Jo Nesbø uzależnia – to pewne.
Swoją przygodę z autorem rozpoczęłam od książki Łowcy Głów i ani przez chwilę nie żałowałam tej decyzji. Ostatnie
wieczory spędziłam jednak z najnowszą powieścią pt. Syn. Intrygującym kryminałem, będącym świetną odskocznią od przygód
Harry’ego Hole!
Zanim zabrałam się za lekturę od
razu sprawdziłam, czy wydanie wpasuje się do mojej kolekcji na półce. Jest
idealne! Książki z serii Ślady Zbrodni naprawdę cudnie się prezentują i jak już
zauważyłam – przyciągają uwagę gości. Pewnie wielu z Was kompletuje różne cykle
wydawnicze na swoich regałach, ale tym, którzy jeszcze nie mają pięknie zastawionej półeczki polecam
książki Wydawnictwa Dolnośląskiego. Mnie oczarowały.
Przechodząc do fabuły książki –
tym razem odbiegamy od standardowego pióra Jo Nesbø. Autor wyraźnie lawiruje
pomiędzy wątkami, bowiem mamy tu więźnia, życie rodzinne, mafijne potyczki, a
nawet romans! Wszystko szczegółowo dopracowane i składające się na bardzo klarowną
całość. Historię rozpoczynamy za murami jednego z najpilniej strzeżonych więzień
w Oslo, tzw. Państwa. Miejsca, w którym nad bezpieczeństwem czuwa rzesza
policjantów, architektura budynku wyklucza możliwość ucieczki, a identyfikacja
pracowników odbywa się z wykorzystaniem linii papilarnych. Okazuje się jednak,
że każde zabezpieczenie można ominąć jeśli prośbę skieruje się do osoby,
mającej kolosalny dług wdzięczności, łaknącej wybaczenia. Johannes Halden,
pomocnik więzienny, skrywał latami tajemnicę śmierci ojca Sonny’ego Lofthousa,
głównego bohatera. Dotychczas oczywiste samobójstwo Lofthousa seniora zmieniło
swoje oblicze, a zarazem monotonny bieg naszej historii…
Co decyduje o kształcie czyjegoś życia? Szereg przypadkowych zdarzeń, nad którymi nie ma się władzy czy raczej kosmiczna siła ciążenia, która automatycznie ciągnie człowieka tam, gdzie musi?
Przyznam, że bardzo spodobał mi
się pomysł na książkę. Nie zaczynamy przygody w statecznej familii, którą nagle
spotyka wielka tragedia, kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie jeden z
członków rodziny. Tu na miejsce zdarzenia nie przyjeżdża detektyw, a kryminalna
zagadka nie zostaje podana nam na tacy. W tej powieści mamy do czynienia z
osadzonym narkomanem, którego ojciec, policjant, został zabity przez
bezwzględnych mężczyzn w czarnych garniturach. W niewyjaśnionych okolicznościach
ginie też Per Vollan, więzienny kapelan, nakłaniający osadzonych do brania
odpowiedzialności za zbrodnie innych w zamian za działkę heroiny, a postrzelona
zostaje Agnete Iversen. W którym miejscu
jednak te historie zaczynają się łączyć? Gdzie szukać rozwiązania zagadki? Jak poradzi
sobie samotny mężczyzna w walce z norweską mafią i skorumpowaną policją? Przekonajcie
się sami. Aby jednak kryminał mógł się dopełnić – nie zabrakło (prawie)emerytowanego
policjanta Wydziału Zabójstw i jego młodej, wyjątkowo spostrzegawczej partnerki.
Podczas lektury miałam czasem
wrażenie, jakby wszyscy bohaterowie toczyli jakaś prywatną wojnę – Sonny chce
pomścić śmierć ojca, Kari łaknie ukończenia studiów i kolejnych awansów, sidła Nestora nie
pozwalają nikomu, by mafijne zbrodnie ujrzały światło dzienne, a policja
pragnie tylko… bezpieczeństwa. Własnego bezpieczeństwa. Nie ma się co
oszukiwać, Nesbo przedstawił realia, o których nikt głośno nie mówi. Osadził je
w niekonwencjonalnej historii i świetnie
zobrazował. Odnoszę wrażanie, że z Jo Nesbø jest tak samo jak z J.K.Rowling,
pamiętacie? Trudno nie zauważyć, że każda kolejna książka jest lepsza od
poprzedniej. Gdybym miała porównać Syna
do Karaluchów, zauważylibyśmy
kolosalną różnicę w piórze autora. Najnowsza publikacja jest bardzo sprawnie
napisana. Każda część została świetnie dopracowana, a poszczególne wątki
szczegółowo opisane. Dzięki temu wchodzimy w fabułę, nie stajemy z boku, nie
obserwujemy zdarzeń, a wędrujemy razem z Kefasem i jego partnerką, wraz z Sonnym
przeżywamy kolejne przygody…
Najnowszą powieść Nesbø gorąco polecam. Sądzę,
że świetnie sprawdzi się na wakacyjne wieczory, bowiem przyniesie Wam dreszczyk
emocji, a zarazem umili popołudnia. Mi lektura zajęła 3-4 dni, głównie dlatego,
że czytałam nocą. Jeśli jednak zabierzcie Syna ze sobą na huśtawkę czy błogie
lenistwo w cieniu drzew, przeczytacie ją w mgnieniu oka. Chciałabym niestety
zwrócić uwagę na drobny mankament, głównie skierowany do tłumacza, ponieważ musicie uzbroić siew cierpliwość. Włos na
głowie zjeżył mi się niesamowicie, widząc spolszczone słówka,
np. lancz. Wydaje mi się, że jesteśmy już na tyle chłonnym językowo krajem, że
pewne zwroty budziłyby mniej kontrowersji, jeśli pozostałyby w swojej
podstawowej wersji. Poza tym – nie mam
żadnych zastrzeżeń. Życzę wszystkim miłej lektury! :)
8 opinii:
Cieszę się, że nie brakuje tu dreszczyku emocji, choć zanim sięgnę po "Syna", wcześniej z pewnością doczytam cykl z Harrym Hole. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńCykl z Holem wciąga... :D polecam też "Łowców głów". Zarówno książkę, jak i film :)
UsuńMam w planach :) Po kwietniowym spotkaniu z Nesbo we Wrocławiu, mam jeszcze większą ochotę na jego książki1
OdpowiedzUsuńJa niestety tej przyjemnosci nie miałam:( okropnie zazdroszczę! :D
UsuńNa wakacyjny wieczór to na pewno świetna propozycja.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam kryminały Nesbo :)
UsuńKsiążkę Jo Nesbo mam na swojej półce, ale jakoś nigdy nie mam nastroju na ten klimat, chyba muszę po prostu po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko pierwszy tom serii z Hole'em i dla mnie za wolna akcja, ale siostra bardzo lubi, więc i tę książkę mamy w biblioteczce.
OdpowiedzUsuńDziękuję!