabawny sposób opowiada o wszystkim, co go otacza. Nieważne, czy w grę wchodzi termit „zżerający niebieskie krzesło”, czy ostra jatka dotycząca „zjadania węża (niegrzechotnika)” – zawsze jest zabawnie, zawsze jest pogodnie i zawsze z niecierpliwością przewracamy kartki.  Przyznaję, że dawno nie czytałam tak świetnej książki! Autor nie szczędzi nam przezabawnych wątków, jak próby zmierzenia się z niewykonalnym zadaniem przez lokalnych mieszkańców, mianowicie wymówieniem jego imienia. Jak uchodzi za kryminalistę, kupując dwie choinki (i każąc obcinać ich korzenie) w sklepie z sadzonkami, a nawet, kiedy biorą go za dziwaka, kiedy to codziennie rano rzuca swoim niebieskim krzesłem. Na prerii wieści roznoszą się w mgnieniu oka. Na prerii każdy wie wszystko. Na prerii jest dziko, rdzawo i egzotycznie!Jeżeli miałabym powiedzieć jeszcze kilka słów o nowym wydaniu Wyspy na Prerii to warto zaznaczyć, że książka została świetnie dopracowana. Otrzymujemy publikację liczącą blisko 300 stron, wydaną w twardej, ciężkiej oprawie, która pięknie prezentuje się na półce, wśród serii Biblioteki Poznaj Świat. Karty książki są subtelnie zdobione, a wnętrze ubarwiają liczne fotografie preriowego krajobrazu, który to autor codziennie oglądał w trakcie swojego pobytu. Wielokrotnie stopkę poszczególnych stron zdobią przypisy. Są one w zdecydowanej większości bardzo niekonwencjonalne, bowiem… nie pochodzą od Wojciecha Cejrowskiego a Korekty! :D Mnóstwo cynicznych, bezpośrednich docinek ze strony Wydawcy to jest to, co Czytelnika bawi najbardziej! 

Gorąco polecam!
"JEST JESZCZE COŚ, O CZYM MĘŻCZYŹNI NIE MAJĄ POJĘCIA: KOBIETA NIGDY NIE ZMIENIA POGLĄDÓW - NIE MUSI, GDYŻ MA WSZYSTKIE NARAZ" - ZAPRASZAM NA "WYSPĘ NA PRERII"

Słaba płeć? - Recenzja przedpremierowa!

Słaba płeć? Nie sądzę! Czas na najnowszy film Krzysztofa Langa, który na ekrany kin wchodzi już 1 stycznia. Pokazy przedpremierowe dla mediów i asertywnej publiczności uświetnili specjalni goście. Zaproszenie otrzymały pierwszoplanowe aktorki – Olga Bołądź i Marieta Żukowska oraz reżyser filmu. Czy warto jednak sięgnąć po tę propozycję? Albo czy może ona konkurować z hitowymi Listami do M? Zapraszam!


15 grudnia to świetna data, by po całym kraju rozeszła się informacja, że mamy, na co pójść w końcu do kina. Nie wszystkich porwała magia Jamesa Bonda, nie każdy też planuje podróż do odległej galaktyki Gwiezdnych Wojen, ale każdy łaknie, choć chwili, przed ekranem wśród doborowej obsady i znakomitych dialogów. Nie ukrywam – Słaba płeć to świetna propozycja zarówno dla kobiet „na babski wieczór”, mężczyzn oraz par. Pełna zwrotów akcji, rywalizacji i seksapilu komedia najwyższych lotów. W rolach głównych Olga Bołądź, Piotr Adamczyk, Marieta Żukowska i Piotr Głowacki.

Fabuła filmu niewątpliwie bliska jest współczesnym pracownikom korporacji. Wejście w biurowe antre pełne wyrafinowanych manier i bezwzględności dużo mniej zaskakuje widzów niż . Zośka, główna bohaterka, to postać typowego „słoika”, któremu udało się osiągnąć sukces w wielkim mieście. W domu rodzinnym jednak wszystko zostaje wyolbrzymione. Kawalerka na brudnie nie robi takiego wrażenia jak trzystumetrowy apartament w jednej z najdroższych dzielnic stolicy. Ciężka praca i stanowisko Audytora nie robi takiego wrażenia, jak etat Dyrektora wielkiej korporacji. Pewne informacje trzeba jednak przekazać do rodzimej wioski. Pytanie, które wybierzecie? Obawiam się, że te same, co Zośka.

Jak jednak potoczą się losy głównej bohaterki, gdy oszukana przez szefa straci pracę z wilczym biletem? Co zmieni w jej życiu Janek i praca w knajpie? Gdzie leży granica przyjaźni, miłości, zaufania i szacunku do siebie samej? Obejrzycie produkcję Krzysztofa Langa i sami odpowiedzcie na te pytania.

Film gorąco polecam nie tylko za fabułę, pomysłowość twórców i niesamowite zdjęcia Michaela Coultera. To on zadbał o to, abyśmy zobaczyli Warszawę z perspektywy osoby, która dopiero ją poznaję i odkrywa. Niesamowite wrażenie! 


"Pojedynki" czyli książki, których na rynku zawsze będzie zbyt mało...

Szpitalny Oddział Ratunkowy to idealne miejsce do rozpoczęcia lektury. Takim oto sposobem, dużo wcześniej niż sama się spodziewałam mogę napisać Wam kilka, bardzo ciepłych słów pod adresem książki Tomasz Terlikowskiego pt. „Pojedynki”.


Czytelnikom swojego Bloga nigdy nie wspominałam, że nie lubię przeprowadzania wywiadów. Dla mnie pisanie felietonów, relacji, recenzji czy sama korekta dziennikarska przynosi o niebo więcej frajdy niż (często) wcześniej przygotowana garść suchych pytań. Od kiedy ścieżka związana z komunikacją społeczną zaczęła otwierać przede mną swoje wrota, uważam, że wywiad to forma dialogu, pewnego rodzaju dyskusja pozwalająca na zdobycie ciekawych informacji. Nie da się przewidzieć odpowiedzi naszego gościa, ale należy wczuć się w rozmowę, racjonalnie myśleć i zadawać konkretne pytania. Zauważyłam jednak, że na naszym rynku pojawia się coraz więcej autoryzowanych wywiadów, wydanych w książkowej wersji. Niestety niewiele z nich mogę Wam polecić.

Publikacja Terlikowskiego jest zbiorem przeprowadzonych wywiadów dla tygodnika Fronda z jedną różnicą – zmieniona, na rzecz wydania książki, forma może zaskoczyć wielu, zapoznanych już wcześniej z rozmowami, czytelników. Jak zaznacza autor, książka ma przewagę nad artykułem taką, że pomimo autoryzacji nie trzeba skracać długości dialogu. 

Terlikowski nie boi się żadnego tematu. Od dyskusji na temat życia prywatnego, przechodzimy na tematy związane z religią, seksualnością, by płynnie wkroczyć do świata polityki. Starcie poglądów jest bardzo burzliwe, dyskusja nigdy nie zostaje ucięta w połowie zdania, a wiele padających zdań zaskakuje nas na każdym kroku. Szymon Hołownia przedstawia swój stosunek do aborcji czy in vitro, Ewa Wanat przyznaje, że lubi oglądać filmy pornograficzne, Marcin Meller zazdrości ludziom wierzącym, a Krzysztof Ziemiec uważa,  że czas poświęcony rodzinie jest ważniejszy od „piwa z kolegami”. Bohaterów książki jest wielu. Są to postaci na ogół znane z życia publicznego, przecież nie zabrakło tu Jarosława Gowina, Romana Giertycha czy ojca Jacka Nowakowskiego, z którym rozmowa została opublikowana prawie na samym końcu książki i przyznam, że jest najbardziej kontrowersyjna ze wszystkich. Eutanazja do dziś jest tematem tabu wśród Polaków. Popularne akcje transplantologiczne stają się coraz szerzej akceptowane wśród młodych ludzi, a jakie poglądy, oparte wielokrotnie na doświadczeniu, prezentować może lekarz – dominikanin? Przeczytajcie sami.

Książka jest publikacją godną polecania. Tak dobrych wywiadów nie czytałam już dawno. Mamy tu, jak wspominałam na początku, rozmowę, prosty dialog, który nie tylko zachęca nas do przekręcania kolejnych stronic, ale i skompresowany zbiór informacji, jakie pozwalają poznać nam medialne postaci. Nie od dziś wiadomo, że PiS – PO to przeciwstawne obozy, a każdy z nich ma swoich zwolenników. Nie brakuje tu oskarżeń, wyrzutów pod adresem partii, a nawet konkretnych nazwisk! Katastrofa Smoleńska nadal jest wiecznie żywa. Zachowania Rosji mają wzbudzić strach, a media nie są bezstronne. Wszystko to przewija się w tej książce, która nie jest jedynie zbiorem prostych, płytkich i nic nieznaczących słów. „Pojedynki” do idealny tytuł dla tej publikacji.

Książkę polecam wszystkim osobom zafascynowanym dziennikarstwem, a zarazem osobom, które interesują się bieżącymi sprawami naszego kraju czy ogromem przeciwstawnych opinni i przekonań.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu FRONDA:



Norweskie noce - Derek B. Miller - Recenzja akcji #odSłońKulturę! :D


Jest wiele książek, które intrygują, wciągają i nie pozwalają oderwać się od lektury. Część z nich nas bawi, część pociąga, a inne z impetem zniechęcają do dalszych konwenansów z tytułem. W moje ręce wpadła jedna z najnowszych publikacji wydanych przez Wydawnictwo Feeria pt. Norweskie Noce. Czy było warto poświęcić książce kilkanaście godzin? Czy rozsądnym było spędzić kilka wieczorów w fotelu z kubkiem kawy? Tak! Dawno nie bawiłam się tak świetnie podczas lektury.

Nic nie trwa, dopóki się nie zacznie. Zrób pierwszy krok, a dopiero potem będziesz się martwić, jak daleko zajdziesz.

Kiedy rozpoczęłam pierwszy rozdział nieco się wahałam. Kryminał, kolejna opowieść o zbrodni w niewyjaśnionych okolicznościach, obskurny komisarz i wodzenie za nos czytelnika w kompletnie oderwany od rzeczywistości i absurdalny sposób – to były moje myśli i przekonania, które nijak nie odniosły się do książki Millera. Publikacja jest fenomenalna, bawi, sprawia, że łakniemy kontynuacji lektury, zaciekawieni przewracamy strony i poszukujemy splecionych wątków, drobnych szczegółów i poznania oblicza „potwora”.

Zapytacie pewnie, jak to możliwe, że kryminał bawi. Ano możliwe, bowiem autor skupił się na niesamowitej grze słów, pełnych optymizmu, czasem czarnego humoru dialogach dziadka, wnuczki i jej męża. Miller przedstawia nam naszego głównego bohatera, Sheldona Horwitza, jako 82 letniego mężczyznę powoli wpadającego w demencję. Sheldon oczywiście nie jest w stanie pogodzić się z chorobą, głównie ze względu na swoją przeszłość, ponieważ  należy do byłych żołnierzy Marines i weteranów wojennych.

Kto pierwszy ten lepszy. Wygrywają najsilniejsi. Prawo dżungli. Jestem stamtąd, gdzie konkurencja rodzi kreatywność, a z konfliktu rodzi się geniusz.

Fabuła książki tak naprawdę rozbija się wokół jednego wątku. Sheldon, aby być pod opieką wnuczki, przeprowadził się z Nowego Jorku do Oslo. Nie zna języka, nie odpowiadają mu ani kultura, ani obyczaje panujące w nowym mieście. Pewnego dnia, kiedy zostaje sam w domu, dochodzi do nietypowego zdarzenia. Z mieszkania znajdującego się pięto wyżej dobiegają hałasy, które nie mają miejsca po raz pierwszy od osiedlenia się Horwitza. Z schodów zbiega przerażona kobieta, ukrywająca małego chłopca, wzrokiem błagająca o pomoc. Sheldon niewiele myśląc ukrywa dziecko. Kobieta zostaje zamordowana… Od tego momentu nasza historia się rozwidla. Poznajemy fabułę z perspektywy Sheldona i policji. Autor przywołuje niesamowita retrospekcji i pozwala nam snuć rozmaite domysły o „potworze”.

Czy książkę warto przeczytać? Owszem, zwłaszcza podczas jesiennych wieczorów. Ja spędziłam z lekturą kilka dni. Przyznam, że nieraz uśmiechnęłam się do barwnych komentarzy i docinek Horwitza. Miller miał naprawdę świetny pomysł na fabułę, ale niestety nie zrealizował go w 100% tak, jakby wymagał tego oczytany miłośnik literatury. Zabrakło mi tutaj tempa akcji, skupienia się na zdarzeniach „tu i teraz”, a pominięcia pobocznych elementów, jak np. poronienie Rhei. Nie uważam jednak, że te mankamenty powinny implikować odsunięcie tej prepozycji na boczny plan. Jak dla mnie naprawdę warto sięgnąć po Norweskie noce. Pióro jest niesamowicie lekkie, fabuła dość płynna, a całość zamknięta w blisko 400 stronach. Gorąco zachęcam do lektury! Polecam!


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Feeria!

Recenzja "Harry Potter i Przeklęte Dziecko"

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje
Wywiad: Portal Warszawa i Okolice

Recenzja książki: Sodoma

Recenzja książki: Sodoma
Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie