­
­

Robert Galbraith - Zabójcza biel

J.K.Rowling nadal pisze pod pseudonimem. Co czeka Was w najnowszej części cyklu Cornoran Strike pt. Zabójcza biel


Akcja książki toczy się w blasku fleszy. Medialny sukces głośnej sprawy sprzed lat miał dwie strony medalu. Z jednej przełożył się na wzrost firmy Cormorana, awans Robin na pozycję wspólniczki i zwiększenie ilości ciągle napływających zleceń. Z drugiej strony jednak sprawił, że ciągle ktoś patrzy im na ręce, wywołując przy tym niemałą presję. Jak nietrudno się domyślić, sprawa w Zabójczej Bieli musi być więc wyjątkowa. Otóż w biurze detektywów przy Denmark Street zjawia się młody mężczyzna. Chaotyczny, niespokojny, być może chory psychicznie. Zdradza śledczym, że w młodości był świadkiem morderstwa i prosi, by Cormoran przejął śledztwo. Nie trzeba długo czekać, aż historia ta zatoczy koło, a urywki innych spraw z powrotem przywołają Billy’ego. 

Nie ukrywam, że najnowsze książki Roberta Galbrighta sposobem śledztwa i zawiłością zagadek coraz bardziej zbliżają się do niedoścignionego wzoru, czyli Sherlocka Holmesa. To, jak głęboko należy się wedrzeć do ludzkiej psychiki oraz ilość dowodów i poszlak, które należy przeanalizować są na miarę mojego ulubieńca z Baker’s Street. Książkę czyta się lekko. Są jej ogromni fani, zachwyceni mistrzostwem w prowadzeniu intrygi, jednak ja potraktowałabym tę powieść jako historię obyczajową z wątkiem sensacyjno-kryminalnym. Lektura momentami była nużąca, ale wyjątkowo spójna i przemyślana. Bohaterowie zostali narysowani grubą kreską i żaden z elementów tej układanki nie jest poruszany bez przyczyny. Polecam Wam, abyście zmierzyli się z Zabójczą Bielą samodzielnie i ocenili, czy ta książka może Was zainteresować. 
Sprawdź na stronie Wydawnictwa
Seria Cormoran Strike cieszy się niebywałą popularnością na całym świecie, głównie za sprawą wyjawienia nazwiska autorki, ukrywającej się pod pseudonimem. Rowling zapowiedziała, że całość zamknie się w siedmiu tomach, a m za nami już Wołanie Kukułki, Jedwabnik oraz Żniwa zła. Całość tworzy integralną całość. Prowadzone śledztwa to baza doświadczeń oraz sprawne analizowanie dowodów i poszlak. Z kolei cykl ten pokazuje również burzliwość relacji międzyludzkich. Nasz kluczowy duet od samego początku żywi do siebie niecodzienna sympatię, romans wisi w powietrzu, jednak żadne z nich nie decyduje się na pierwszy krok. Czy Zabójcza biel w końcu to zmieni? Musicie przekonać się sami.

Projekt Szekspir powraca, a na pokładzie niezastąpiony Jo Nesbø!

Projekt Szekspir to fantastyczna inicjatywa brytyjskiego wydawcy Hogarth Press, który z okazji 400 rocznicy śmierci Williama Szekspira zaprosił znanych i cenionych twórców z całego świata do stworzenia nowych książek, nawiązujących do dramatów mistrza. Cały projekt możecie śledzić pod adresem www.szekspir.lubimyczytac.pl, tymczasem ja zapraszam do przeczytania recenzji najmłodszego dziecka na polskim rynku Wydawniczym - Jo Nesbo - Macbeth.

Na samym początku muszę zdradzić Wam kontrowersyjny fakt z mojego życia. Jako uczennica, licealistka właściwie nie czytałam książek, które były aktualnie obowiązującymi w szkole lekturami. Wśród tytułów, które trafiły w moje ręce, a później były wykorzystane do pracy maturalnej, znalazł się jednak fascynujący Makbet i motyw szaleństwa, którego zdołałam się w nim doszukać. 

Szekspirowski Macbeth tym razem został przeniesiony w lata 70-te XX wieku, gdzie silny, niezależny policjant, imieniem Duncan, wspinający się po szczeblach zawodowej kariery decyduje się pomóc swojemu przeznaczeniu. Zmotywowany przepowiednią, wsłuchany w słowa swojej Lady, popełnia makabryczną zbrodnię, w której ginie niewinny człowiek. Czy zdolny, błyskotliwy policjant mógłby otrzymać awans, będąc mordercą? Czy piętno, które odcisnął pozwoli mu wieść spokojne życie? Czy lawirując pomiędzy moralnością a zdradą i żądzą władzy ma jeszcze wpływ na to, jak będzie wyglądała jego przyszłość? Jaką rolę w tym wszystkim odgrywa kobieta, miłość tytułowego Macbetha, czyli szefowa kasyna Inverness.

Sprawdź na stronie Wydawnictwa
Jo Nesbo w swojej najnowszej książce udowodnił, jak dojrzałym pisarzem stał się na przełomie lat. Dzisiaj każda z jego postaci jest bardzo przemyślana i dopracowana. Nie ma nic nie wnoszących wątków, nie ma słów rzuconych na wiatr. We wszystkim, co do tej pory stworzył znalazł się pewien klucz, który pozwala szekspirowskiej historii dać nowe życie. Jestem pod ogromnym wrażeniem, choć momentami lektura mnie nużyła, a na samym początku nie potrafiłam się odnaleźć wśród wątków czy imion bohaterów. Uważam jednak książkę Macbeth za interesującą i bardzo wciągającą. Polecam!

Zaklęcie podróżne - Michał Głombiowski

Doskonale wiecie, że z niezwykłą dbałością przygotowuję dla Was nowa odsłonę bloga, w której jednym z głównych elementów będzie sekcja Travel. Aby jednak miło rozpocząć nowy rozdział, chciałabym zachęcić Was do lektury książki Zaklęcie podróżne. Kreta od kuchni

W Grecji nigdy nie byłam. Planuję, ale póki co nie jest ona głównym celem moich podróży. Kreta zawsze wydawała mi się miejscem przepełnionym po brzegi turystami, a jako że nie lubię tłumów, niespecjalnie przykładałam wagę do ofert biur podróży. Nie zwróciłam jednak nigdy uwagi na czynnik ludzki, czyli drugą stronę podróżniczych przygód. Polaków często uważa się za ludzi leniwych, kradnących. Włochów za pełnych życia smakoszy. Norwegów za konserwatywnych, chłodnych i pozbawionych uczuć ludzi, a Greków? Mieszkańcy Krety to ludzie, którzy bez trosk i zmartwień żyją w swoim rytmie. Bez sporów, nacisków, obłudy i kłamstwa. Ich życie, pomimo zgiełku i przepychu turystycznych miejscowości jest zupełnie inna, a żaden z tubylców nie ma nic wspólnego z biznesowym orężem. Książka przez chwilę przypominała mi podróże Wojciecha Cejrowskiego. Nasz przewodnik, przemierzył wyspę, by zadbać kulturę, religię, zwyczaje i obrządki jej mieszkańców. Nie raz podczas lektury samodzielnie zastanawiałam się na główną tezą postawioną przez Michała Obsta Głombiowskiego. Autor dołożył wszelkich starań, by zbadać świat Kreteńczyków. Czy życie z dala od fabryk, chemikaliów, suplementów i przede wszystkim ciągłego stresu wpływa na zdrowie, samopoczucie, a co za tym idzie długowieczność? 
Sprawdź na stronie Wydawnictwa
Książki z serii Z różą wiatrów to jedne z moich ulubionych tytułów. Wydawnictwo Dolnośląskie z wielką dbałością przykłada się realizacji swoich publikacji. Każda z książek jest ciekawa, napisana prostym językiem, podzielona na ściśle powiązane ze sobą sekcje. Jeżeli wiec szukacie dobrej literatury podróżniczej, nie licząc na nieskończoną ilość fotografii, a opisy miejsc, zdarzeń i przygód bohaterów, zachęcam was do lektury. Zaklęcie podróżne to nie tylko zwykła książka o wyspie i jej mieszkańcach. To także interesująca pigułka wiedzy, dotycząca wpływu cywilizacji na współczesnych ludzi. Chwila refleksji gwarantowana!

Anna Jansson - Zaginiony

Zniknięcia się zdarzają. Czasem nie są w stanie wpłynąć na nas, na sposób postrzegania świata, jednak istnieją również straty, z którymi nie sposób się pogodzić - śmierć.

Mały Andreas spędza godziny na cmentarzu, gdzie został pochowany jego starszy brat. Na pozór nic w tym dziwnego - młodzieniec cierpi po stracie, poszukuje bratniej duszy, stara się ułożyć świat na nowo. Jest klasycznym przykładem dziecka ze schematem porzucenia, które na co dzień funkcjonuje samotnie, z dala od przyjaciół, rówieśników i bliskich. Chłopiec samodzielnie zajmuje swój czas, wymyśla niestworzone historie, żyje na pograniczu świadomości i wykreowanych mitów. Pewnego dnia jednak nie wraca do domu. Podniesiony alarm. Czas rozpocząć śledztwo. Na pierwszy plan wychodzi inspektor Maria Wern.

