Nie minął jeszcze tydzień od
premiery najnowszej produkcji Julie Delpy, a zbiera ona wiele pozytywnych opinii.
Siadając wygodnie w kinie i oglądając czołówkę wyrwaną iście z animowanej
wersji „Różowej Pantery” zaczynamy świetną zabawę w jacuzzi!
Po sukcesach 2 dni w Paryżu i 2 dni w Nowym Jorku nominowana do Oscara
Julie Delpy ponownie staje za kamerą, aby rozbawić widzów w swojej najnowszej
komedii – Lolo. Tym razem na drodze do udanego związku zakochanej pary stają
nie rodzice, a nastoletni syn głównej bohaterki.
Wioletta jest po czterdziestce i właśnie przeżywa drugą młodość,
spędzając wakacje życia na południu Francji u boku nowego partnera. Jean-René
może nie jest typem eleganta, za to charakteryzują go nieprzeciętne poczucie
humoru i spontaniczność, które udzielają się nieco sztywnej i pedantycznej Violette.
Kłopoty zaczynają się, gdy zakochana para wraca razem do Paryża. Tam następuje
brutalne zderzenie z rzeczywistością, a dokładnie z zaborczym, nastoletnim
synem Wioletty, który zrobi wszystko, by zniechęcić kochanka matki i pozbyć się
go raz na zawsze.
Dwie samotne, dojrzałe kobiety
podczas pobytu w SPA rozpoczynają historię Lolo.
Początkowo nie do końca jesteśmy w stanie zrozumieć francuski temperament i
poczucie humoru, jednakże przezabawne zwroty akcji wprowadzają nas do bajkowej
fabuły. Film wbrew pozorom odpowiada nam na wiele nurtujących kwestii. Historie
wyrwane z życia to klucz do sukcesu produkcji Delpy i rozbawienia publiczności.
Wulgarne aluzje, ironiczne przedstawienie rzeczywistości i niekonwencjonalne
zwroty akcji sprawiają, że chętnie oglądamy całą ekranizację. Wyobraźcie sobie ustatkowaną,
dojrzała kobietę, na której granową
sukienkę spada olbrzymi tuńczyk - z winy
nieporadnego mężczyzny, Jeana-René. Idealny
początek znajomości, prawda? Historia jednak lubi abstrakcyjne zwroty akcji. JR
przeprowadza się do Paryża, wynajmując pokój „z widokiem na wieżę Eiffla” i
rozpoczyna romans z Violette. Niestety jak w każdej miłości, tak i w tej, ktoś
musi stanąć na drodze uczuciu. Lolo (Vincent Lacoste), dwudziestoletni syn
naszej bohaterki, robi wszystko, by nie odłączyć się od matki.
Lolo
pokazuje nam oblicza związków. Idąc na tę produkcję ze swoim partnerem,
niewątpliwie będziecie w stanie skonfrontować Wasze podejścia. Jedyną wadą filmu,
niestety dość istotną, jest fakt, iż film Delpy zakrawa o kino Woody’ego
Allena. Pytanie, czy jeśli chcemy zrelaksować się po ciężkim dniu, albo
tygodniu pracy będziemy zwracali na to uwagę?
Polecam!
1 opinii:
Widziałam kilka razy zwiastun tego filmu i za każdym razem bardziej się do niego przekonywałam. Może wybiorę się do kina, lubię francuskie filmy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!