Zaginiony to ósmy tom serii szwedzkiej autorki, Anny Jansson i jak można się domyślać, jej sukces na rynku wydawniczym świadczy o wyjątkowo dobrym przyjęciu przez Polaków. Język pisarki jest lekki, plastyczny. Lektura nie nuży, staje się świetną odskocznią od codziennych obowiązków. Nie ukrywam, że zaskoczyła mnie przemyślana fabuła książki. Zaginiony to tak naprawdę wielowątkowa powieść kryminalna, której wspólnym elementem jest inspektor Wern. Każda z jej poszlak przywodzi czytelnikowi na myśl nowe rozwiązanie historii, ale ciągle nieodkryte aż do ostatniej karty. Jak sądzicie, dziewięcioletni Andreas został porwany? Zabity? Jaką rolę w śledztwie odegra enigmatyczna czaszka? O wszystkim musicie przekonać się sami podczas lektury. 
Sprawdź na stronie Wydawnictwa
Zachęcam Was do przeczytania książki Zaginiony. Autorka nie należy do grona najpopularniejszych pisarzy Skandynawii, takich jak Jo Nesbo, Henning Mankell czy Stieg Larsson, ale jest na dobrej drodze, by walczyć o wyróżnienie wśród najznamienitszych. Książka jest napisana w bardzo jasny, klarowny sposób. Lektura sprawia, że chcemy rozwiązać niecodzienną zagadkę i obnażyć kryminalną twarz malowniczej Gotlandii. Koniecznie sprawdźcie, co spotkało Andreasa. 

GEIR TANGEN - Maestro

Od pewnego czasu uznaję Wydawnictwo Dolnośląskie za najlepszego wydawcę kryminałów. Na brawa zasługuje nie tylko bestsellerowa saga z komisarzem Harrym Hole w roli głównej, a cały komplet fascynujących książek z serii Ślady Zbrodni. Jak sądzicie? Czy powinno znaleźć się tam miejsce dla debiutantów? 

Sięgając po nowe książki nieraz stajemy przed trudnym wyborem - czytać czy nie czytać. Otrzymując powieść Geir Tangen uznałam, że na pewno warto spróbować. Czy zostałam zawiedziona? Nie. Mieliśmy Norwegię, zbrodnię, intrygę, zmęczonego życiem dziennikarza, który rozpoczyna własne śledztwo i sympatyczną, młodą policjantkę, wśród klasycznych, nijakich śledczych. Wszystko się zgadza.

Akcja naszej powieści nabiera tempa, gdy Viljar otrzymuje tajemniczą wiadomość. Nieznajomy, tytułujący się Maestro, informuje dziennikarza o planie morderstwa na człowieku, który umknął wymiarowi sprawiedliwości. Wyjątkowo silny bodziec ponownie porusza Viljarem. Czy zła passa, rozgoryczenie i depresja odejdą na drugi plan?

Pozornie prosta historia zawiera w sobie ogromną ilość wątków. Z pewnością relacje morderca-dziennikarz-policja nie są dla Was czymś nowym i interesującym, ale wierzcie mi, że autor zadbał o nieprzewidywalność i pełną zwrotów akcji fabułę. Aby bardziej Was zainteresować dodam, że pozornie obserwujący wszystkie zdarzenia Viljar zostaje w ciekawy sposób wpleciony w tę historię. Staje się elementem układanki, którą ktoś precyzyjnie tworzy. 
Sprawdź na stronie Wydawnictwa
Jestem zdumiona tak dobrym debiutem. Nie spodziewałam się, że miłośnik kryminałów i zarazem bloger może w tak dobry sposób skonstruować powieść. W książce znalazłam kilka mankamentów. Zarys drugoplanowych postaci nieco wydłużył książkę, a dla mnie okazał się zbędnym zabiegiem. Innym elementem jest język, którym posługują się bohaterowie. Momentami czułam się znudzona lekturą, potrzebowałam chwili oddechu, ale fabuła okazała się na tyle interesująca, że zdecydowałam się dokończyć czytanie.  Widać również, że Geir Tangen fascynuje się literaturą. Podobne, a czasem wspólne elementy książek, które znamy i cenimy to zauważalna cecha. Niemniej jednak warto. Autor wniósł mnóstwo świeżości na rynek wydawniczy i dla wielu z pewnością stanie się jednym z ulubionych pisarzy. Tangen w świetny sposób prowadzi fabułę, doskonale dba o drobne elementy, na które czytelnik zwraca uwagę podczas lektury. Książka jest godna uwagi, a enigmatyczny Maestro zmusza do chwili refleksji i zaangażowania czytelnika. Jeśli mam ocenić debiut - jest jednym z lepszych autorów, któremu musicie poświęcić szczególną uwagę. 

Jo Nesbø - Pragnienie

Wracam do Was w wielkim stylu! Po podróżach małych i dużych, grypie… czas na najnowszą książkę Grupy Wydawniczej Publicat S.A. Pragnienie.


Jo Nesbo kazał wyjątkowo długo na siebie czekać i przyznam, że nieco obawiałam się lektury. Wiedziałam, że przed nami jedna z najgłośniejszych premier tego roku, ale czy napisana w równie dobrym stylu, co poprzednie książki?

Harry Hole zaskakuje wszystkich! Nie jest już funkcjonariuszem, któremu życie ucieka przez palce, a cenionym wykładowcą – legendą w swoim fachu. Nie jest mu jednak łatwo walczyć z pokusą. Docierające wokół komunikaty o makabrycznych zbrodniach to szereg impulsów, które sprawiają, by podjął się rozwiązania ostatniej zagadki w karierze – zagadki, która pozwoli mu uspokoić sumienie i zamknąć sprawę sprzed lat.

Młoda kobieta zostaje brutalnie zamordowana we własnym mieszkaniu. Śledztwo wykazuje, że korzystała z aplikacji Tinder i po udanej randce zakończyła spotkanie we własnym domu. Okazuje się jednak, że cała zbrodnia zostaje czytelnikowi podana na talerzu. Doskonale wiemy, kim jest ofiara, znamy jej imię, nazwisko, pełną biografię. W mgnieniu oka zostaje również odnalezione narzędzie zbrodni, a kryminalna zagadka z pozoru staje się oczywista. Pytanie, czemu morderca rozszarpuje ciało i wypija krew?

Pragnienie to książka, którą pomimo objętości przeczytacie jednym tchem. Wyrafinowana, czasem brutalna, a zarazem enigmatyczna zbrodnia pochłoną Was bez reszty. Jo Nesbo z każdą nową powieścią szlifuje swój warsztat, a jego pióro zaskakuje czytelnika. Gra słów, niedokończone wątki i lawirowanie pomiędzy rozmaitymi elementami sprawiają, że kryminalna zagadka przestaje być oczywista. Nesbo w najznakomitszy sposób wodzi czytelnika za nos, zmuszając do obnażenia zbrodni. Książka w pewien sposób może być też przestrogą dla wielu osób, randkujących przez Internet. Nie sugerowałabym nikomu dosłownego odebrania przekazu, a spojrzenie na to, co Jo Nesbo zapisał pomiędzy wierszami.
Sprawdź na stronie Wydawnictwa
Gorąco polecam Wam lekturę. Jo Nesbo w każdej z powieści udowadnia, że jest niesamowitym pisarzem. Kryminalną częścią zachwycają się wszyscy miłośnicy gatunku, z kolei wiele kobiet niemalże ze łzami w oczach poddaje się emocjom, które serwuje pisarz. Każdy tom przedstawia odmienionego detektywa. Hole raz boryka się z alkoholizmem, później bierze ślub, aż staje się szczęśliwym ojcem. Połączenie realnych, prawdziwych losów bohatera z dynamiczną akcją, brutalną zbrodnią, psychopatycznym mordercą i wciągającą fabułą daje blisko pięćsetstronicowy kryminał najwyższych lotów. 

Teresa Grzywocz - Z chmur do Azji. Stewardesa w krajach Dalekiego Wschodu

Ostatnie podróże sprawiły, że postanowiłam powrócić do zapomnianej i czasem ignorowanej przeze mnie literatury podróżniczej. Dzisiaj chciałabym zabrać Was do Azji razem z Wydawnictwem Dolnośląskim i autorką pewnego bloga...

Azja nie jest kontynentem, który chciałabym zwiedzić. Nie uważam, że jest mniej interesująca niż pozostałe zakątki świata, albo że nie zdoła mnie zachwycić, ale wydaje się w pewnym stopniu nieosiągalna, wyobcowania i niedostępna.

Podróż z Teresą Grzywocz była dla mnie niespodzianką. Kilka pięknych miejsc, pokazanych ze swoimi wadami i zaletami zostaje zamkniętych w blisko 300-stronicowej powieści. Singapur, najpiękniejszy i najbardziej bezwzględny to clue naszej opowieści. Autorka nie szczędzi słów. Dzieli się z nami pięknem krajobrazu, nowoczesnością i tym, co kryje się pod osłoną wykreowanej rzeczywistości, takie jak relacje międzyludzkie, kuchnia, lokalne supermarkety czy obecność natarczywych gburów. 

Przewagą tej książki jest zdecydowanie forma. Teresa Grzywocz przedstawiła prawdziwe historie w niecodziennym wydaniu. Poszczególne opowiadania, krótkie relacje to swego rodzaju reportaż, oparty na obserwacji i własnym doświadczeniu. Autorka podróżowała po wielu miejscach, odwiedzała każde z nich, starała się wtopić w tłum i nie wyróżniać. Pragnęła czuć się swojsko i sprawić, by jej obecność nie krępowała mieszkańców. Czasem miałam nawet wrażenie, że jest jak Wojciech Cejrowski, który podróżując po Ameryce Łacińskiej wtapia się w tłum, który przyjmuje go pod swój dach i pokazuje sposób na życie, którego nie zna żaden biały człowiek. Tak jest i tutaj, Azja nie tylko jest dla nas odległym lądem, ale i zlepkiem zupełnie innej kultury, przekonań czy wiary. Jeśli chcecie poznać ją od kuchni, zachęcam do lektury.

Każda z opowieści zawartych w książce czaruje i każda pokazuje nowy element podróżniczej układanki. Jedyną wadą, jaką znalazłam to język autorki. Nie czytałam tej propozycji z zapartym tchem, a traktowałam ją jako podróżnicza ciekawostkę, bowiem Teresa Grzywocz relacjonuje wszystko czymś w rodzaju notatek. Każdy rozdział zawiera w sobie jeden temat, a skoro nazywają się m.in. "Prasa", "Jedzenie" czy "W hotelu" - sami możecie odgadnąć, co się kryje pod nimi. 
Sprawdź na stronie Wydawnictwa
Czy warto przeczytać książkę Z chmur do Azji. Stewardesa w krajach Dalekiego Wschodu? Moim zdaniem tak, ale jeśli oczekujecie zapierające dech w piersiach wyprawy po Wietnamie, Kambodży cy Sri Lance to zdecydowanie muszę odesłać Was do innych książek. Jeżeli jednak pasjonuje Was Singapur, któremu Teresa Grzywocz poświęca najwięcej uwagi, z pewnością będziecie zadowoleni.

David Baldacci - Ostatnia mila

Melvin Mars został skazany na śmierć za zabicie własnych rodziców. Odlicza godziny do egzekucji, utrzymując, że to nie on popełnił tę makabryczną zbrodnię. Czy zdoła jednak udowodnić swoją niewinność zanim kat wykona wyrok?

David Baldacci powrócił w wielkim stylu. Po bestsellerowej powieści z Cyklu Amos Decker pt. W pułapce pamięci, czas na rozstrzygnięcie tajemniczej zbrodni. Melvin Mars, odsiadujący wyrok w Teksańskim Zakładzie Karnym w Huntsville, godzi się z wyrokiem sądu. Jego psychika i analiza zdarzeń prowadzi czytelnika po meandrach ludzkiej wyobraźni i siły osobowości. Wyobrażacie sobie siebie w tej sytuacji? Pomyślcie, lada chwila ktoś pozbawi Was życia, sami jednak cierpicie po stracie najbliższych i jednocześnie jesteście skazani na przegraną – wyrok zapadł.

Detektyw FBI, Amos Decker, po raz kolejny prowadzi śledztwo. Jego nabyta umiejętność, będąca konsekwencją urazu głowy, to klucz do rozwiązania najbardziej zawiłych kryminalnych zagadek, jak i przekleństwo, które ciąży nad nim niczym gradowa chmura. Decker nie zapomina. Nie jest w stanie wymazać ze swojej głowy brutalnych morderstw i obrazów, które niegdyś zapadły w jego pamięci. Czy ta umiejętność pozwoli i tym razem doprowadzić do końca tajemniczą sprawę morderstwa? Otóż pewnego dnia zgłasza się skazaniec, który przyznaje się do popełnienia zabójstwa rodziców Melvina Marsa. Pytanie tylko, co kryje się pod tą sprawą i dlaczego nagle chce wziąć odpowiedzialność za swoje czyny?

Sprawdź na stronie Wydawnictwa
Ostatnia Mila to powieść, którą czytamy z zapartym tchem. Lektura wciąga, akcja jest pełna zwrotów akcji, a sam autor wodzi czytelnika za nos, pokazując coraz to nowe oblicze sprawy. W trakcie czytania, nabieramy również sympatii do Amosa Deckera, który w poprzednim tomie nie budził mojego zaufania. Wiele elementów w książce ciągnie się powoli, jakby swoim trybem, ale kolejne części układanki idealnie do siebie pasują, a każdy jej fragment odkrywa przed nami następne wątki. Moim zdaniem warto sięgnąć po ten tytuł. Zimowe wieczory to idealna pora na kryminalne historie w najlepszym wydaniu.  Zapraszam również do lektury recenzji książki W pułapce pamięci na Odsłoń Kulturę! 

Śmierć na Nanga Parbat - recenzja książki Maxa von Kienlina

W 1970 roku Günther Messner, młody włoski himalaista, poniósł śmierć podczas zejścia z Nanga Parbat. Zginął tuż po tym jak wraz z bratem, Reinholdem, pokonał nieprzebytą wcześniej ścianę Rupal, uchodzącą za najwyższe skalne urwisko naszego globu.

Przez lata narosło wiele wątpliwości wokół okoliczności tamtych dramatycznych wydarzeń. Starszy z Messnerów winą za śmierć brata obarczał kierownika wyprawy oraz innych jej uczestników. Max von Kienlin, który również brał udział w tragicznej ekspedycji, podejmuje polemikę z oskarżeniami stawianymi przez Reinholda Messnera.
Opis pochodzi ze strony Wydawnictwa


Kochamy góry. Nieodkryte dotąd szczyty, piękne widoki i adrenalinę buzującą w naszych żyłach. Dla wspinaczy każda kolejna wyprawa jest marzeniem. Ale każda ekspedycja wiąże się z pożegnaniem z najbliższymi i chichą nadzieją, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Nie wszyscy jednak wygrywają walkę ze śmiercią. Nie każdemu dane wrócić cało po tygodniach spędzonych na mrozie – odmrożone kończyny, które należy amputować, skóra, która poprzez silne wiatry, śnieżycę i niską temperaturę zapomina o swoich naturalnych cechach, aż w końcu fizyczne obrażenia, upadki i piękna śmierć w drodze na szczyt.

Góry nie wybaczają błędów. Nie dają drugiej szansy. Nanga Parbat zwana Nagą Górą to dziewiąty, co do wysokości szczyt świata (8126 m n.p.m.), położony w zachodniej części Himalajów Wysokich. Góra ta pochłonęła życie blisko 100 wspinaczy, a ponad 300 ekip próbowało ją zdobyć. Nielicznym się udało. W książce Śmierć na Nanga Parbat Max von Kienlin opowiada nam swoją historię i obnaża prawdę o Reinholdzie Messnerze, który jako pierwszy dokonał samotnego wejścia na szczyt przez frankę Diamir. Zginął wtedy jego brat, a żadne fotografie nie zostały zachowane. Jak doszło to jednego z najtragiczniejszych zdarzeń?

Książka jest zapisem „porozrzucanych notatek” Maxa von Kienlina, które miały stanowić pamiątkę dla niego oraz być cichym zapisem wspomnień dla jego najbliższych. Autor opowiada nam swoją historię od wspomnień z dzieciństwa, gdy jego rodzice zafascynowani byli wyprawą swoich swoich przyjaciół, przez to, jak trafił do zespołu ekspedycyjnego Karla Marię Herrligkoffera przez każdy dzień wyprawy. W dniu, kiedy Günther i Reinhold Messner zdobyli Nanga Parbat, nie było go w obozie. Dobre warunki pogodowe pozwoliły jednak himalaistom wspiąć się na szczyt, jednak w drodze powrotnej młodszy z braci padł ofiarą choroby wysokościowej i obawiał się powrotu flanką Rupal. Günther nie dotarł do obozu. Nikt poza Reinholdem Messnerem nie znał prawdy o dramatycznych zdarzeniach, które zaszły 27 czerwca 1970 roku, jednak wszyscy członkowie ekipy otoczyli fakty zgodnym milczeniem. Niestety Reinhold obarczył odpowiedzialnością kierownika wyprawy, później, kolejne zarzuty padały pod adresem uczestników eskapady i to nakłoniło Maxa von Kienlina do przedstawienia prawdziwej wersji zdarzeń w książce Śmierć na Nanga Parbat.

Sprawdź na stronie Wydawnictwa!
Dla miłośników gór, zwłaszcza fanów alpinizmu i himalaizmu książka jest idealną lekturą. Kienlin opowiada o przygotowaniu do eskapady, warunkach, z jakimi należy się liczyć podczas podróży i zasadach panujących u podnóża najwyższych szczytów. W ciekawy sposób opisuje swoje przeżycia, nie tylko te dotyczące wspinaczki, budowy mostów, ale i relacji z tragarzami. Książka jest fenomenalnym zbiorem ciekawostek tych, którzy chcą podbijać najwyższe szczyty świata. Obnaża jednak historię, którą każdy wspinacz, marzący o ośmiotysięcznikach, powinien poznać. Miłej lektury!


#11 Robert Galbraith - Żniwa zła

Robert Galbraith to przełomowy pisarz. Diabelsko inteligentny, przebiegły, tajemniczy pokazuje nam zupełnie inną stronę swojej twórczości. Świat magii i czarów odszedł w zapomnienie. J.K.Rowling pozwoliła dorosnąć swoim czytelnikom i stała się na krótką chwilę mężczyzną. Nikt nie spodziewał się tak spektakularnego powrotu na rynek wydawniczy. Brawa!

Pojawienie się na rynku serii Cormoran Strike zaskoczyło niejednego miłośnika Harrego Pottera. Błyskotliwa opowieść, która nie tylko wciąga i zaskakuje, ale przyprawia o gęsią skórkę i sprawia, że chętnie sięgamy po kolejne części tej historii. Na Odsłoń Kulturę mieliśmy już do czynienia z Wołaniem Kukułki i Jedwabnikiem, a dziś chciałabym zaprezentować Wam Żniwa Zła.

KUP KSIĄŻKĘ
Trzecia powieść Roberta Galbraitha to diabelsko inteligenta zagadka kryminalna, a zarazem wciągająca historia kobiety i mężczyzny, którzy znaleźli się w trudnym momencie, zarówno jeśli chodzi o życie zawodowe, jak i osobiste.
Robin Ellacott otrzymuje tajemniczą przesyłkę. Z przerażeniem odkrywa w paczce odciętą nogę. Szef dziewczyny, prywatny detektyw Cormoran Strike, jest równie zaskoczony, choć nieco mniej przerażony. Przychodzą mu na myśl tylko cztery osoby, które mogłyby być zdolne do takiej brutalności. Detektyw sądzi, że policja podąża fałszywym tropem. Rozpoczyna śledztwo na własną rękę.

Elementem każdej kryminalnej intrygi jest odcięta kończyna. Mamy do czynienie z odciętym palcem, dłonią, a w zależności od stopnia brutalności oprawców, nawet i głową. Robin Ellacott, rudowłosa asystentka w agencji detektywistycznej, otrzymuje jednak w przesyłce… nogę. Nogę, która na pierwszy rzut oka przypomina kończynę, którą niegdyś utracił Strike. Czy ma to jakiś związek z naszym ulubionym weteranem?

Brawa dla Galbraitha za to, że doskonale zaplanował tę serię. Niektóre wątki i fakty przewijają się w naszej historii, a każdy kolejny tom powieści staje się ich uzupełnieniem. Robin poznaliśmy z pryzmatu jej życia rodzinnego oraz pracy w agencji. Cormoran Strike nie obnażał nigdy przed nami swojej codzienności, a większość informacji dotyczy wyłącznie jego pracy z perspektywy zwykłego zjadacza chleba. Żniwa zła to zdecydowanie uzupełnienie poprzednich części. To książka wyjątkowo intymna, prywatna. To książka, która pokazuje nam zupełnie inne oblicze głównych bohaterów. Ich losy łączą, splatają… dlaczego?

Paczka zaadresowana do Robin ewidentnie daje do myślenia Strikowi. To on, z niewiadomego powodu, czuje się odbiorcą tej niewygodnej paczki, a choć nie wiemy kim jest sprawca tej okrutnej zbrodni, grono podejrzanych się zawęża. Czy poznamy niewygodne fakty z życia Cormorana? Czy właścicielka odciętej kończyny zasłużyła, by tak brutalnie ją okaleczyć? W mgnieniu oka dostrzegajmy, że liczba ofiar rośnie, a morderca naigrywa się z brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości. Nie ma żartów. Czy zastraszanej Robin również grozi śmiertelne niebezpieczeństwo?

Żniwa zła to świetny kryminał, który pokazuje, że próby sprostania wymaganiom czytelników innego gatunku literackiego są możliwe do zrealizowania. Wbrew pozorom nadchodząca premiera Harrego Pottera i Przeklętego Dziecka nie utrudniła Rowling pracy nad powieścią. Każdy tom powieści z serii Cormoran Strike jest lepszy od poprzedniego, warto jednak rozpocząć lekturę od Wołania Kukułki. Żniwa zła gorąco polecam i zachęcam Wszystkich do lektury. 
Dziękuję za egzemplarz! 


Dziękuję za e

#6 KSIĄŻKA NA WAKACJE: Jo Nesbø - Syn

Jo Nesbø uzależnia – to pewne. Swoją przygodę z autorem rozpoczęłam od książki Łowcy Głów i ani przez chwilę nie żałowałam tej decyzji. Ostatnie wieczory spędziłam jednak z najnowszą powieścią pt. Syn. Intrygującym kryminałem, będącym świetną odskocznią od przygód Harry’ego Hole!

Zanim zabrałam się za lekturę od razu sprawdziłam, czy wydanie wpasuje się do mojej kolekcji na półce. Jest idealne! Książki z serii Ślady Zbrodni naprawdę cudnie się prezentują i jak już zauważyłam – przyciągają uwagę gości. Pewnie wielu z Was kompletuje różne cykle wydawnicze na swoich regałach, ale tym, którzy jeszcze nie  mają pięknie zastawionej półeczki polecam książki Wydawnictwa Dolnośląskiego. Mnie oczarowały.

Przechodząc do fabuły książki – tym razem odbiegamy od standardowego pióra Jo Nesbø. Autor wyraźnie lawiruje pomiędzy wątkami, bowiem mamy tu więźnia, życie rodzinne, mafijne potyczki, a nawet romans! Wszystko szczegółowo dopracowane i składające się na bardzo klarowną całość. Historię rozpoczynamy za murami jednego z najpilniej strzeżonych więzień w Oslo, tzw. Państwa. Miejsca, w którym nad bezpieczeństwem czuwa rzesza policjantów, architektura budynku wyklucza możliwość ucieczki, a identyfikacja pracowników odbywa się z wykorzystaniem linii papilarnych. Okazuje się jednak, że każde zabezpieczenie można ominąć jeśli prośbę skieruje się do osoby, mającej kolosalny dług wdzięczności, łaknącej wybaczenia. Johannes Halden, pomocnik więzienny, skrywał latami tajemnicę śmierci ojca Sonny’ego Lofthousa, głównego bohatera. Dotychczas oczywiste samobójstwo Lofthousa seniora zmieniło swoje oblicze, a zarazem monotonny bieg naszej historii…


Co decyduje o kształcie czyjegoś życia? Szereg przypadkowych zdarzeń, nad którymi nie ma się władzy czy raczej kosmiczna siła ciążenia, która automatycznie ciągnie człowieka tam, gdzie musi? 

Przyznam, że bardzo spodobał mi się pomysł na książkę. Nie zaczynamy przygody w statecznej familii, którą nagle spotyka wielka tragedia, kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie jeden z członków rodziny. Tu na miejsce zdarzenia nie przyjeżdża detektyw, a kryminalna zagadka nie zostaje podana nam na tacy. W tej powieści mamy do czynienia z osadzonym narkomanem, którego ojciec, policjant, został zabity przez bezwzględnych mężczyzn w czarnych garniturach. W niewyjaśnionych okolicznościach ginie też Per Vollan, więzienny kapelan, nakłaniający osadzonych do brania odpowiedzialności za zbrodnie innych w zamian za działkę heroiny, a postrzelona zostaje Agnete Iversen.  W którym miejscu jednak te historie zaczynają się łączyć? Gdzie szukać rozwiązania zagadki? Jak poradzi sobie samotny mężczyzna w walce z norweską mafią i skorumpowaną policją? Przekonajcie się sami. Aby jednak kryminał mógł się dopełnić – nie zabrakło (prawie)emerytowanego policjanta Wydziału Zabójstw i jego młodej, wyjątkowo spostrzegawczej partnerki.

Podczas lektury miałam czasem wrażenie, jakby wszyscy bohaterowie toczyli jakaś prywatną wojnę – Sonny chce pomścić śmierć ojca, Kari łaknie ukończenia studiów  i kolejnych awansów, sidła Nestora nie pozwalają nikomu, by mafijne zbrodnie ujrzały światło dzienne, a policja pragnie tylko… bezpieczeństwa. Własnego bezpieczeństwa. Nie ma się co oszukiwać, Nesbo przedstawił realia, o których nikt głośno nie mówi. Osadził je w niekonwencjonalnej historii  i świetnie zobrazował. Odnoszę wrażanie, że z Jo Nesbø jest tak samo jak z J.K.Rowling, pamiętacie? Trudno nie zauważyć, że każda kolejna książka jest lepsza od poprzedniej. Gdybym miała porównać Syna do Karaluchów, zauważylibyśmy kolosalną różnicę w piórze autora. Najnowsza publikacja jest bardzo sprawnie napisana. Każda część została świetnie dopracowana, a poszczególne wątki szczegółowo opisane. Dzięki temu wchodzimy w fabułę, nie stajemy z boku, nie obserwujemy zdarzeń, a wędrujemy razem z Kefasem i jego partnerką, wraz z Sonnym przeżywamy kolejne przygody…  

Najnowszą powieść Nesbø gorąco polecam. Sądzę, że świetnie sprawdzi się na wakacyjne wieczory,  bowiem przyniesie Wam dreszczyk emocji, a zarazem umili popołudnia. Mi lektura zajęła 3-4 dni, głównie dlatego, że czytałam nocą. Jeśli jednak zabierzcie Syna ze sobą na huśtawkę czy błogie lenistwo w cieniu drzew, przeczytacie ją w mgnieniu oka. Chciałabym niestety zwrócić uwagę na drobny mankament, głównie skierowany do tłumacza, ponieważ musicie uzbroić siew cierpliwość. Włos na głowie zjeżył mi się niesamowicie, widząc spolszczone słówka,  np. lancz. Wydaje mi się, że jesteśmy już na tyle chłonnym językowo krajem, że pewne zwroty budziłyby mniej kontrowersji, jeśli pozostałyby w swojej podstawowej wersji. Poza tym – nie  mam żadnych zastrzeżeń. Życzę wszystkim miłej lektury! :)

"Pewnego dnia obudzimy się, nie przeczuwając, że będzie to ostatni dzień w naszym życiu" - Max Bentow "Ptaszydło"


Wyobraźmy sobie prostą sytuację. Jest wieczór, jesteśmy sami w mieszkaniu. Z pomieszczenia oddzielonego od nas ścianą dobiega nieznany szmer, huk, stukot przyprawiający nas o dreszcze. Pozwalamy wodzom naszej wyobraźni zwieść nas na manowce. Włos jeży się na głowie, a bezsilność i strach nie pozwalają nam przekroczyć progu pomieszczenia, w którym właśnie się znajdujemy. Kiedy jednak zbierzemy się na odwagę, postanawiamy wejść do pokoju, z którego dobiegają tajemnicze dźwięki i zauważamy niesfornego, maleńkiego ptaka, który za wszelką cenę próbuje wydostać się z pomieszczenia. Oddychamy z ulgą. Przerażone zwierzę walczy o życie, stara się uciec z betonowej klatki, więc litościwie pomagamy mu, wybaczając nawet fakt, że zranił nas ostrym pazurem podczas chaotycznego lotu. Kiedy ptak ucieka, siadamy wygodnie w fotelu, nabieramy powierza do płuc i gdy emocje już opadną zastanawiamy się, jak zwierzę to dostało się do środka. Przecież okna były zatrzaśnięte. Przecież nikt inny nie miał dostępu do mieszkania. Przecież drzwi na pewno zamykaliśmy jeszcze chwilę temu… W jaki więc sposób ptak wleciał do pokoju...?


"Seryjni mordercy dają nam znaki, porozumiewają się z nami za pomocą swoich czynów.
 Chcą się zwierzyć..."

Zaczęłam w dość niekonwencjonalny sposób, jednak wszystko za sprawą książki Ptaszydło Maxa Bentowa. Doskonale wiecie, że od pewnego czasu zaczytuję się w kryminałach. Śledzę karty powieści, wertuję każdą ze stron i próbuję, wraz z detektywem, odgadnąć, kto stoi za sprawą makabrycznej zbrodni. Czasem ofiara jest jedna i to tajemnica jej śmierci absorbuje nas w stu procentach. Czasem jednak na naszych oczach giną kolejne postaci, sprawa nabiera tempa, lekturę pochłaniamy z zapartym tchem ciekawi tego, co spotka nas na kolejnej stronie. Tak właśnie było z książką Ptaszydło. Powieścią, będącą pierwszym tomem cyklu o komisarzu Nilsie Trojanie.

Książkę liczącą blisko 300 stron pochłonęłam w przeciągu dwóch wieczorów. Nigdy wcześniej nie słyszałam o twórczości Maxa Bentowa, a warto zaznaczyć, że Ptaszydło to debiut literacki autora. Mamy tu do czynienia z wyjątkowo dobrą, diablo fascynującą powieścią kryminalną, która wciąga  i intryguje. Warsztat pisarza jest bardzo dopracowany. Bentow świetnie lawiruje w naszej podświadomości. Nasuwa pozorne wnioski, zdaje się obnażać przed nami zabójcę, po czym pozostawia nas oniemiałych  na zakończenie historii. Co więcej, świetnie buduje napięcie. Emocjonalnie i brutalnie przedstawia zbrodnię, przez co nasza wyobraźnia pracuje bez przerwy, a dzięki temu wchodzimy w tę historię jako naoczni świadkowie zdarzeń. O  czym jednak mówi fabuła?

Gdy rozpoczynamy lekturę tradycyjnie poznajemy komisarza – typowego mężczyznę, rozwiedzionego z żoną pracoholika, potrzebującego czyjegoś ciepła i zrozumienia. Autor postanowił wpleść do fabuły niewielką historię rodzinną, jak i wątek miłosny. Ten ostatni oczywiście odgrywa kluczową rolę w powieści, jednak nie jest przesadnie oklepanym motywem. Nils Trojan prowadzi śledztwo w sprawie brutalnych morderstw w centrum miasta. Okaleczone kobiety o blond włosach atakowane są przez tajemniczego potwora o dziobie i ostrych pazurach. Jak odnaleźć sprawcę, kiedy życie kolejnych osób jest zagrożone? Czy istnieje pewien schemat, klucz do rozwiązania tej zagadki? Przekonacie się sami.

Chciałabym jeszcze zwrócić Waszą uwagę na umiejętne zarysowanie głównego przesłania – motywu książki. Zbrodnie popełnia osoba skrzywdzona przez los, cierpiąca, na co dzień pomijana i niezauważana. Usilnie gra na emocjach i w kulminacyjnej scenie pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Jest to bardzo istotny element publikacji, bowiem w życiu codziennym spotykamy wiele takich osób. Są one wśród nas, zawsze były i zawsze będą. Pytanie, ilu z nich jest w stanie posunąć się na tle daleko, by w końcu zwrócić na siebie uwagę? Aby zrozumieć, co dokładnie mam na myśli koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Nie chciałabym tutaj zarysować Wam portretu psychologicznego głównego bohatera, bowiem stracicie całą przyjemność z lektury, świadomie pozbawiając się analizy kolejnych zwrotów akcji.



Książkę oczywiście gorąco polecam. Jest to świetna lektura na wakacyjne popołudnie, a nawet zimowe wieczory. Jak już wspomniałam, Ptaszydło to nie tylko debiut autora, ale i pierwsza część przygód komisarza Nilsa Trojana. W księgarniach dostępna jest już kolejna książka z serii, pt. Lalkarka. Mam szczerą nadzieję, książka będzie równie porywająca, a warsztat autora jeszcze bardziej dopracowany.

Za książkę Maxa Bentowa – Ptaszydło serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat S.A. 


"Mamy tu kolejkę trupów i wszyscy marudzą, że każdy ma być pierwszy. To znaczy, nie trupy marudzą, a śledczy..." - Jo Nesbø "Człowiek nietoperz"

Przygodę z Jo Nesbo rozpoczęłam kilka tygodni temu, kiedy przyszło mi zmierzyć się z powieścią Łowcy Głów. Pozytywne opinie, subiektywne rekomendacje i wysokie noty na portalach literackich zachęciły mnie jednak do zaprzyjaźnienia się z twórczością autora, a dzięki współpracy Księgarnią Matras mogłam przeczytać książkę Człowiek Nietoperz. Jak oceniam książkę? Niejednoznacznie. Ma ona swoje wady oraz swoje zalety, jednak za serce ująć mnie nie zdołała.

Pierwszy tom norweskiego cyklu zabiera nas na fascynującą wyprawę do Australii. Poznajemy tam komisarza Harry’ego Hole, który staje się głównym bohaterem serii. Komisarz, to policjant jak każdy inny, wzorowany na wielu powieściach kryminalnych – typowy mężczyzna z traumą, nałogiem i smutną przeszłością dotyczącą relacji damsko-męskich. Na pozór spodziewać możemy się kolejnej knigi, która po przekartkowaniu nie wniesie nic nowego do naszego życia. Tutaj jednak należy powołać się na nazwisko autora. Jo Nesbo naprawdę potrafi zaskoczyć i jednocześnie zachęcić do lektury opornych czytelników!

 Niepokorny śledczy z Oslo wyrusza rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci Inger Holter, norweskiej emigrantki. Początkowo jednak nie jesteśmy wprowadzeni do szczegółów śledztwa, uknutych  intryg, zawiłych scenariuszy zbrodni, a do najprawdziwszej historii Australii, opowiedzianej oczami rdzennego mieszkańca wyspy. Andrew Kensington, lokalny towarzysz Hole, co i rusz wplata nam anegdoty, mity i legendy związane z Aborygenami. Przyznam jednak, że jest to dość ciężki element fabuły. Wydaje mi się, że „Człowiek Nietoperz” to książka, która była swego rodzaju „królikiem doświadczalnym”. Nesbo ćwiczył, szlifował swoje pióro, aby w kolejnych tomach zachwycać czytelników. Dobra połowa książki jest poświęcona wątkom pobocznym, które nijak nie budują napięcia. Wydaje nam się, że poznajmy już historię tytułowego „nietoperza”, kiedy na kolejnej stronie musimy powrócić do codziennego życia w Sydney.  Muszę przyznać, że wielokrotnie miałam zawiedzioną minę, ponieważ te elementy nie sprostały moim oczekiwaniom, ale wiem, że kolejne części cyklu napisane zostały o niebo sprawniej.  Książkę na pewno warto przeczytać, zważając na rozbieżne opinie czytelników. Historia choć nie budzi kontrowersji – nie jest płytka. Nesbo posługuje się specyficznymi formami gramatycznymi, a dzięki temu z uśmiechem przekręcamy kolejne strony. Wybaczmy mu więc australijskie potyczki, na rzecz świetnie zaplanowanej zbrodni. 

- A ile czasu, twoim zdaniem, trzeba, żeby poznać człowieka naprawdę? 
- Poznać naprawdę? (...) na nauczenie się najbardziej wydeptanych ścieżek w wielkim mrocznym lesie nie potrzeba wcale tak dużo czasu. Niektórzy ludzie mają proste dobre drogi z latarniami i drogowskazami. Sprawiają wrażenie, że gotowi są powiedzieć ci wszystko, ale właśnie wtedy powinienieś najbardziej się wystrzegać i nic nie przyjmować za oczywistość. Bo nie na oświetlonych ścieżkach spotkasz zwierzęta, one żują w krzakach i zaroślach. 
- A ile czasu trzeba, żeby poznać zarośla
- To zależy od człowieka, który nimi idzie i od lasu. Niektóre lasy są ciemniejsze niż inne.

Książkę oczywiście gorąco polecam. Według mnie świetnie sprawdzi się w wakacyjne popołudnie przy kubku mrożonej herbaty. Jeżeli mam być szczera, to wcale nie dziwi mnie Nagroda Szklanego Klucza za najlepszą norweską powieść kryminalną. Serce się jednak kraje na myśl, że Człowiek Nietoperz został po raz pierwszy wydany, uwaga, w 1997 roku! Podobnie sprawa ma się z (dzisiaj) kultową Grą o Tron Martina, również napisaną przed laty. Może właśnie takie ksiąki powinny nas przekonywać, by sięgać również po te…  nieznane tytuły? Za jakiś czas zdamy sobie sprawę, że umknęła nam masa perełek tylko dlatego, że nie kojarzyliśmy nazwiska autora, a on właśnie staje się międzynarodową gwiazdą?  Tak czy inaczej – zachęcam do lektury cyklu książek Nesbo, a zwłaszcza do sięgnięcia po publikację Człowiek Nietoperz.

Za mój egzemplarz serdecznie dziękuje Księgarni MATRAS:


"Lalkarka" czyli drugi tom cyklu "Nikt Trojan" Maxa Bentowa - zapraszam! :)

Chodź do Karliego. No, chodź, nie bądź taka. Karli na Ciebie czeka.

Tym razem tytułowym bohaterem książki Baxa Bentowa nie jest morderca, a ofiara. Josephin Maurer, lalkarka. Kobieta przed rokiem przeżyła pewną traumę, a mianowicie cudem ocalała z próby morderstwa, którą opisuje nam prolog, jednak jej oprawca znowu daje o sobie znać. Nikt nie wie czy sprawcą makabrycznych zbrodni, które właśnie opanowały miasto jest Karl Junker, który wg dokumentacji policji zginął w wypadku samochodowych, czy też jego wyjątkowo brutalny naśladowca. Komisarz Nils Trojan za wszelką cenę stara się rozwiązać berlińską zagadkę. Podnosi alarm, otacza opieką Josie, analizuje śledztwo, ale tym samym ponownie zaniedbuje rodzinę…
 
Mówi się, że policjanta z długoletnim stażem w Wydziale Zabójstw nic nie zdoła zaskoczyć. Pozory jednak są bardzo mylące, komisarz czy nie – to także człowiek, osoba pełna emocji, wątpliwości i uczuć. Kiedy w ciemnej piwnicy odnalezione zostają zwłoki młodej kobiety uwiezionej w poliuretanowym sarkofagu, Trojana ogarnia niepewność. Powracają wspomnienia, a silnego mężczyznę opanowuje przerażenie. Prowadzi on jednak śledztwo, robi dobrą minę do złej gry kontynuując terapię  u Janay Michels, psycholog znanej nam już z debiutanckiej książki Bentowa.

(…) Nagle wstała bez słowa, wyszła z kuchni i wróciła z pudełkiem po butach. Podała je Trojanowi. Na wieczku był namalowany czarny krzyż. Otworzył pudełko.
Mała szydełkowa lalka, która się w nim znajdowała, miała ludzką postać, i tak jak Josephin Maurer nosiła wełnianą czapkę nasuniętą głęboko na czoło. Twarzy zabawki nie było widać – ktoś posmarował ją pianką montażową.

Lalkarka to drugi tom cyklu Nils Trojan od Grupy Wydawniczej Publicat S.A. Książka intrygująca, brutalna, diablo przebiegła. Lektura niesamowicie wciąga, bowiem zabrałam się do czytania naprawdę zmęczona, po wyjątkowo ciężkim dniu, i przekartkowałam, uwaga, 200 stro. Co i rusz ciekawił mnie kolejny rozdział. Łaknęłam rozwiązania zagadki, poszukiwałam śladów zbrodni, dedukowałam, czy na pewno nic nie zostało przeoczone przez policjantów, snułam własne wnioski, poszukiwałam Milana, wspierałam Josie... śledziłam tę historię z zapartym tchem.

 Pióro Bentowa w tej publikacji jest dużo bardziej dopracowane. Język Lalkarki jest plastyczny, akcja wartka – mamy jej szybkie zawiązanie, a później galopujemy przez cała historię otaczani nowymi scenariuszami, kolejnymi ofiarami i myślami psychopatycznego mordercy. Zaskoczył mnie jednak pomysł na fabułę. Otóż Karli, bądź jego naśladowca (spokojnie, nie zdradzę Wam rozwiązania zagadki), zabija swoje ofiary pianką do montażu okien, która w niesamowitym tempie twardnieje, jednoczesne doprowadzając je do uduszenia. Co maluje się w oczach ofiar? Strach! Strach, którym naprawa się nasz zbrodniarz…

Skoro jednak na początku zaznaczyłam, że to kontynuacja serii, czy warto sięgnąć po tę publikację nie zachowując chronologii? Otóż można, ale według mnie rozsądniej byłoby najpierw przekartkować Ptaszydło. W pierwszym tomie poznajemy Niasa Trojana, jego problemy, rodzinę i relacje w domu. Budujemy w głowie pewien wizerunek komisarza i na pewno prościej nam zrozumieć jego kontakty z córką czy panią psycholog. Poza tym – w Lalkarce co i rusz powraca nam postać Ptaszydła, bo… co jeśli Ptaszydło żyje? Druga część została jednak napisana z uwzględnieniem nowych fanów i czytelników Bentowa. Większość retrospekcji jest wyjaśniona tak, by rozwiać wszelkie wątpliwości, ale wierzcie mi – pełne zrozumienie  pozwala delektować się lekturą. Takie przynajmniej jest moje zdanie. Niemniej, gorąco zachęcam Was do lektury, bowiem naprawdę warto! Książka świetnie sprawdzi się podczas jesiennych wieczorów przy kubku gorącej herbaty. Jeśli lubicie dreszczyk emocji, szybko budowane napięcie i wielowątkowe historie - Lalkarka jest idealną propozycją. Miłej lektury! 

Za egzemplarz dziękuje Grupie Wydawniczej Publicat S.A. 


"Pewnego dnia obudzimy się, nie przeczuwając, że będzie to ostatni dzień w naszym życiu" - Max Bentow "Ptaszydło"

Wyobraźmy sobie prostą sytuację. Jest wieczór, jesteśmy sami w mieszkaniu. Z pomieszczenia oddzielonego od nas ścianą dobiega nieznany szmer, huk, stukot przyprawiający nas o dreszcze. Pozwalamy wodzom naszej wyobraźni zwieść nas na manowce. Włos jeży się na głowie, a bezsilność i strach nie pozwalają nam przekroczyć progu pomieszczenia, w którym właśnie się znajdujemy. Kiedy jednak zbierzemy się na odwagę, postanawiamy wejść do pokoju, z którego dobiegają tajemnicze dźwięki i zauważamy niesfornego, maleńkiego ptaka, który za wszelką cenę próbuje wydostać się z pomieszczenia. Oddychamy z ulgą. Przerażone zwierzę walczy o życie, stara się uciec z betonowej klatki, więc litościwie pomagamy mu, wybaczając nawet fakt, że zranił nas ostrym pazurem podczas chaotycznego lotu. Kiedy ptak ucieka, siadamy wygodnie w fotelu, nabieramy powierza do płuc i gdy emocje już opadną zastanawiamy się, jak zwierzę to dostało się do środka. Przecież okna były zatrzaśnięte. Przecież nikt inny nie miał dostępu do mieszkania. Przecież drzwi na pewno zamykaliśmy jeszcze chwilę temu… W jaki więc sposób ptak wleciał do pokoju...?


"Seryjni mordercy dają nam znaki, porozumiewają się z nami za pomocą swoich czynów.
 Chcą się zwierzyć..."

Zaczęłam w dość niekonwencjonalny sposób, jednak wszystko za sprawą książki Ptaszydło Maxa Bentowa. Doskonale wiecie, że od pewnego czasu zaczytuję się w kryminałach. Śledzę karty powieści, wertuję każdą ze stron i próbuję, wraz z detektywem, odgadnąć, kto stoi za sprawą makabrycznej zbrodni. Czasem ofiara jest jedna i to tajemnica jej śmierci absorbuje nas w stu procentach. Czasem jednak na naszych oczach giną kolejne postaci, sprawa nabiera tempa, lekturę pochłaniamy z zapartym tchem ciekawi tego, co spotka nas na kolejnej stronie. Tak właśnie było z książką Ptaszydło. Powieścią, będącą pierwszym tomem cyklu o komisarzu Nilsie Trojanie.

Książkę liczącą blisko 300 stron pochłonęłam w przeciągu dwóch wieczorów. Nigdy wcześniej nie słyszałam o twórczości Maxa Bentowa, a warto zaznaczyć, że Ptaszydło to debiut literacki autora. Mamy tu do czynienia z wyjątkowo dobrą, diablo fascynującą powieścią kryminalną, która wciąga  i intryguje. Warsztat pisarza jest bardzo dopracowany. Bentow świetnie lawiruje w naszej podświadomości. Nasuwa pozorne wnioski, zdaje się obnażać przed nami zabójcę, po czym pozostawia nas oniemiałych  na zakończenie historii. Co więcej, świetnie buduje napięcie. Emocjonalnie i brutalnie przedstawia zbrodnię, przez co nasza wyobraźnia pracuje bez przerwy, a dzięki temu wchodzimy w tę historię jako naoczni świadkowie zdarzeń. O  czym jednak mówi fabuła?

Gdy rozpoczynamy lekturę tradycyjnie poznajemy komisarza – typowego mężczyznę, rozwiedzionego z żoną pracoholika, potrzebującego czyjegoś ciepła i zrozumienia. Autor postanowił wpleść do fabuły niewielką historię rodzinną, jak i wątek miłosny. Ten ostatni oczywiście odgrywa kluczową rolę w powieści, jednak nie jest przesadnie oklepanym motywem. Nils Trojan prowadzi śledztwo w sprawie brutalnych morderstw w centrum miasta. Okaleczone kobiety o blond włosach atakowane są przez tajemniczego potwora o dziobie i ostrych pazurach. Jak odnaleźć sprawcę, kiedy życie kolejnych osób jest zagrożone? Czy istnieje pewien schemat, klucz do rozwiązania tej zagadki? Przekonacie się sami.

Chciałabym jeszcze zwrócić Waszą uwagę na umiejętne zarysowanie głównego przesłania – motywu książki. Zbrodnie popełnia osoba skrzywdzona przez los, cierpiąca, na co dzień pomijana i niezauważana. Usilnie gra na emocjach i w kulminacyjnej scenie pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Jest to bardzo istotny element publikacji, bowiem w życiu codziennym spotykamy wiele takich osób. Są one wśród nas, zawsze były i zawsze będą. Pytanie, ilu z nich jest w stanie posunąć się na tle daleko, by w końcu zwrócić na siebie uwagę? Aby zrozumieć, co dokładnie mam na myśli koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Nie chciałabym tutaj zarysować Wam portretu psychologicznego głównego bohatera, bowiem stracicie całą przyjemność z lektury, świadomie pozbawiając się analizy kolejnych zwrotów akcji.



Książkę oczywiście gorąco polecam. Jest to świetna lektura na wakacyjne popołudnie, a nawet zimowe wieczory. Jak już wspomniałam, Ptaszydło to nie tylko debiut autora, ale i pierwsza część przygód komisarza Nilsa Trojana. W księgarniach dostępna jest już kolejna książka z serii, pt. Lalkarka. Mam szczerą nadzieję, książka będzie równie porywająca, a warsztat autora jeszcze bardziej dopracowany.


Za książkę Maxa Bentowa – Ptaszydło serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat S.A. 


"Pasażer do Frankfurtu" czyli klasyka kryminału od Agaty Christie

Pasażer do Frankfurtu to moje pierwsze spotkanie z twórczością królowej kryminału, Agaty Christie. Zapytacie pewnie, jakie są moje odczucia po przeczytaniu książki. A ja zmuszona jestem Was zaskoczyć – świetne. Zauważyłam bowiem, że opublikowane opinie internautów są bardzo odmienne: jedni chwalą książkę, inni nie pozostawiają cienia wątpliwości, że w lekturze nie należy poświęcać czasu. Ja jednak chciałabym przekonać Was do tej publikacji, ponieważ może jest stonowana, może brakuje w niej „zbrodni doskonałej”, której opisy Christie opanowała już do perfekcji, to nietuzinkowa fabuła pozwala nam zrelaksować się w trakcie lektury.

O czym tak naprawdę jest Pasażer do Frankfurtu? Czego dotyczy fabuła? Otóż pewnego dnia, na lotnisku we Frankfurcie, dyplomata Sir Stafforda Nye, zostaje bezceremonialnie zaczepiony przez Mary Ann, kobietę proszącą o pomoc w wypełnieniu pewnej misji. O ile sam fakt udzielenia nieznajomej pomocy nie budziłby kontrowersji, o tyle podanie środków nasennych nieco komplikuje sprawę…

Gdy czytałam książkę i próbowałam zrozumieć wątek społeczny, polityczny, ciągle powracały do mnie dzieła Orwella, takie jak Rok 1984 oraz Folwark Zwierzęcy, w których to rozbijaliśmy się o tę samą problematykę – przejęcie władzy. Na okładce widnieje motyw przewodni książki: Agata Christie, posługując się konwencją political fiction, ostrzega młodzież przed anarchią, powrotem groźnych ideologii oraz władzą pieniądza. Jakże prawdziwie brzmią słowa, że polityk „nie ma czasu patrzeć na świat, w którym żyje”, który w pełni oddaje sens i przekaz tej publikacji. Tak naprawdę czasem wystarczy czytać pomiędzy wierszami, by wydobyć drugie dno najprostszych słów.

Wielcy królowie mieli swoich błaznów, którzy mówili im, co jest prawdą, a co pozorem, którzy mieli więcej zdrowego rozsądku, niż cała reszta dworu i potrafili wyszydzić to, co złe.

Odniosłam wrażenie, że osoby podchodzące negatywnie do tej książki nastawiały się na typową literaturę, skupioną na tajemniczych zbrodniach i uknutych intrygach. W tej publikacji jednak na próżno im tego szukać, bowiem nie zaklasyfikowałabym Pasażera do Frankfurtu jako książki kryminalnej czy nawet sensacyjnej.  Początek lektury wciąga, intryguje z każdą stroną, by w efekcie odrobinę nas znużyć i doprowadzić do rozwiązania historii.  Brakuje tu dreszczyka emocji, brakuje pewnej dynamiki akcji i barwnych kreacji, ale książkę warto przeczytać, chociażby dla pióra Agaty Christie. Tak naprawdę wiele dobrego słyszałam o autorce i na pewno nie bez powodu została okrzyknięta Królową Kryminału. Mnie także zdołała przekonać, a przecież doskonale wiecie, że nie jest to takie proste, jak mogłoby się wydawać. Chciałabym jeszcze kiedyś powrócić do książek autorki, by na własnej skórze poczuć ciarki i dreszcze, które są poniekąd nieodzownym elementem lektury. Pasażer do Frankfurtu to jednak nietypowa historia. Nie możemy wcielić się w Sherlocka Holmesa, nie możemy wtapiać się w tłum i akcję, ale śledzimy kolejne zdarzenia z zapartym tchem, a to przecież bardzo istotne.

Ze swojej strony książkę gorąco polecam. Jeżeli szukacie lekkiej, spokojnej propozycji,  która nie będzie kolidowała z dodatkowymi zajęciami, ani nie obawiacie się wyjętego z życiorysu wieczoru – na pewno warto poświęcić jej kilka godzin. Odwieczni sympatycy autorki mogą mieć mieszane uczucia, ale wielu laików będzie równie miło zaskoczonych, jak i ja. Czy wrócę do tej książki? Nie wiem, na pewno chciałabym poznać pozostałe publikacje Agaty Christie i przekonać się na własnej skórze, czy naprawdę warto sięgać po jej tytuły. 

Za książkę serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat S.A. 


"Są jakieś granice bólu, który można wytrzymać..." - czyli Robert Galbraith i "Wołanie Kukułki"

Zanim przejdę do fabuły, opowiem Wam moją absurdalną przygodę. O książce Wołanie Kukułki słyszałam naprawdę wiele. Widziałam plakaty, czytałam mniej lub bardziej pochlebne opinie, wertowałam zastawione półki Empiku czy księgarni Matras i gdybałam, kim właściwie jest Robert Galbraith. Przecież to niemożliwe, by ktoś o kim nie mam zielonego pojęcia (a przecież stosunkowo „na bieżąco” staram się śledzić rynek wydawniczy) mógł zasłynąć na arenie międzynarodowej. Okazało się jednak, że pod tajemniczym, męskim pseudonimem kryje się autorka bestsellerowej opowieści o Harrym Potterze, Joanne Kathleen Rowling. Co miał na celu ten zabieg? Nie wiem, wnioskuję, że pisarka chciała stworzyć książkę, której potencjalni i mało ciekawscy czytelnicy nie będą osadzać w Hogwarcie, ani przyrównywać tej detektywistycznej zagadki do fantastycznych krain, które wszyscy doskonale już znamy.

Pióro Pani Rowling nie przypadło mi podczas lektury, a może próby przeczytania Kamienia Filozoficznego. Nie znam więc jej książek (widziałam jedynie kilka części filmu),  stąd też nie zdołam zauważyć postępów. Przyznam jednak, że gdyby ktoś mi powiedział, że Wołanie Kukułki (powieść, której audiobook czytany jest przez Macieja Stuhra) napisana jest przez JKR – nigdy nie sięgnęłabym po tę książkę. Po prostu. Nie lubię męczyć się podczas lektury, a pierwsza część cyklu o Harrym Potterze wyjątkowo mnie zniechęciła.

Wyobraźcie więc sobie, jakie było moje zaskoczenie, gdy jeszcze nieświadoma zabrałam się za lekturę. Na pierwszych stronach poznajemy główny temat książki – odnaleziono zwłoki modelki, Luli Landry. Sam fakt, że ciało spoczywało tuż pod oknem balkonu kobiety wskazuje, że mogła popełnić samobójstwo. Jak jednak bezprecedensowo zaakceptować myśl, że londyńska piękność targnęła się na własne życie? Dlaczego policja potwierdza tę tezę? Skąd John Bristol, brat celebrytki, bierze przypuszczenia o morderstwie i gdzie w tym wszystkim znajduje się miejsce dla współczesnego Sherlocka Homesa, czyli Cormorana Strike’a?

Jakże łatwo wykorzystać czyjeś skłonności do autodestrukcji, jak łatwo strącić kogoś takiego w niebyt, a potem się odsunąć, wzruszyć ramionami i przyznać, że to nieuchronny skutek chaotycznego, tragicznego życia.

Oczywiście pewnie spodziewacie się błyskotliwego, szarmanckiego detektywa, który zauroczyć potrafi niejedną panią… Nic bardziej mylnego! Gdy poznajemy Strike’a zmierzamy się z jego… ogromnym ciałem, kiedy to wędrująca na zastępstwo, tymczasowa sekretarka, Robin, pada ofiarą nieuwagi mężczyzny, który wzrostem i ogólną włochatością połączoną z lekko wystającym brzuchem przypominał niedźwiedzia grizzly. Ogólnie Cormoran nie jest tak straszny, jak go malują, jednak przekonujemy się o tym dopiero na kolejnych stronicach.

Tak czy inaczej, książka została naprawdę świetnie pomyślana. Niby publikacja liczy 450 stron, a pochłaniamy je w przeciągu kilku chwil. Lektura wciąga intryguje, a język jest naprawdę plastyczny. Początkowo gubiłam się w wątkach, ale może to kwestia wprowadzonej retrospekcji, która nieco zagmatwała mi sprawę. Autorka jednak nie szczędzi nam bezpośrednich, czasem wulgarnych zwrotów. Stara się przedstawić najrzetelniej pracę detektywa oraz jego pomocniczki, oprowadza nas po pięknym Londynie u boku Cormorana, stara się rozwiązać zagadkę do ostatniej strony, a przy tym przedstawia nam codzienne życie celebrytów, które jak się okazuje nuży blaskiem flashów i fałszywych przyjaciół.

Przyznam, że książka naprawdę mnie zauroczyła. Poza fabułą, kolejnymi przesłuchaniami, wertowaniem śladów i całą tą szczególną otoczką znalazłam w tej publikacji mnóstwo cytatów i sentencji, które zanotowałam na małych karteczkach. Lektura nie jest ani nudna, ani płytka, choć momentami odczuwamy pewien niesmak – przecież ciągle stawiamy te same pytania, ciągle próbujemy odkryć prawdę i ciągle zbiegamy z toru, który mógłby zaprowadzić nas do rozwiązania tej zbrodni. Zabrakło mi jednak zwrotów akcji, jakiś nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, dzięki którym książka ta nabrałaby rozmachu. Tak, śledzimy kolejno wszystkie zdarzenia, a one splatają się na rozwiązanie zagadki. Kluczem do wszystkiego jest oczywiście Cormorana Strike, który dopiero na końcu lektury obnaża przed nami zaskakującą prawdę!

Publikację gorąco polecam. Sądzę, że naprawdę warto po nią sięgnąć – macie może lepszy pomysł na wakacyjne popołudnie niż londyński kryminał? Spieszcie się też - październik już za pasem! :D Pamiętajcie jednak, że Wołanie Kukułki to pierwszy tom cyklu Cormoran Strike. W październiku 2014 roku Wydawnictwo Dolnośląskie planuje premierę drugiej książki Roberta Galbraith pt. Jedwabik.


Za Wołanie Kukułki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat S.A.



"Mamy tu kolejkę trupów i wszyscy marudzą, że każdy ma być pierwszy. To znaczy, nie trupy marudzą, a śledczy..." - Jo Nesbø "Człowiek nietoperz"

Przygodę z Jo Nesbo rozpoczęłam kilka tygodni temu, kiedy przyszło mi zmierzyć się z powieścią Łowcy Głów. Pozytywne opinie, subiektywne rekomendacje i wysokie noty na portalach literackich zachęciły mnie jednak do zaprzyjaźnienia się z twórczością autora, a dzięki współpracy Księgarnią Matras mogłam przeczytać książkę Człowiek Nietoperz. Jak oceniam książkę? Niejednoznacznie. Ma ona swoje wady oraz swoje zalety, jednak za serce ująć mnie nie zdołała.

Pierwszy tom norweskiego cyklu zabiera nas na fascynującą wyprawę do Australii. Poznajemy tam komisarza Harry’ego Hole, który staje się głównym bohaterem serii. Komisarz, to policjant jak każdy inny, wzorowany na wielu powieściach kryminalnych – typowy mężczyzna z traumą, nałogiem i smutną przeszłością dotyczącą relacji damsko-męskich. Na pozór spodziewać możemy się kolejnej knigi, która po przekartkowaniu nie wniesie nic nowego do naszego życia. Tutaj jednak należy powołać się na nazwisko autora. Jo Nesbo naprawdę potrafi zaskoczyć i jednocześnie zachęcić do lektury opornych czytelników!

 Niepokorny śledczy z Oslo wyrusza rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci Inger Holter, norweskiej emigrantki. Początkowo jednak nie jesteśmy wprowadzeni do szczegółów śledztwa, uknutych  intryg, zawiłych scenariuszy zbrodni, a do najprawdziwszej historii Australii, opowiedzianej oczami rdzennego mieszkańca wyspy. Andrew Kensington, lokalny towarzysz Hole, co i rusz wplata nam anegdoty, mity i legendy związane z Aborygenami. Przyznam jednak, że jest to dość ciężki element fabuły. Wydaje mi się, że „Człowiek Nietoperz” to książka, która była swego rodzaju „królikiem doświadczalnym”. Nesbo ćwiczył, szlifował swoje pióro, aby w kolejnych tomach zachwycać czytelników. Dobra połowa książki jest poświęcona wątkom pobocznym, które nijak nie budują napięcia. Wydaje nam się, że poznajmy już historię tytułowego „nietoperza”, kiedy na kolejnej stronie musimy powrócić do codziennego życia w Sydney.  Muszę przyznać, że wielokrotnie miałam zawiedzioną minę, ponieważ te elementy nie sprostały moim oczekiwaniom, ale wiem, że kolejne części cyklu napisane zostały o niebo sprawniej.  Książkę na pewno warto przeczytać, zważając na rozbieżne opinie czytelników. Historia choć nie budzi kontrowersji – nie jest płytka. Nesbo posługuje się specyficznymi formami gramatycznymi, a dzięki temu z uśmiechem przekręcamy kolejne strony. Wybaczmy mu więc australijskie potyczki, na rzecz świetnie zaplanowanej zbrodni. 

- A ile czasu, twoim zdaniem, trzeba, żeby poznać człowieka naprawdę? 
- Poznać naprawdę? (...) na nauczenie się najbardziej wydeptanych ścieżek w wielkim mrocznym lesie nie potrzeba wcale tak dużo czasu. Niektórzy ludzie mają proste dobre drogi z latarniami i drogowskazami. Sprawiają wrażenie, że gotowi są powiedzieć ci wszystko, ale właśnie wtedy powinienieś najbardziej się wystrzegać i nic nie przyjmować za oczywistość. Bo nie na oświetlonych ścieżkach spotkasz zwierzęta, one żują w krzakach i zaroślach. 
- A ile czasu trzeba, żeby poznać zarośla
- To zależy od człowieka, który nimi idzie i od lasu. Niektóre lasy są ciemniejsze niż inne.

Książkę oczywiście gorąco polecam. Według mnie świetnie sprawdzi się w wakacyjne popołudnie przy kubku mrożonej herbaty. Jeżeli mam być szczera, to wcale nie dziwi mnie Nagroda Szklanego Klucza za najlepszą norweską powieść kryminalną. Serce się jednak kraje na myśl, że Człowiek Nietoperz został po raz pierwszy wydany, uwaga, w 1997 roku! Podobnie sprawa ma się z (dzisiaj) kultową Grą o Tron Martina, również napisaną przed laty. Może właśnie takie ksiąki powinny nas przekonywać, by sięgać również po te…  nieznane tytuły? Za jakiś czas zdamy sobie sprawę, że umknęła nam masa perełek tylko dlatego, że nie kojarzyliśmy nazwiska autora, a on właśnie staje się międzynarodową gwiazdą?  Tak czy inaczej – zachęcam do lektury cyklu książek Nesbo, a zwłaszcza do sięgnięcia po publikację Człowiek Nietoperz.

Za mój egzemplarz serdecznie dziękuje Księgarni MATRAS:


Recenzja "Harry Potter i Przeklęte Dziecko"

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje

Ta dziewczyna naprawdę czerpie z życia pełnymi garściami i bierze jak swoje
Wywiad: Portal Warszawa i Okolice

Recenzja książki: Sodoma

Recenzja książki: Sodoma
Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie